Każdą słuszną akcję łatwo ośmieszyć. Proponowałbym nieco odpuścić z prezentowaniem rynków miast jako przykład betonozy i polityki władz lokalnych. To trochę nietrafione i łatwo można ośmieszyć aktywistę i krytyka za sprowadzenie betonozy do miejskich rynków.
Jak samorządy zmieniają rynki, to tak naprawdę nie wiemy, bo brak tu rzetelnej analizy. Media i aktywiści prezentują zdjęcia z tych gmin, w których zdecydowano się na niemal całkowitą rezygnację z zieleni i rynek wyłożono kostką, płytą lub czymkolwiek innym. Można to różnie oceniać. Władze gmin wybierane są demokratycznie, a projekty podlegają ocenie. W tym ocenie mieszkańców. Sądzę, że betonozę da się częściowo wytłumaczyć. Taka a nie inna była moda i estetyka oraz pomysły na organizację miast. Zapewne rynek wyłożony płytą czy kostką, łatwiej utrzymać w czystości. Atutem utwardzonych rynków jest łatwość organizacji wszelakich imprez masowych, jak kiermasze, koncerty, imprezy sportowe itd. Sporo zależy od powierzchni rynku.
Zgodzę się, że pozbawiony roślin, wyłożony płytą duży rynek wygląda okrutnie. Nie daje szans na ukojenie w upale i nie wchłania deszczówki. Sprowadzenie jednak wyglądu rynku do polityki gmin w zakresie utrzymywania terenów zielonych jest nieuczciwością i potężnym uproszczeniem. Powierzchnia rynku w przeciętnej gminie stanowi marginalny procent całości i taki sam – marginalny – udział ma w problemie zatrzymywania wody pochodzącej z opadów. Krytycy i prześmiewcy rynkowej betonozy, mogliby się wysilić i spojrzeć na plan i powierzchnię całego miasta. Pozwoli to uniknąć wpadki jaką – moim zdaniem – zaliczył niedawno duński urbanista gdy odwiedził centrum Katowic. Przeszedł chyba tylko z dworca kolejowego do Spodka i najwyraźniej był przekonany, że już wie wszystko o mieście i może w czambuł krytykować. Żeby chociaż rozłożył sobie papierowy plan miasta w hotelowym pokoju czy kolejowym wagonie i zliczył tereny oznaczone zielonym kolorem. Niestety, wykazał się ignorancją i lekceważeniem podobnym jak lokalni fachowcy od betonozy.
Niewątpliwie warto walczyć o więcej zieleni i cienia w miastach. Warto walczyć o redukcję wysp ciepła. Biorąc jednak pod uwagę rolę rynków i fakt, że są w ścisłych centrach miast, ta walka nie będzie toczyć się na ich terenie tylko na terenach okalających. Rynki niech sobie lokalna społeczność komponuje jak zechce.