Po uroczystościach Bożego Ciała w mediach nie-prawicowych przeszła fala ożywienia z powodu rzekomo jednoznacznej reakcji grupy biskupów ws. przyjmowania uchodźców z Bliskiego Wschodu. Opozycja i nie-prawicowe media ogłosiły, że Kościół jest za pomocą uchodźcom z Afryki i Bliskiego Wschodu. Stąd prosty wniosek, że PiS walczy z Kościołem, no więc jest news i można skrytykować PiS.
Ale nic z tego. Uporczywe próby stawiania PiS w kontrze do Kościoła (lub odwrotnie) są niepotrzebne, niepoważne i nieskuteczne. Opozycji się wydaje, że może zmusić Kościół do bycia faktycznym Kościołem i zerwać nieformalną nić łączącą go z polską prawicą pod przewodnictwem PiS. A może po prostu to opozycja powinna przestać obawiać się ostrej oceny kościelnych hierarchów.
W Polsce jest ok. 150 biskupów (łącznie z emerytowanymi), więc te trzy stanowcze głosy wyższych hierarchów wychwycone w czwartkowe Boże Ciało, wyglądają dość słabo i wskazują, że polski Kościół nie odnalazł się w kwestii uchodźców i nie chce wejść w konflikt z PiS. Kościół boi się też konfliktu ze społeczeństwem. Szkoda. Przypomnę też, że oficjalnie na jednego księdza przypada jakieś 1,3 tys. wiernych. Kościół ma więc dość łatwy dostęp do wiernych i bez przeszkód może przekazywać swoje nauki. W tym tą o wsparciu dla potrzebujących i uchodźców z dalekich krajów.
Nie ukrywam ogromnego rozczarowania Kościołem m.in. w temacie uchodźców. A może prawda jest bardziej przykra niż nam się wydaje. Bo może właśnie dowiedzieliśmy się, że i sam (polski) Kościół jest ksenofobiczny i nauczanie o pomocy ‘potrzebującemu’, komuś kto nie jest Polakiem i tu nie mieszka, jest taką intelektualną wydmuszką. Ludzie chodzą na msze, słyszą o dzieleniu się z potrzebującym, są dumne ze swojej rzekomej gotowości do poświęcenia dla bliźniego, a potem 3 na 4 z nich w sondażach wskazuje, że jest przeciwko przyjmowaniu uchodźców w Polsce. Ludzie nie widzą w tym sprzeczności. Wygląda na to, że dość wąsko definiujemy osobę potrzebującą. Że może i chcemy czasami pomóc jakimś uchodźcom, ale najwyraźniej większość Polaków przyjęła jakąś inną, wąską, definicję uchodźcy. Przyjęta z wygody definicja uchodźcy najwyraźniej nie obejmuje tych z Afryki i Bliskiego Wschodu.
Moim zdaniem to m.in. wina hierarchów kościelnych, że Polacy zbudowali sobie wygodną, wąską definicje uchodźcy. Kościół przy wielu okazjach przypomina wiernym o pomaganiu i dzieleniu się, ale bez odniesienia do otaczającego nas świata. Teraz dopiero zobaczyliśmy jak pusta i nieefektywna była i jest ta nauka. I to mimo, że każdy wierny przez lata uczęszcza na religie, chodzi na msze itd.
Politycy PiS najwyraźniej są w pełni świadomi naszych lęków, umysłowej wygody i dość powierzchownej wiary. Bez skrupułów zagrali na lęku przed uchodźcami. Kościół w osobach biskupów niemal nie zareagował, ani ws pomocy, ani ws ksenofobii rozlewającej się po Polsce przy akceptacji i wsparciu polityków PiS. Owszem dało się dotrzeć jednostkowe reakcje ws uchodźców i ich traktowania, ale na ogół były tak enigmatyczne, że nie wiadomo do kogo kierowane. Jesteśmy w sytuacji gdy ktoś politykom i osobom nawołującym do nienawiści, powinien ostro przypomnieć kilka fragmentów z Biblii. Politycy PiS nic sobie z tego nie robią, bo i po co. Kościół nie wymienia ich z imienia. PiS nadal więc odgrywa w mediach rolę partii ludzi wierzących i reprezentujących naukę Kościoła w świecie polityki.
Wydaje się, że sam Kościół zaczął się obawiać reakcji wiernych. Politycy PiS też to zauważyli i bez skrupułów budują lęki przed obcymi i straszą nimi by utrzymać się przy władzy. Nie sądzę też, by PiS odważyłby się budować lęki i antypatie do obcych, bez uprzedniego sprawdzenia postawy Kościoła.