Zacznę od tego, że prezydent podpisał kontrowersyjną ustawę dot. zasilenia TVPiS publicznymi pieniędzmi. Powiedział to raz, na początku, i więcej nie powtarzał, żeby nie psuć tego, co dały rozgrywające się dalej na ekranach naszych telewizorów scenki. Nie padły co do kwoty i zasad jej rozdysponowania, żadne twarde deklaracje. Podsumowując, TVPiS niemal 2 mld dostał. Potem PAD, premier i dwie osoby dalsze osoby odegrały przed widzami teatr. I trzeba przyznać, że na niewprawionych umysłach, teatr mógł zrobić pożądane wrażenie.
PAD nie jest osobą niezależną, a ponadto wie, że ewentualny sukces wyborczy jego i jego politycznego zaplecza, uzależniony jest od kłamliwej telewizji. Ograniczanie więc pieniędzy na TVPiS byłoby porażką polityczną całego obozu prawicowego. Ustępowanie opozycji (konfrontacja wydatków na TVPiS z wydatkami na onkologię) byłoby przegraną bitwą. A trzeba przyznać, że awantura wokół wydatków na TVPiS opozycji wyjątkowo się udała. PiS wiedział, że to starcie przegrywa. Chodziło tylko o jak najmniejsze straty i spowodowanie zejścia tematu z pierwszych łam gazet i stron internetowych. Chodziło o definitywne jego zamknięcie.
Żeby uzasadnić podpisanie ustawy, prezydent wykreował wątek niedofinansowanych regionalnych stacji publicznych i ewentualnej modyfikacji struktury wydatków pomiędzy tv a radiem tzw. publicznym. Podkreślam, że żadne twarde deklaracje co do podziału pieniędzy nie zostały podane. Tak więc, 2 mld zł na tzw. media publiczne poszły i tyle. Cała reszta to ogólna pogadanka. Do tego politycznego teatru został dołączony premier. Zapewne chodziło o pokazanie, że prezydent i rząd współpracują w tym temacie i między nimi nie ma konfliktu wokół ustawy. Nie jest to jednak prawdą, bo gdyby nie było konfliktu, prezydent nie zwlekałby z tą szopka do ostatnich chwil.
Nie padło nic o rzetelności tzw. mediów publicznych i fali krytyki jaka na media publiczne spada z tego powodu. Nie dziwi to, bo PAD z tej nierzetelności i hejtu m.in. na sędziów i opozycję chętnie korzysta. PAD mógł włączyć ten wątek, by zyskać w oczach elektora nie-pisowskiego. Nie wykorzystał szansy.
Z konieczności, prezydent i premier odnieśli się do wątku onkologicznego, ale nie poświęcili mu zbyt wiele czasu. Zdecydowanie mniej niż wątkowi o niedofinansowanych ośrodkach regionalnych. Okazało się, że tzw. media publiczne potrzebują pieniędzy bo rządy PO-PSL zdezorganizowały finansowanie TV i radia publicznego, a konfrontacja finansowania tzw. mediów publicznych z wydatkami na onkologię miała, w opinii prezydenta, podłoże polityczne. Wątkowi medycznemu więcej miejsca poświęcił premier. Tradycyjnie zarzucił nas miliardami złotych wydawanych na onkologię, wzrostem wydatków na służbę zdrowia (tradycyjnie nie wspominając, że to głównie pieniądze ze składek) itd. Nie wiadomo dlaczego sporo miejsca poświęcił korona wirusowi. Wyszło na to, że na onkologię pieniędzy jest aż nadto.
W tym teatrzyku przygotowanym przez prezydenta i polityków PiS, niecodzienna była obecność premiera i dwóch przedstawicieli mediów. Sądzę, że powody były dwa. Pierwszy, to przed opinią publiczną należało odegrać scenę niezmąconej współpracy między PADem a macierzystym obozem politycznym. Jakoś należało ukryć i rozmyć polityczną wpadkę obozu prawicowego oraz polityczne tarcia we własnym gronie. Nie było najmniejszych wątpliwości, że PAD wyciągnie pomocną dłoń partyjnym kolegom. I stanął na wysokości zadania. Ustawę podpisał.
Drugim powodem obecności na ogłoszeniu decyzji trzech innych osób, były wewnętrzne tarcia. PAD podzielił się moralną odpowiedzialnością z premierem i środowiskiem prawicowych mediów oraz zmusił ich do odegrania pewnej roli. Z TVPiS wyleciał J.Kurski. To co się działo w ostatnich kilku godzinach przed ogłoszeniem decyzji prezydenta, to był istny (i żenujący) cyrk w obozie władzy. Kurski pismami do prezydenta i wystąpieniem w TVPiS, próbował ratować skórę i wizerunek do ostatniej chwili. Czy Kurski wyleciał za stworzenie niezwykle kłamliwej i manipulacyjnej telewizji czy za tarcia na innym tle między TVPiS a ośrodkiem prezydenckim, tego nie wiem. Wersji jest wiele.
Ogłoszenie odejścia Kurskiego było kuriozalne i sporo mówi o zamieszaniu i napięciu jakie trwało do ostatnich chwil. Już na sam koniec przekazu prezydenta, pan Czabański ogłosił odejście z TVPiS J.Kurskiego. Czabański nie ukrywał, że głosowanie odbywa się emailowo i formalnie trwa do poniedziałku. Niemniej już otrzymana większość głosów miała pozwolić mu na ogłoszenie odwołania J.Kurskiego. Co to miało wspólnego z ogłoszeniu decyzji prezydenta i czy to jakiś nowy zwyczaj na prawicy? Zobaczymy.
Podsumujmy. PAD podpisał ustawę jedynie z ogólną sugestią, że coś się chyba zmieni w finansowaniu ośrodków regionalnych. To kompletnie bez znaczenia, bo ustawa została podpisana, czyli cel PiS został osiągnięty. Tak więc PAD ponownie dał się sprowadzić do roli długopisu. Inna rzecz, że tak swoją rolę postrzega i jest mu z tym dobrze. Nie wykorzystał szansy na rozmowę o wydatkach na służbę zdrowia, ani o ‘jakości’ tzw. mediów publicznych. Nie odniósł się do atmosfery w jakiej ustawę uchwalano w sejmie. Mógł zorganizować szybką ścieżkę zmiany ustawy, czyli odrzucić ją i od razu zaproponować zmiany dot. ośrodków regionalnych itd. Mógł chociaż minimalnie ograniczyć finansowanie TVPiS, by skromną kwotę rząd przeznaczył na działania związane z onkologią. Nie zrobił tego, mimo iż mógł w ten sposób powalczyć o wyborców spoza żelaznego elektoratu. Do ostatniej chwili milczał, by zostawić sobie do wyboru odpowiednią liczbę scenariuszy. Mógł grubo szybciej narzucić własną narrację.
Cała ta scenka jakiej byliśmy świadkami, to jeden z przejawów tarć w prawicowym obozie. Jedni mogą to odebrać jako pokaz siły i niezależności prezydenta, inni (w tym i ja) jako próbę poprawy pozycjonowania własnej osoby w świecie PiS i redukcji wpływu osób, których działania prezydent nie akceptował lub które z PADem zanadto zadarły.