Molestowanie. Czas zadać pytanie rodzicom.

przez | 14 lutego 2020

Co i rusz w mediach ktoś, najczęściej kobiety, ujawnia przypadki molestowania seksualnego. Media przytaczają historie jakie wydarzyły się od USA po kraje europejskie. Są przypadki świeże, ale i przykre wspomnienia sprzed dziesiątek lat. Ostatni przypadek na jaki właśnie trafiłem, to wyznania ponad 50-letniej obecnie Francuzki. Będąc nastolatką, na przełomie lat 70/80-tych, była molestowana seksualnie przez trenera sekcji sportowej, do której należała.  Wszystko miało się odbywać w trakcie wyjazdów na zawody itd.

O ile nie mam wątpliwości, że molestowanie trzeba karać i piętnować, to z biegiem czasu siłą rzeczy pojawiają się pytania, które mało kto ma odwagę publicznie stawiać. Zostawię już na boku przypadki molestowania przez duchownych, chociaż i te pasują do tego na co chcę zwrócić uwagę dalej. Molestowanie młodzieży. Okazuje się, że wcale niemało było i jest przypadków grupowych, powtarzających się, wyjazdów na turnieje sportowe, wyjazdy zespołów artystycznych itd. W tle ciekawe życie, nadzieja na sukcesy sportowe lub artystyczne, przekonanie, że takie życie przyczynia się do rozwoju dziecka, jego charakteru, ambicji i ciekawości świata. A wieczorami? Powtarzające się wizyty trenerów, opiekunów, działaczy itd. Wszystko poza zasięgiem i wzrokiem rodziców. Ale czy na pewno?

Wraz z lekturą kolejnych historii coraz trudniej uwierzyć mi w to, że rodzice zupełnie nic nie podejrzewali. Pamiętam słynną przed laty historię chóru Poznańskie Słowiki z Poznania. Okazało się, że wiedza o molestowaniu nie ograniczała się tylko do tych, którzy tego doświadczali. Już wtedy padł zarzut, że do części rodziców musiały docierać informacje o tym, co dzieje się w chórze. A jednak reakcja była dość ograniczona i niejednokrotnie spóźniona. Bo?

Im więcej tego typu historii jest ujawnianych, tym bardziej warto zacząć odważnie pytać rodziców tych dzieci: jak to możliwe, że przez lata niczego się nie domyślali?  Czy mają poczucie porażki i odpowiedzialności za przykre doświadczenia własnych dzieci? A może części z nich należałoby postawić zarzut akceptowania tego stanu rzeczy lub niezrozumiałą naiwność i wiarę, że molestowanie nie miało prawa się zdarzyć? Czy aby nie zawiodły metody wychowawcze i zbyt słaby (pobieżny) kontakt z dzieckiem?

Jaka musiała być atmosfera w domach molestowanych dzieci i nastolatków, że bały się one powiedzieć lub zażądać reakcji rodziców? O sportowe lub artystyczne kariery bały się dzieci czy ich rodzice? Jakim cudem, rodzice przez miesiące czy lata niczego się nie domyślali? A może stworzyli taką atmosferę, że dzieci niechętnie mówiły o molestowaniu?

Zacznijmy zadawać trudne pytania rodzicom molestowanych dzieci.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.