„Kard. Kazimierz Nycz spotkał się ze stypendystami Fundacji „Dzieło Nowego Tysiąclecia’……W homilii nawiązał do coraz liczniejszych prób podważenia świętości Papieża Polaka i zaapelował do młodzieży o świadectwo o wielkości tego pontyfikatu.” (fragment z materiałów Katolickiej Agencji Informacyjne).
Przedstawiciele Kościoła najwyraźniej faktycznie zatrzymali się na etapie średniowiecza. To niesamowite ileż ci ludzie popełniają błędów.
Uwaga mediów ws pedofilii w Kościele – co było do przewidzenia – powoli przenosi się ze zwykłych szeregowych księży i biskupów na papieży, w tym i JPII. Oburzenie Kościoła na krytykę dotyczącą pedofilii i dociekliwość mediów jest tak ogromne, że mimowolnie pojawia się pytanie kto odpowiada za atmosferę w jakiej wyrastali biskupi. Ktoś odpowiada za stworzenie atmosfery tolerowania pedofilii. Co zrozumiałe, oczy powoli kierują się m.in. w stronę JPII. Gdyby hierarchowie mieli więcej odwagi i rozumu oraz umiejętność przewidywania, to szybko doszliby do wniosku, że powinni odważnie rozliczyć się z pedofilii , by wziąć winę na siebie. To dawało jeszcze jakiś czas temu szansę, że media stracą ochotę na zadawanie trudnych pytań o działania JPII w tym obszarze.
Czy kard. Nycz jest pewny, że szantażowanie opinii publicznej świętością papieża zatrzyma proces rozliczania polskiego papieża z odpowiedzialności za pedofilię? Ja w to wątpię. Chyba lepiej byłoby po prostu zaprezentować jakie działania podejmował papież w celu zwalczania pedofilii i ocenić ich skuteczność, niż zasłaniać się świętością JPII.
Zastanawiam się co chce kard. Nycz chce uzyskać, apelując do młodzieży o danie świadectwa wielkości pontyfikatu. Przede wszystkim skoro tematem jest pedofilia, to rozmawiajmy o działaniach Kościoła i JPII w tym zakresie. Nie widzę sensu (a wręcz budzi to moje podejrzenia), podejmowania się obrony JPII poprzez wyliczanie ewentualnych sukcesów na innych polach. Obawiam się, że młodzież z FDNT ma takie samo pojęcie o działaniach JPII jak przeciętny polski katolik. Czyli żadne lub niewielkie. Wszystkim nam JPII kojarzy się z miłym starszym człowiekiem, pełnym ciepła, który przemawiał do nas na dość ogólnym poziomie. Wątpię by młodzież katolicka była w stanie podjąć się oceny działań JPII na tle problemów i wyzwań przed jakimi za czasów pontyfikatu JPII stały Kościół i chrześcijaństwo.
Polscy hierarchowie usilnie starają się uniemożliwić lub zniechęcić część dociekliwych mediów do drążenia tematu pedofilii i odpowiedzialności. Nie wiem co jest większym problemem. Bunt, że sporu o odpowiedzialność za pedofilię Kościół nie może prowadzić na własnych warunkach czy obawa, że zwierzchnik Kościoła (JPII) – jak w każdej instytucji – co do zasady przynajmniej symbolicznie odpowiada za porażki i błędy podwładnych oraz patologie.
Nie twierdzę, że JPII dał przyzwolenie na pedofilię w Kościele. Daleki też jestem od prostego przenoszenia odpowiedzialności za akty pedofilii mające miejsce w takim czy innym zakątku świata na papieża. Opinia publiczna ma jednak prawo wiedzieć ile czasu ze swojego pontyfikatu JPII poświęcił na walkę z patologiami i na ile zainteresowany był analizą skuteczności działań. Niestety strategia obrony przyjęta przez przedstawicieli polskiego Kościoła mająca na celu obronę dobrego imienia JPII, zaczyna robić wrażenia jakby chciano zniechęcić dociekliwe media i część opinii publicznej do drążenia tematu.