Jedyne na co było nas stać, to skazać rocznicę zakończenia II wojny światowej na zapomnienie. To była 74 rocznica. Owszem, lokalnie zdarzały się rocznicowe obchody zakończenia II wojny światowej (IIWS), ale na szczeblu państwowym i w głównych mediach, temat w zasadzie nie zaistniał. Niemal wszystkie główne ośrodki polityczne i opiniotwórcze, porzuciły ten temat w ostatnich latach. Tymczasem równocześnie braliśmy ‘na warsztat’ niezwykle trudne inne tematy. Było Jedwabne. Przypomniano, że Jan III Sobieski to wcale nie taka kryształowa postać jak nam się wydawało. itd. itd. Nie wszystkim to się oczywiście podobało i nie wszystkie strony chciały się angażować w ujawnienie takiej czy innej prawdy historycznej. Ale jednak udawało się te tematy wepchnąć do świadomości historycznej, bo co najmniej jedna ze stron dyskursu historycznego uważała, że trzeba to zrobić. Rocznica zakończenia IIWS jest rzadkim przypadkiem, gdy wszyscy chcą zapomnieć. To zbyt proste i nieuczciwe.
Zasadniczym błędem jaki popełniamy w ocenie zakończenia IIWS i nadanie temu statusu ‘rocznicy’ jest wejście Rosjan do Polski, podporządkowania politycznego na 45 lat i strat terytorialnych. Tak, to prawda, zakończenie wojny wiązało się dla nas z ogromny upokorzeniem. Moim zdaniem pojmujemy jednak to zdarzenia (zakończenie wojny) dość wąsko, co notabene powoduje pojawienie się pytań, które sprawiają nam poważny problem.
Zacznijmy od tego, że nikt poza Rosjanami nie chciał usuwać Niemców z polskich ziem (nieistotne, dawnych czy obecnych). Sami byśmy się absolutnie nie oswobodzili. Rosjanie ponieśli ogromne straty ludzkie w wyzwalaniu ziem polskich, co automatycznie oznaczało oszczędzania polskiego ‘materiału’ ludzkiego. Uważam, ze Rosjanie mają prawo nam to wypominać. Zresztą nie tylko to. Zakończenie wojny i wyzwolenie kraju, oznaczało radykalne ograniczenie strat ludzkich jakie codziennie ponosiliśmy i strat materialnych. Jako względnie odrębny byt, zostało przywrócone państwo polskie. Młodzież wróciła do szkół. Możemy Rosjan traktować jak okupantów, ale był to okupant radykalnie lżejszy nić niemiecki. Od 1945 r., z czasów wojny, przestawialiśmy się na czas pokoju. Z tego punktu widzenia upieranie się, że jeden okupant zastąpił drugiego jest bzdurą. Przypominam: sami nie mogliśmy się wyzwolić, a świat zachodni nie miał ochoty o nas walczyć.
Po drugie, patrzenie na zakończenie IIWS w Europie tylko z naszej własnej perspektywy, to spore uproszczenie. Maj 1945 to moment zakończenia wojny i wyniszczenia w Europie, wywołanego bzdurną ideologią. Być może więc, jednym z naszych błędów jest uporczywe sprowadzanie zakończenia wojny tylko i wyłącznie do nas samych i losów Polski. Mniej lub bardziej wojna doświadczyła wszystkie narody Europy. Na szczęście, Europa (lub przynajmniej jej część) potrafiła wyciągnąć wnioski, powołując do życia twór, który nazywamy dzisiaj Unią Europejską. Niestety, zaczynamy tym tworem pogardzać.
Rocznicowość kojarzy się nam z uroczystym, radosnym na ogół świętem. Ok. Powiedzmy, że maj’45 w pewnym sensie nie był dla nas radosny. Nikt nam nie każe robić z tego uroczystego święta. Być może tej rocznicy powinniśmy nadaj bardziej międzynarodowy i refleksyjny charakter. Mam tu na myśli zwrócenie uwagi Polakom, że zakończenie wojny to był ogromny sukces Europy, bez względu na to jak potoczyły się losy poszczególnych państw po wojnie.
Dla mnie zapomnienie o rocznicy zakończenia IIWS to moralne rejterada i historyczne tchórzostwo.