Jesteśmy już po oblikowaniu dwóch nagrań dotyczących prawniczych negocjacji ws zapłaty za usługi austriackiego biznesmena. Partia i prawicowe media oraz ‘publiczna’ TV stanęły murem w obronie prezesa. Z przyjętej linii obronnej wynika jednak, że prezes bardzo dawkuje informacje o przedmiocie dyskusji i czeka na rozwój sytuacji.
Politycy PiS przedstawiają prezesa jako wytrawnego prawnika w zakresie prawa spółek itp. Tymczasem nic z tych rzeczy. J.Kaczyński nadmierną wiedzą się nie popisuje. Jak na razie (mowa o dwóch opublikowanych nagraniach), w kółko powtarza myśl, że co do zasady roszczenia Austriaka rozumie i akceptuje. To do prawników kancelarii Baker McKenzie zwraca się o wynalezienie jakiejś formuły, by płatność spółki Srebra wobec Austriaka była możliwa.
W pierwszej rozmowie w ogóle nie podważa kosztów, tylko zdaje się wszystko bez problemów akceptować.
Obraz Kaczyńskiego jaki wyłania się po dwóch nagraniach na pewno nie ma nic wspólnego z prawnikiem broniącym finansów firmy.
Linię obrony sugerującą, że Kaczyński to fachowiec w temacie prawa firm (w tym finansowego) w drugim nagraniu podważył on sam. Po prostu otwarcie przyznał, że nie zna dobrze tej materii. Zresztą w obydwu nagraniach w polemiki się nie wdaje i nic konkretnego nie proponuje.
Wygląda na to, że Kaczyński rozpoczął z austriackim partnerem współprace bez profesjonalnych umów itd. W efekcie przyczynił się sam do wielu problemów. Z prawnego punktu widzenia świadczy to o prawnym dyletanctwie i lekkomyślności. Niestety, najwyraźniej Jarosław Kaczyński lubi prowadzić biznesy częściowo w oparciu o nieformalne umowy.
Sądzę, że wcześniej czy później, politycy PiS zauważą, że linia obrony jaką przyjęli nie ma wiele wspólnego z przebiegiem rozmowy.
Zasady współpracy z Austriakiem znało najprawdopodobniej bardzo skromne grono osób w PiS. Linia obrony, w formie przekazów dnia jakie dostają politycy PiS sugeruje, że Kaczyński nie wszystko mówi PR-owcom, którzy szykują przekaz.