No nie udała się ta wizyta prezydentowi i tyle. Głód sukcesu, brak doświadczenia i politycznego refleksu, niezwykła uniżoność wobec USA, dały w efekcie dość smutny i upokarzający spektakl. Mam świadomość, że zaskakujące i niekonwencjonalne wypowiedzi i zachowanie D.Trumpa są nie do przewidzenia, ale prezydent Duda okazał się zaskakująco nieprzygotowany na spotkania z tego typu osobowością jak D.Trump.
Nie będę się już specjalnie skupiał na osobie prezydenta, bo lektura komentarzy po wizycie mu wystarczy.
Wizyta A.Dudy w USA i nasz stosunek do największego mocarstwa, to kolejny klocek układanki PiS o nazwie: polityka zagraniczna. Ale zacznę od końca.
Zupełnie nie wyszło zapowiadane w expose premier Szydło, zbliżenie do Wielkiej Brytanii (WB). Na sojusznika obraliśmy kraj, który miał opinię ostrego gracza w UE. Niestety cynizm polityków z WB przebrał miarkę i … kraj ten wszedł na ścieżkę tzw. brexitu. Inna rzecz, że biorąc pod uwagę interesy WB w Europie i jej politykę, byłby to sojusznik z którym byłoby nam niekoniecznie po drodze. Np. Brytyjczycy proponowali istotną obniżkę składek do budżetu UE, a co za tym miało iść obniżenia wypłat dla biedniejszych krajów UE, w Polski.
Kompletnym nieporozumieniem jest ‘braterstwo’ z Węgrami. Mimo deklarowanej sympatii dla Polski, V.Orban idzie własną ścieżką, a jego polityka często stawia nasz prawicowy rząd w wysoce niezręcznej sytuacji. Przekaz Węgrów pod adresem Ukrainy i relacje polityczno-ekonomiczne z Rosją powinny powodować redukcję współpracy z Węgrami do niezbędnego minimum. W głosowaniach w różnych gremiach UE, Węgrzy wpierają Polskę dość wybiórczo.
Idea tworzenia krajów Międzymorza/Trójmorza, marzenie części polskiej prawicy, świadczy o zupełnym braku realizmu prawicowych polityków. Przede wszystkim nie ma sensu tworzyć alternatywnych organizacji jeżeli tuż obok mamy UE, w ramach której i tak wszyscy współpracujemy. Możemy narzekać, ale wejście do UE podkręciło nasz wzrost gospodarczy i poprawiło pozycję geopilityczną. Otworzyły się dla Polaków europejskie rynki pracy i zalała nas rzeka unijnych pieniędzy.
Kraje Europy Środkowej i Wschodniej w większości nie są zbyt silne gospodarczo i politycznie (szczególnie dawne tzw. demoludy). Kierują się różnymi interesami i potrzebami. Cześć z nich ma problemy z demokracją i wyborem geopolitycznej lokalizacji (w tym Węgrzy). Dla nas jest to (pozornie) atrakcyjna polityczna inicjatywa, bo żywimy nadzieję na odgrywanie czołowej roli w takim organizmie. Dokładnie z tego powodu część krajów Trójmorza, woli swoje problemy załatwiać w UE bez pośrednictwa Polski lub w kontaktach dwustronnych.
No i USA. Kraj, który traktujemy jako jeden z filarów naszego bezpieczeństwa. Politycy PiS, w tym i prezydent Duda, zdają się przenosić punkt ciężkości z UE na USA. Niestety i tu spotkała nas przykra niespodzianka. Kiedy zajęci byliśmy rozpoczynaniem coraz to nowych konfliktów z UE, w USA wybory wygrał kompletnie nieobliczalny facet. I tak dochodzimy do ‘historycznej’ wizyty prezydenta Dudy. Mimo niezwykłego (i przykrego) wdzięczenia się prezydentowi USA, Trump pokazał nam miejsce w szeregu.
Prezydent najwyraźniej stracił panowanie nad sobą. Podnosił się i siadał. Nie zapanował nad swoją spontanicznością i reakcjami. Gdzieś zniknęła jego zimna aktorska gra jaką znamy z jego krajowych wystąpień. Nie załatwiliśmy niczego konkretnego w USA (i nie mam nawet o to do prezydenta specjalnie pretensji). Za to kilkukrotnie nasz prezydent dał się ośmieszyć. Dla mnie jednym z bardziej przykrych momentów było pytanie o wizy dla Polaków. Trump albo kompletnie nie wiedział o co pytał jeden z dziennikarzy, albo kiepsko udawał. W pewnym momencie zwrócił się do A.Dudy o pomoc w wyjaśnieniu (zwracając się do niego jak do ….., wolę nawet nie pisać) i nasz prezydent wyraźnie rozbawiony, coś D.Trumpowi na ucho powiedział.
Prezydent Trump fantastycznie medialnie wykorzystał naszą deklarację o finansowanie pobytu żołnierzy USA w Polsce. Przekaz dla mieszkańców USA był następujący: proszę, tupnę i zaraz deklarują mld-y dolarów. Wyszło na to, że finansową transakcję to ubija Trump a nie my. A.Duda został też wykorzystany do rozgrywki D.Trumpa z UE. UE to miejsce gdzie jesteśmy i być chcemy. Tymczasem A.Duda przyjął, że wtórowaniem w krytyce UE lub wymownym milczeniem, zaskarbi sobie przychylność D.Trumpa. Jestem przekonany, że zostało to źle odebrane w krajach UE.
Zdaję sobie sprawę, że musimy zabiegać o dobre kontakty z USA i że być może czasami będzie to graniczyło z upokorzeniem. Ale nie musiało być aż tak źle. W kraju i w UE buta, kłamstwa i arogancja, a przed prezydentem USA pokora, nadskakiwanie, uśmieszek i puszczanie mimo uszu krępujących dla nas wypowiedzi D.Trumpa.
Prezydentura D.Trumpa powinna działać na polityków prawicowych jak wiadro zimnej wody. Otrzeźwiająco.