PiS jest dla mnie partią pozbawioną jakichkolwiek politycznych skrupułów. Cel uświęca środki. Do politycznej wyżymaczki została wrzucona nawet córka gen. Andersa, Anna Maria Anders. Wydaje się jednak, że nie bez zainteresowania z strony A.M.Anders. Wciąganie pani Anders do krajowej polityki jest robieniem krzywdy wielkiemu nazwisku, które wielu Polaków otacza szacunkiem.
Oczywiście można powiedzieć, cóż ma córka do znanego ojca. Pani Anders ma przecież prawo żyć wg własnego pomysłu i realizować się w życiu jak chce. Jej wybór. Obawiam się jednak, że A.M.Anders nie w pełni zdaje sobie sprawę w co wdepnęła i jak przyczyni się to do zdeprecjonowania jej nazwiska. Ten proces już się zaczął. Ja odsłuchałem w TokFm rozmowy jaką Dominika Wielowiejska przeprowadziła z A.M.Anders w tym tygodniu. Rozczarowania odpowiedziami nie będę ukrywał. A trzeba zaznaczyć, że D.Wielowiejska starała się okazywać szacunek A.M.Anders mimo zaskakujących odpowiedzi, łapaniu na braku zdania czy kluczeniu w elementarnych kwestiach. Zadawane pytanie i tak były dość ostrożne. Rzekłbym: druga rzut. O Smoleńsk, in vitro itd., pytań nie było.
Pani Anders chyba idealnie nadaje się do schematu Polaka na obczyźnie, który ma słabą wiedze o kraju miesza z rozczarowaniem iż obecna Polska nie odpowiada stworzonemu (wydumanemu) wizerunkowi konserwatywnego kraju z silnym antykomunizmem. Wypracowany schemat oceny nijak się nie nadaje do oceny kraju.
A.M. Anders, jak się okazało, ma niezwykle ogólną wiedze o problemach Polski. Słabo zna też program PiS, ale wie że na pytania tzw. niewygodne lub sprzeczne z jej przekonaniami, należy kluczyć i – dużo mówiąc – unikać odpowiedzi. A.M.Anders starała się nadrobić zakryć swoje kluczenie, co chwila powtarzając że ma swoje zdanie na wiele spraw i nikt jej niczego nie narzuci.
Pani Anders chce skupić się na działaniach na rzecz poprawy obronności i wzmocnienia armii. Na pytanie o kompetencje, wskazała życie u boku dwóch wojskowych: ojca i męża. Pozostała część wiedzy to wartość nakładów na obronność w relacji do PKB i ogólniki o współpracy wojskowej z USA. I tyle. Mimo danego czasu, pani Anders poza ogólniki nie potrafiła wyjść. Zaczęła się powtarzać.
Rozbawiła mnie odpowiedź ws 6-latków (rozpoczęcie nauki w szkole podstawowej). Widać było, że za normalne i uzasadnione uważa wcześniejsze rozpoczęcie nauki (w tym przedszkolnej). Potrafiła to nawet ciekawie uzasadnić, ale dość słabo wbrew swoim poglądom starała się bronić stanowiska PiS. Krótko mówiąc, skoro Polacy chcą dłużej być z dziećmi w domu i posłać je do podstawówki w wieku lat 7-miu, to niech im tak będzie.
Największego rozczarowania doznałem słysząc odpowiedź dot. pomysłów PiS na zmiany w Konstytucji. A.M.Anders jakby nie wiedziała o co chodzi. Po zawężeniu pytania o pomysły na wzmocnienie roli prezydenta, pani Anders stwierdziła, że i owszem, bo jej się podoba rola prezydenta w USA. Tylko, że pomysły PiS tak daleko nie idą. A podawanie jako odniesienia prezydenta USA, wskazuje, że pani Anders chyba (bo aż trudno w to uwierzyć) nie orientuje się w układzie władzy w Polsce i że u nas prezydent to zupełnie inna bajka.
W temacie homoseksualizmu i związków partnerskich jej zdanie to mieszanina wątpliwości, ale i znacznej akceptacji tego co jest na zachodzie. Odniosłem wrażenie, że związki partnerskie nie stanowią poważniejszego problemu dla A.M.Anders. W sprawie homoseksualizmu starała się na siłę powielać wątpliwości PiS, ale nie wychodziła poza „na zachodzie wciąż budzi to kontrowersje”.
Kandydowanie A.M.Anders spowoduje nadszarpnięcie szacunku dla niej i nazwiska jakie nosi. Najmniejszym blamażem będzie przegrana w wyborach. Wygrana natomiast oznacza wciągnięcie jej do polskiej polityki gdzie wyjdzie na światło dzienne jej słaba znajomość polskich realiów, brak wiedzy o kraju oraz konieczność firmowania swoim nazwiskiem polityki PiS. Na wszelki wypadek nie ma co idealizować pani Anders. Wejście z list PiS do polityki i unikanie oceny tej partii nie wróżą najlepiej karierze politycznej córce znanego generała.
Mam żal do polityków PiS, że dla pozyskania głosów emigracji są w stanie poświęcić nawet znane nazwisko. No ale może i nie ma się co zanadto rozczulać. Pani Anders nie wchodzi do polityki wbrew swojej woli i już obecnie sygnalizuje, że jest w stanie na wiele wygłupów PiSu przymknąć oko. Pozostaje tylko nadzieja, że w końcu na oczy przejrzy, jak zobaczy jak polityka PiS zacznie odbijać się na jej nazwisku.