Kaja Godek. Upadek anioła.

przez | 27 marca 2018

 

No i upadł na naszych oczach kolejny autorytet moralny prawicy. I to nie byle jaki. Kaja Godek grała w najtrudniejszej konkurencji i najwyższej lidze. Zakaz aborcji i odebranie kobietom prawa do decydowania czy chcą urodzić dziecko niepełnosprawne czy nie, wymaga silnej podstawy moralnej. To traktowanie rodzącego się życia w sposób wyjątkowy i bez jakichkolwiek kompromisów. Do tego Kaja Godek sama jest matką dziecka niepełnosprawnego, co budzi i u mnie ogromny szacunek. No po prostu – wydawałoby się – moralny ideał. Jedyne co  mnie w takich ludziach niepokoi i do nich zniechęca, to brak zrozumienia dla innych kobiet i zimna bezkompromisowość oraz brak akceptacji dla ustępstw.

 

I nagle trach. Media ujawniają, że K.Godek moralność i zasady traktuje dość wybiórczo. Jak wielu ludzi uległa pokusie tak banalnej jak pieniądze i prestiż. I to pieniądze wcale nie duże, bo członkowie rad nadzorczych spółek skarbu państwa nie otrzymują na ogół monstrualnych pieniędzy. Średnia krajowa miesięcznie na ogół.

Na szczęście K.Godek to autorytet nie z mojej bajki.

Rano w mediach gruchnęła informacja, że K.Godek od grudnia 2015 zasiada w radzie nadzorczej Warszawskich Zakładów Mechanicznych PZL-WZM. Co K.Godek ma wspólnego z mechaniką precyzyjną, finansami przedsiębiorstw czy zarządzaniem? Nic. Ale jej to nie przeszkadza. Tutaj tzw. moralność nie wystąpiła. Sytuacja jest niesmaczna, bo wykształcenie i doświadczenie zawodowe K.Godek nie wskazuje by należała się jej taka funkcja. Po prostu dostała propozycję objęcia funkcji po przejęciu władzy przez ‘dobrą zmianę’ i ją przyjęła.

Nie sądziłem, że kobietę z takim poziomem (teraz już wiem, że tylko demonstrowanym) moralności tak łatwo złamać. A może żadnego złamania tu nie było. Może K.Godek nie widzi niczego niemoralnego w swoim postępowaniu i wiedza o tym była dość powszechna wśród polityków prawicowych. Z biegiem czasu okazuje się, że zjawisko ‘nagradzania’ ludzi z prawicowego świata posadami w spółkach skarbu państwa jest popularną formą budowania relacji w tym środowisku.

Ciekawe jak to wyglądało? Przyszedł (zadzwonił) polityk z PiS i zaproponował posadę i prestiż? I powiedział: ofertę kładę na biurko, a decyzja o skorzystaniu z niej należy do pani? Ciekawy jestem czy K.Godek miała jakieś moralne rozterki podejmując się funkcji, do której brak jej kompetencji. Poziom obrony jaki przyjęła po upublicznieniu informacji o zasiadaniu w radzie nadzorczej świadczy raczej o braku rozterek. Najwyraźniej wysokiej próby moralność K.Godek w tej sferze nie działa.

Moje zdziwienie budzi też skłonność do autodestrukcji u K.Godek i w środowisku politycznym, które zaproponowało jej posadę. Było tylko kwestią czasu kiedy informacja trafi do mediów i K.Godek zostanie ośmieszona. Była aż tak zafascynowana piastowaną funkcją, że tak bezmyślnie w to brnęła? Politycy prawicowi, którzy zaproponowali jej posadę najwyraźniej dobrze wiedzą, ze moralność w tym środowisku jest bardzo na pokaz i ludzi można po prostu kupić, a już na pewno ławo wcisnąć posadę z pieniędzmi. Wiedzieli, że z chwilą przyjęcia posady jest tylko kwestią czasu jak informacja wyjdzie na jaw i autorytet moralny obróci się w pył. 

 A kto wie… może politycy prawicowi zrobili to całkowicie świadomie. PiS nie był nigdy zainteresowany całkowitym zakazem aborcji, a K.Godek posadę wprawdzie przyjęła, ale przy zakazie aborcji się upierała. Kto wie… 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.