Afera Banasia pokazała jakie państwo zbudował nam PiS.

przez | 5 grudnia 2019

W starciu opozycja + niepubliczne media kontra koalicja prawicowa (czytaj: PiS) w temacie ‘majątek Banasia’, PiS przegrał. Jeżeli coś jeszcze budzi wątpliwości, to skala porażki i jej konsekwencje. Niemniej opłacało się PiS-owi przeciąganie finału afery na okres powyborczy. Sądząc z pierwszych sondaży obejmujących nastroje po aferze, koalicja prawicowa mogłaby nie osiągnąć większości w sejmie i żylibyśmy już w innej, lepszej rzeczywistości.

Uważam PiS za partię niezwykle szkodliwą dla Polski i mam – nie ukrywam – jakieś poczucie frajdy z tej porażki. Bo cała ta heca z M.Banasiem wiele mówi o PiS i mentalności szefa tej partii. Może w końcu ludzie głosujący na PiS przejrzą na oczy. Chociaż w tej ostatniej kwestii wielkich nadziei nie mam.

Sprawa Banasia wiele mówi też o tym, co z państwem zrobił PiS i jak partia ta zawłaszcza państwo. Afera M.Banasia jest m.in. konsekwencją działań ostatnich czterech lat. J.Kaczyński i politycy PiS poczuli się niezwykle pewnie i niezwykle nietykalni. Uwierzyli, że są w stanie manipulować wszystkim i wszystkimi. A tu, bach. Na drodze stanęły wolne media i część opinii publicznej.

Jednak nad moją prywatną polityczną frajdą, przeważa przykra świadomość, że proces niszczenia państwa i instytucji stojących na straży porządku publicznego, jawności życia oraz demokracji jest już daleko posunięty.

Zarzuty natury prawnej i moralnej dotyczące prywatnej działalności M.Banasia są bardzo poważne. Niektóre z ujawnionych faktów, bez czekania na werdykt służb i sądów, wystawiają fatalną ocenę M.Banasiowi. Nie ma najmniejszej wątpliwości, że CBA i inne powołane do badania urzędników i polityków służby, były w pełni świadome wątpliwości dotyczących M.Banasia. Wygląda na to, że w państwie PiS działa już od dawna bardzo sprawny mechanizm wskazywanie, który polityk jest nietykalny i ma być niewidoczny dla służb oraz organów ścigania.

To co zaskakuje, to ogromna wiara w PiS, że media niepubliczne nie zweryfikują M.Banasia i jego majątku. Tymczasem to co ujawnili dziennikarze, to w większości łatwo weryfikowalne fakty. To zaskakujące, że nikt w PiS nie sprawdził spójności oświadczeń majątkowych M.Banasia i co dzieje się w jego dawnej kamienicy. Tymczasem od dawna były tam tzw. pokoje na godziny, a biznes prowadzili ludzie z przeszłością kryminalną. Jak sądzę, politycy PiS byli wszystkiego świadomi, ale lekceważenie opinii publicznej i mediów niepublicznych uśpiło ich czujność. W pewnym sensie trudno się dziwić, skoro udało się zneutralizować efekt ujawnionych nagrań (sprawa biurowca, który miał być wznoszony na działce zarządzanej przez PiS) i majątku M.Morawieckiego. Niestety pycha J.Kaczyńskiego i jego wiara, że wszystkimi można manipulować, a grzechy ukryć, doprowadziła PiS do wizerunkowej porażki.

Dość długo politycy PiS wierzyli, że sprawa znudzi opozycję lub niepubliczne media oraz że środowiska te odpuszczą temat  majątku M.Banasia, dochodząc do wniosku, że świat PiS-u (elektorat, publiczne media itd.) jest impregnowany na tego typu doniesienia. Że nagłaśnianie znowu nic nie da. A jednak.

Po wyborach PiS próbował dokończyć temat mianowania M.Banasia wbrew wszystkiemu. Niestety, tzn. na szczęście, upór niepublicznych mediów i opozycji i ich skuteczność zaczęły powodować pęknięcia w przyjętej strategii obrony M.Banasia i forsowania go na szefa NIK.

Od kilkunastu dni sprawa Banasia zaczęła się wymykać z rąk polityków PiS. To już nie oni narzucali narrację mediom w tej sprawie. Zdano sobie sprawę, że sprawa Banasia może być poważnym obciążeniem wizerunkowym, w tym i dla prezydenta A.Dudy w kontekście przyszłorocznych wyborów prezydenckich. W efekcie podjęto decyzję o zwrocie o 180 stopni. Za późno.

Rozmowy z M.Banasiem, obietnice i szantaże niewiele pomogły. Radykalna zmiana nastawienia PiS wobec M.Banasia tylko rozsierdziła tego ostatniego. Z jego punktu widzenia trudno się dziwić. W PiS wiedziano kim M.Banaś jest i jak wygląda jego majątek. M.Banaś miał być kolejnym przypadkiem, kiedy po krótkim zamieszaniu w mediach, kolejny spolegliwy polityk rządzącej partii zajmie prestiżową posadę w nagrodę za dotychczasową wierną polityczną służbę. Niestety, tu sprawa wymknęła się z rąk, co i dla samego M.Banasia musiało być sporym zaskoczeniem.

Sam M.Banaś jest postacią słabą. Jego ostatnie przekazy dla mediów i parlamentarzystów oraz najnowsze oświadczenie nie pozostawiają wątpliwości, że nie jest to człowiek wielkiego formatu.

Nie wiem jak skończy się sprawa M.Banasia. NIK nie należy do grona instytucji ściągających uwagę, czy mających decydujący wpływ na rzeczywistość społeczno-gospodarczą. Wątpię, by w akcie zemsty, M.Banaś miał ochotę dokuczać rządom PiS za pomocą raportów NIK. Utrzymywanie tematu Banasia w mediach nie jest też na rękę PiS. Jeżeli M.Banasia nie da się usunąć, a on z własnej woli nie ustąpi, to być może dojdzie do ‘zamilczania’ tematu lub tłumaczenia, że śledztwo trwa i musimy czekać.

Dla mnie grubo poważniejszym problemem jest obnażone, przy okazji spraw Banasia, upartyjnienie państwa i ręczne sterowanie urzędami, które powinny być niezależne. Opozycja powinna twardo się upierać, by ujawnić jak przebiegał polityczny proces decyzyjny w PiS i jak to się stało, że służby oraz urzędy kontrolne tak opieszale działały ws M.Banasia. Ktoś ciągle badał i zbierał materiały zwlekając z wyciągnięciem wniosków i postawieniem zarzutów, premier nie mógł znaleźć czasu na czytanie raportów przygotowanych przez podległe służby itd. itd.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.