Od początku tygodnia możemy śledzić losy bohaterów serialu ”Korona królów”. Co jak co, ale na pewno można powiedzieć, że film jest świetnym odbiciem polityki medialnej i historycznej obozu tzw. dobrej zmiany. Czyli jaki obóz, taki film.
Celem serialu, jak rozumiem, ma być budowa dumy z naszej historii i dokonań, świadomości historycznej, pokazanie że państwo może aktywnie działać na polu sztuki filmowej i , że stać nas na podjęcie się kręcenia historycznych seriali. Niestety praktycznie żaden z celów nie został osiągnięty.
Być może krytyka filmu jest bezpodstawna, bo …… obawiam się, że poziom filmu nie jest przypadkowy. Celem (tzn. targetem) serialu jest elektorat dobrej zmiany, który nie wydaje się być nazbyt wymagający.
W filmowym wydaniu, Polska z czasów Łokietka jest niezwykle skromna. Skromna tak bardzo, że nawet elektorat PiSu będzie miał problem by uwierzyć, że byliśmy potęgą wtedy i jesteśmy teraz. No bo co to za potęga, która aż do przesady oszczędza na filmie. Plan filmu to najwyżej 4 lub 5 pomieszczeń, i korytarz. Kawałek zamku z jedną bramą wjazdową. Ze 40 poddanych, z czego przynajmniej połowa to dworzanie i rodzina królewska. Cała potęga militarna, to dwóch zbrojnych przy bramie zamkowej oraz kilku konnych. Na okrasę kilku Litwinów w tym samych nakryciach głowy w każdym odcinku. Za sceny zbiorowe możemy uważać te, gdzie w kadrze jest od 5 do 10 osób.
Rażą tzw. wąskie plany (aż do przesady wąskie), bardzo sztuczne i ‘drewniane’ dialogi oraz ziejąca z filmu oszczędność. Do tego na ogół słaba gra aktorska. Sorry, ale aktorka grająca żonę Kazimierza ma m.in. problemy z dykcją. A dalej.. Krótkie proste wymiany zdań, z których trudno odgadnąć jaką historię chcą nam przekazać twórcy filmu. Widz ma poważne problemy, żeby poprawnie odczytać co się wtedy działo (I poł XIV w.), ponieważ zdawkowe informacje historyczne przeplatane są banalnie zarysowanymi intrygami.
Z serialu trudno być dumnym i obawiam się, że nawet część sympatyków obozu dobrej zmiany może być rozczarowana. Generalnie od poniedziałku TV-PiS daje nam wdzięczny temat do kpin. Ten serial być może nie miał szans na sukces, ale nie musiał stać się porażką i pośmiewiskiem.
No dobra, ale czy można było lepiej? Moim zdaniem tak.
Mamy trochę zabytków, które po dodaniu odpowiedniej scenografii, świetnie się nadają do szerszych planów. Przygotowanie strojów i oporządzenia dla 100 lub kilku setek osób nie powinno
być chyba większym problemem. Są w Polsce i w krajach sąsiednich grupy rekonstrukcyjne, które mogły by grać zbrojnych. Nie potrafię pojąć dlaczego w ”Koronie królów” gra aktorska, wartość informacyjna dialogów i przekaz tła historycznego są tak słabe. Przecież nasz dorobek filmowy (w tym serialowy), szerokie grono zdolnych i doświadczonych aktorów oraz scenarzystów wskazują, że to nie miało prawa się zdarzyć. A jednak.
Pierwsze odcinki ”Korony królów” to w gruncie rzeczy niezwykle trafna karykatura polityki historycznej i medialnej obozu dobrej zmiany. Historyczny banał i filmowa chałtura dla mało
wymagających widzów.