Stracona szansa na odegranie roli autorytetu.

przez | 13 listopada 2020

Życie społeczeństwa jest bogate w przeróżne wydarzenia. Kościół ma więc mnóstwo okazji, by zapozować na autorytet. Taką okazję dały przedwczorajsze wydarzenia podczas tzw. Marszu Wolności. Były bijatyki, twardzi faceci manifestujący swoje zasady: Bóg-Honor-Ojczyzna. Była obrona słusznych wartości w niekonwencjonalny sposób. Krzyże na szyjach. Było usuwanie szkodliwych symboli za pomocą odpalonych rac (słynne już celowanie racami w balkon z transparentem w kolorach LGBT).

Spojrzałem na stronę internetową episkopatu, i Katolickiej Agencji Informacyjnej. Nic. Cisza. Gdzieś jakiś apel tego czy innego biskupa o pokój i szacunek w dniu święta niepodległości. Apel o dialog bez zaciśniętych pięści. Przekaz tak ogólny, że nie wiadomo do kogo kierowany i czy w ogóle ma związek z ulicznymi wybrykami obrońców wiary.  Nie ma natomiast problemu ze znalezieniem słów krytyki niedawnych młodzieżowych protestów. Krytyki moralnej postawy protestującej młodzież i ataków na kościoły. Krótko mówiąc, uliczne wygłupy wyznawców słusznego kanonu kulturowego przeszły bez echa.

Kościół nie wykorzystał kolejnej okazji by zaistnieć jako moralny autorytet. A może po prostu nim nie jest i zachowanie narodowców broniących ‘wartości’ wcale nie jest negatywnie postrzegane? A może hierarchowie kościelni to tylko zbieranina starszych facetów, przepełnionych swoimi ograniczeniami, zamkniętych w swojej bańce. Facetów nie potrafiących zauważyć,  że ograniczanie się do banalnej obrony swojego świata powoduje powolne odchodzenie wiernych od Kościoła lub przechodzenie na wiarę i kontakt z Bogiem wg własnych zasad i bez pośrednictwa.

Na wspomnianych stronach internetowych sporo treści o sprawie kard. Dziwisza i raporcie dot. molestowania przez jednego z amerykańskich duchownych. To co uderza w tych tekstach, komentarzach, opiniach dla wiernych i dla mediów, to przymus z jakim opinie te powstają. Widać, że duchowni i publicyści odnoszą się np. do sprawy Dziwisza z konieczności. Z musu. Do reakcji zmusiły ich niezależne media. Wyczuwa się złość, że niezależne media nie pozwalają Kościołowi na uporanie się z problemem pedofilii na jego własnych zasadach. Ci ludzie (ludzie Kościoła), zdają się nie zauważać, że im dłużej będę odwlekać rozliczenie pedofilii, tym bardziej będzie to uderzać w wizerunek JPII.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.