Trochę wyrozumiałości, proszę.

przez | 21 sierpnia 2020

Sprawa protestów ws zatrzymania Margot przywróciła na łamy mediów temat sposobu zwracania się do osób LGBT. O ile jestem zwolennikiem tolerancji i razi mnie nietolerancyjna atmosfera nakręcona przez prawicowych polityków i Kościół w Polsce wokół LGBT, to zasugerowałbym działaczom lewicowym i przedstawicielom LGBT  również nieco więcej dystansu i wyrozumiałości dla innych. Chodzi o problem zwracania się np. właśnie do Margot. Michał, Małgorzata, Margot ? Używać końcówek męskich, żeńskich?

Przepraszam, ale ja też nie wiem jak mam się w końcu zwracać do ludzi takich jak Margot, jaka jest granica, wyznacznik, informacja, która powoduje, że powinienem wyzbyć się wątpliwości? A może mam prawo do moich wątpliwości i działacze LGBT i Michał/Małgorzata powinni to zrozumieć. Zwracam na to uwagę, bo przypadek szefa radia Nowy Świat i sposób pouczenia stacji TVN24 (przez jedną z działaczek LGBT w czasie relacjonowanie zamieszek z policją w Warszawie) wskazuje na to, że i drugiej stronie zalecałbym więcej wyrozumiałości w stosunku do ludzi takich jak ja.

Margot, jeśli się nie mylę, biologicznie jest mężczyzną. Nie zrobiła (ok, przyjmuję końcówkę żeńską) bodajże nic z w celu sformalizowania swojego stanu, czyli tego kim się czuje. Inna rzecz, czy jest to w ogóle możliwe.  Formalnie Margot określana jest mianem osoby niebinarnej, czyli osoby nie poczuwającej się do identyfikacji z jedną czy drugą płcią. W efekcie to, że Michał jest Małgorzatą otoczeniu jest wiadome tylko dzięki jej deklaracji. Dla pozostałych sprawa pozostaje niezręczna.

Ocena kogoś na skali facet-kobieta, on-ona, z natury rzeczy jest łatwiejsza w przypadku, gdy dysponujemy informacjami niepozostawającymi wątpliwości. Mam na myśli przypadki, że ktoś przechodzi cykl operacji zmiany płci, dokonuje zmiany płci w dokumentach itd. Tymczasem w przypadku Margot, dysponowaliśmy wiedzą rozpowszechnianą jedynie przez Margot i osoby ją znające. Szczerze mówiąc, nie dziwię się dziennikarzowi TVN24, że relacjonując protesty w W-wie określał Margot per Michał. Po prostu nie miał wiedzy lub miał wątpliwości.

Powinna wystarczyć deklaracja osoby zainteresowanej? Być może. Proszę jednak zrozumieć, że wielu ludzi (w tym ja) w  pierwszej chwili po prostu boi się, że ma do czynienia z osobą, która może zmienić identyfikację co jakiś czas lub po prostu sama nie wie czego chce. Jaką mam gwarancję, że ktoś mnie traktuje poważnie, oczekując ode mnie używania końcówek żeńskich? Skąd mam wiedzieć, czy czyjaś identyfikacja to nie kwestia kaprysu, mody czy cholera wie czego? A skoro końcówki żeńskie, to w końcu binarność, nie binarność czy co? Po prostu szukam jakiejś granicy, pewności, czynnika, który mi pozwoli dokonać poprawnej oceny (czyli użytej końcówki), bez zdawania się na czyjąś werbalną deklarację. Może i szukam nadaremnie, bo – znowu może – w takiej sytuacji nigdy jej nie będzie.

Sprawę wątpliwości szybko wykorzystał jeden z polityków prawicowych, pytając w trakcie wywiadu, czy jak zadeklaruje, że nazywa się Loretta, to media automatycznie będą to uznawać?

Jestem tolerancyjny i chce takim pozostać, ale oczekuję wyrozumiałości wobec moich wątpliwości, a nie pretensji.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.