W opinii Kościoła katolickiego, okres walki z pandemią to sposobność do wielkiego duchowego nawrócenia, dostrzeżenia drugiego człowieka, zbliżenia do Boga, powrotu do wartości spajających wspólnotę, przypomnienia sobie co w życiu jest ważne i takie tam dalej. Wydaje mi się, że prawda wygląda nieco inaczej, żeby nie powiedzieć: odwrotnie. I winny jest temu częściowo zarówno Kościół jak i wierni.
Według danych GUS dot. zgonów, w Polsce w okresie pandemii zmarło ponad 80 tys. więcej ludzi. To istna hekatomba ofiar. Do ponadnormatywnych zgonów pośrednio i bezpośrednio przyczynił się covid. Pośrednio przez utrudnienie dostępu do służby zdrowia ludziom cierpiącym na inne przypadłości. Jednym z powodów tak dużej skali ofiar jest demonstracyjne wręcz lekceważenie zasad bezpieczeństwa przez rzesze Polaków, którzy w dominującej części są katolikami. To jakaś pogarda wobec śmierci, ale cudzej. Wśród ludzi szerzą się idiotyczne teorie negujące wszystko, od skali pandemii po sens utrzymywania dystansu czy noszenia maseczek. Fatalną w tym rolę odgrywają politycy obecnej koalicji rządzącej, którzy nawet podczas uroczystości religijnych potrafią zademonstrować lekceważenie zasad bezpieczeństwa. Kościół z tym nie walczy.
Przekaz Kościoła w zakresie bezpieczeństwa jest dość ogólny i niejednoznaczny. Zamiast apelować o przyjmowanie szczepionek, KEP wydaje obszerny komunikat. Nie dość że niestrawny w zakresie informacyjnym, to na dodatek pozwalający czytelnikowi na niemal dowolną interpretację. Nie chce przez to powiedzieć, że Kościołowi katolickiemu obojętna jest liczba ofiar. Trudno jednak nie odnieść wrażenia, że hierarchowie nie chcą zaostrzać komunikatów i ocen ponad poziom tych ocen , które pojawiają się w mediach komercyjnych i przekazie ekspertów. Tak jakby Kościół nie chciał być kojarzony z wsparciem obostrzeń i jednoznaczną krytyką idiotycznych teorii negacjonistycznych. A przecież chodzi o ludzkie życie.
O jakich więc wartościach mówimy? Ilu z hierarchów miało odwagę ostro potępić wygłupy rodaków na narciarskich stokach czy żenującą w swym wydźwięku zabawę młodych ludzi na Krupówkach. Oni mieli w głębokim poważaniu śmierć. Chcieli się bawić w częściowo słusznym przekonaniu, że jeżeli będą później zarażać, to przecież umierać będą starsi a nie oni, młodzi.
Niemal na naszych oczach umierają ludzie i ja tu zadumy wielkiej nad tajemnicą śmierci nie widzę. Świadomość śmierci jest wypierana przez Polaków-katolików. Kościół w samym czasie zamiast apelować o nieprzychodzenie do Kościołów, czeka jaki będzie wynik nacisku części mediów i opinii społecznej na Kościół, by ten ostatni również w poważniejszym stopniu zmusić do zaangażowania się w ograniczenie rozprzestrzeniania się wirusa.