A.Macierewicz. Człowiek nieco inny niż reszta.

przez | 3 listopada 2024

O partii, jej członkach i liderach oraz panujących w niej relacjach, wiele mówi reakcja na wybryki liderów. To samo tyczy mediów sprzyjających danej partii. Antoni Macierewicz zademonstrował lekceważenie przepisów drogowych w minionym tygodniu. Wg dostępnego w mediach filmu, A.Macierewicz złamał kilka zakazów, przez co praktycznie powinien zostać pozbawiony prawa jazdy. Czy zostanie i w ogóle jaką karę otrzyma, to się jeszcze okaże.

Przewinienie Macierewicza były poważne i widać z krótkiego filmu, że polityk PiS nie uważa się za zwykłego obywatela. To była świadoma, nonszalancka jazda po Warszawie. Publiczne popisy zdumiewają tym bardziej, że A.Macierewicz jest chyba świadomy, iż jest przedmiotem zainteresowania dziennikarzy.

Niesamowita była jednak reakcja politycznego otoczenia, czyli polityków PiS i prawicowych mediów. Wpierw cisza, bo liderzy PiS i ludzie od PRu oraz przygotowywania przekazu dnia w tej partii nie wiedzieli co robić. Nie pomagał Macierewicz, który początkowo próbował to przemilczeć. W mediach materiał musiał robić furorę, bo w końcu ten i ów polityk PiS próbował udawać, że dostrzegł temat. Wyglądało to śmiesznie i żałośnie. Na ogół były to próby lekceważenia drogowych przewin Macierewicza lub zarzucanie mediom i politykom opozycji małostkowości. Widać było bezradność w komentarzach, ale i świadomość, że krytyka Macierewicza jest dozwolona wtedy, gdy on sam lub władze partii dadzą przyzwolenie. Niestety i tu był paraliż. Przyzwolenia nie ma.

Media prawicowe odniosły się do tematu dokładnie tak samo jak politycy PiS lub nawet gorzej. Pozornie odważnie temat podjęła TV Republika. Pozornie, bo informację o wyczynach drogowych A.Macierewicza sprytnie ukryto i wstawiono w wywiad z Macierewiczem dotyczący katastrofy smoleńskiej. Po wejściu na stronę internetową tej telewizji rzuca się w oczy tytuł : “TYLKO U NAS! Macierewicz w Republice o tym, że “niby za szybko jechał”.  Redaktor Sakiewicz nie byłby sobą, gdyby nie próbował manipulować odbiorcą materiału. Zacznijmy od tego, że wobec Macierewicza nie padł zarzut nadmiernej prędkości. Media skupiły się na innych wyczynach i je pokazały. Odnoszenie się to zarzutu, który nie padł, to raczej tani chwyt. Użyty pewnie tylko dlatego, że sympatycy PiS go kupią. Chwyt nr 2 polegał na tym, że w trakcie 21-minutowego wywiadu o smoleńskiej katastrofie, o drogowych wyczynach przez chwilę porozmawiano na kilka minut przed jego końcem. Nie wnikając w szczegóły, zarówno Sakiewicz jak i Macierewicz odnieśli się do tego lekceważąco. 

A.Macierewicz w wypowiedziach dla mediów zdaje się niewiele pamiętać i deklaruje, że podda się karze o ile zarzuty się potwierdzą. Jak widać, łatwo nie będzie, bo polityk PiS wychodzi z założenia, że film filmem, ale to Policja lub sąd muszą mu winy udowodnić.

Minione dwie kadencje rządów PiS niebywale zdemoralizowały polityków PiS. A może powinienem napisać: pokazały podatność na demoralizację. Wielu z nich po prostu nie wierzy i nie rozumie, że przestrzeganie prawa i ponoszenie kary ich też dotyczy. I będzie to trwało tak długo, póki nie zaczną ponosić kar za swoje wyczyny. Mam nadzieję, że policji nie zabraknie odwagi w przypadku Macierewicza.

Generał postraszył wojną.

przez | 5 października 2024

Piątkowa wypowiedź gen. Wiesława Kukuły w sprawie wojny wywołała spore zamieszanie. Główna myśl miała brzmieć tak: “Wszystko wskazuje na to, że jesteśmy tym pokoleniem, które stanie z bronią w ręku w obronie naszego państwa. I nie zamierzam ani ja, ani myślę żaden z was, przegrać tej wojny. Wygramy ją, wrócimy i będziemy nadal budować Polskę, ale coś się musi wydarzyć. Musimy zbudować siły zbrojne przygotowane do tego typu działań”.

Przez wojnę w Ukrainie zapanowała u nas moda na straszenie wojną z Rosją, na patriotyzm i na militarne uniesienie. A wszystko to okraszone hasłami społecznej i finansowej mobilizacji na rzecz obronności. Nie przeczę zagrożeniom, ale uspokójmy się trochę, bo w przeciwnym wypadku wypowiedzi, jak przytoczona gen. Kukuły, będą się mnożyć. W wypowiedzi generała jest pełno emocji, populistycznego patriotyzmu i fanfaronady. Argumenty i rozłożenie akcentów budzą wątpliwość czy aby gen. Kukuła jest właściwą osobą na właściwym miejscu. Ja zaczynam wątpić. To też kolejna wypowiedź ‘mundurowego’, która tylko potwierdza, że wojsko powinno być pod cywilnym nadzorem.

Przede wszystkim nie straszny ludzi, że (być może) będziemy musieli walczyć. Nie ma żadnych ku temu przesłanek. Jest tylko pewne, wcale nieduże, prawdopodobieństwo. Wbrew pozorom armia rosyjska pokazuje jak na razie swoją słabość. Nawet przy dość ograniczonym i stale spóźnionym wsparciu państw UE/NATO dla Ukraińców, Rosjanie nie potrafią sobie z nimi poradzić.

Wojna w Ukrainie nie ma wzbudzać w nas lęku, tylko uświadomić, że czas pokojowej dywidendy raczej się skończył i warto w NATO zewrzeć i przeliczyć szeregi oraz wzmocnić potencjał i zarządzanie. Wojny sami z Rosjanami nie wygramy. Ważne są sojusze polityczne i militarne. Jak do tej pory, to politycy przy których generał robił karierę sojusze te niszczyli.

Na plus generałowi mogę zaliczyć temat poboru do wojska. Szkoda, ze publicznie i śmiało nie poruszał tego za czasów poprzedniej koalicji. Część komentatorów zwracała uwagę, że plany podniesienia liczebnego stanu wojska wymuszają powrót tematu przywrócenia jakiejś formy poboru. Min. Błaszczak nie chciał o tym wtedy publicznie mówić. Zalecałbym też generałowi nie mniejszą śmiałość w temacie finansowania obronności. Ktoś w końcu będzie musiał przekazać opinii publicznej, że musimy z czegoś zrezygnować na rzecz zwiększenia wydatków na obronność. Nikt z najwyższych decydentów, z prezydentem na czele, nie ma na to ani ochoty ani odwagi.

Wydaje się, że gen. Kukuła winien nam jest też zaprezentowanie swoich poglądów na NATO i czy oparcie bezpieczeństwa na NATO nadal obowiązuje. Wolałbym zapytać i usłyszeć odpowiedź, by się dowiedzieć czy jeden z czołowych wojskowych ma poglądy spójne z demokratycznie wybraną władzą czy jakieś własne.

Ryszard Czarnecki. Wizytówka uprawiania polityki wg PiS.

przez | 13 września 2024

Ryszard Czarnecki to wizytówka stylu uprawiania polityki przez PiS. Cynizm, cwaniactwo polityczne, pieniądze, uległość wobec władz partii. Jeżeli ma jakieś poglądy, to na pewno przywiązany do nich zanadto nie jest. Jego cechą jest też giętki kręgosłup moralny i sprowadzanie wszystkiego do budowania relacji towarzysko-politycznych. Czy ma poglądy prawicowe i konserwatywne? Czy też tylko wybierał takie ugrupowania, bo tam łatwiej było i jest zrobić karierę politykowi takiemu jak on?

Formalnie niegroźny, raczej pozbawiony politycznej agresji, nieco jowialny polityk. Zdałoby się powiedzieć, polityk pozbawiony charyzmy, bez szans na zrobienie kariery powyżej lokalnego lidera partii. A jednak. Biorąc pod uwagę to co osiągnął politycznie (m.in. cztery kadencje w PE, sejm, posady rządowe i niezliczona liczba posad we wszelakich radach, komitetach czy ciałach doradczo-nadzorczych), to niemal geniusz, który powinien doradzać w zakresie kreowania kariery politycznej.

R.Czarnecki w polityce doprowadził do perfekcji styl budowania kariery polityka drugiej linii, łatwo naginającego moralny kręgosłup pod wymagania politycznych liderów. Jak widać, sukces w polityce jest nie tylko dla charyzmatycznych osobowości o stabilnych czy wyrazistych poglądach. O poglądach R.Czarneckiego nie ma co się wypowiadać, bo trudno je wyłuskać z jego wypowiedzi czy działalności medialnej. Zazwyczaj po prostu wpisuje się w oczekiwania liderów swojej partii.

Oczywiście R.Czarnecki w polityce sam niewiele by zdziałał. Muszą zaistnieć warunki, w których takie osoby jak on mogą zrobić karierę i wypłynąć na szerokie wody. Takie warunki, środowisko, stworzył Jarosław Kaczyński w Polsce. A potem mieliśmy R. Czaneckiego, a to w Kościele, a to z biało-czerwonym szalikiem zarzuconym na ramionach itd. A więc wiara, patriotyzm, a w rzeczywistości budowanie relacji i żebranie o wyborcze głosy, by jeszcze więcej zarabiać.

Funkcjonowanie w PiS ludzi pokroju Czarneckiego jest miernikiem kondycji intelektualno-moralnej tej partii. Mógł robić i robił niemal co chciał. Media od lat informowały o przejawach jego finansowo-politycznej ‘przedsiębiorczości’ i skuteczności. I nic. J.Kaczyński popierał go w eurowyborach. Kaczyński doskonale zdawał sobie sprawę kim jest R.Czarnecki i że staje się prześmiewczym memem krytyków PiS. I nadal nic. Dopiero ostatnie aresztowania Czarneckiego i jego małżonki w związku z działalnością Collegium Humanum być może przerwą polityczną passę Czarneckiego. Być może, bo ewidentny i prostacki przewał na dużą skalę z kilometrówkami nie przeszkadzał w robieniu kariery u boku Kaczyńskiego.

Jest jeszcze jedna smutna refleksja związana z R.Czarneckim. Mimo iż do europarmalentu się nie dostał, to warto zauważyć, że głosowało na niego aż 66 tys. osób. Po raz kolejny powraca więc pytanie o kondycję moralną wyborców prawicowych.

Obrona osób trans, LGBT itd. Gdybym mógł coś doradzić po przypadku naszej bokserki.

przez | 31 sierpnia 2024

Mam się za osobę tolerancyjną i otwartą na zmiany. Staram się czytać, słuchać i nie tracić dystansu do szybko zmieniającego się świata również w kwestiach obyczajowych, światopoglądowych, medycznych i co tam jeszcze. Rażą mnie, jak wiele innych osób, głupie żarty skierowane wobec osób LBGTIQ. Uważam je za wręcz niebezpieczne społecznie. To co się działo w mediach społecznościowych przy okazji walki bokserskiej reprezentantki Polski w boksie z Algierką, przeszło moje oczekiwania. To była fala prostackich żartów i hejtu. Popisy głupimi żartami i filmikami  dotknęły chyba każdą grupę społeczną, wiekową czy zawodową. Co zrobiła druga strona, czyli obrońcy osób LBGTIQ? Niewiele poza wyrażaniem oburzenia i domagania się tolerancji dla każdego, kto powie, że jest inny od tego co ma zapisane w dowodzie.

Ludziom trzeba wyjaśnić o co chodzi, wykpić ich pseudo-logikę jeżeli na to zasługuje, ale i przyznać, że być może wszystkiego w tym przypadku nie wiemy. Walkę półfinałową Polka stoczyła z zawodniczką również przypominającą mężczyznę. Ale, że wygrała, to wesołym polskim hejterom, to nie przeszkadzało. Obrońcy LGBTIQ w swojej poprawności bali się to wytknąć. Ocenę płci Algierki również dokonywano na podstawie wyglądu, który nieco odstaje od klasycznej kobiecej urody, jak się to ładnie (i ostrożnie) teraz mówi. Reakcja mediów mainstrimowych była najgorsza z możliwych. Dominuje podejście, że skoro ktoś określa się jako kobieta, to tak jest i koniec. Zacząłem sam wiercić problem i przyznam, że zdobycie wiedzy na ten temat jest trudne. A wystarczyło prześmiewców zaprosić do studia telewizyjnego czy radiowego i zapytać na jakiej podstawie siedząc przed telewizorem lub gapiąc się w facebooka, określili płeć Algierki? Otóż z medycznego punktu widzenia wcale nie jest to takie proste i nie robi się tego przez sprawdzenie czy ktoś ma siusiaka czy nie i czy ma piersi. Można też było zapytać czy mają pomysł jak i gdzie postawić granice facet/kobieta i na podstawie czego? Można było sprawdzić ich wiedzę. Nie zrobione tego. Szkoda. Zapewniam, że wywołani do odpowiedzi chowali by się gdzie popadnie.

Główne media nie miała odwagi nagłośnić przypadku polskiej lekkoatletki z przełomu lat 60 i 70-tych. Wtedy też było posądzenia i wymuszenie wycofania się ze sportu. Lekkoatletka urodziła później dziecko. Czyli, że co, facet urodził? Być może ten przypadek nauczyłby hejterów pokory. Jest też grubo trudniejszy przykład polskiej przedwojennej sportsmenki. Nazwisk specjalnie nie podaję, by zachęcić do poszukiwań i zdobywania wiedzy.

Oczywiście nie ma też co ukrywać, że problem w sporcie jest i część sportsmenek skarży się na dopuszczanie do turniejów osób budzących wątpliwości.

Generalnie sugerowałbym obrońcom LGBTIQ odważne argumentowanie i zawstydzanie niewiedzą, a hejterom i konserwatystom, edukację.

Jan Rokita. Intelektualista z niezwykłą umiejętnością odwracania głowy.

przez | 31 sierpnia 2024

Przeglądam co w mediach i wpadła mi informacja, że dwie gazety z koncernu Polska Press podziękowały Janowi Rokicie za współpracę. Kto to Jan Rokita? Ja pamiętam, ale minęło 17 lat jak odszedł z polityki i wiele osób ma prawo go nie znać. Zadeklarował, że do polityki nie wróci. W pewnym sensie obietnicy dotrzymał. W pewnym, bo o ile do czynnej polityki nie wrócił, to chętnie komentuje rzeczywistość, przede wszystkim w formie pisemnej. J.Rokita to nie była i nie jest moja polityczna bajka. Barwny polityk, intelektualista z nutą zarozumiałości, konserwatysta (raczej). W PO chyba nie czuł się dobrze, a PiS to nie ta prawica, w której J.Rokita czułby się komfortowo. Wydawało się przed laty, że bez polityki nie umie żyć. Odszedł z niej w wyniku serii zabawnych, bądź niefortunnych zdarzeń autorstwa jego żony (no, może miał tez i swoje powody). Postaci o wiele barwniejszej niż sam J.Rokita. Przy czym od razu zaznaczę, że ‘barwniejszej’, to ostrożne określenie, tak przez grzeczność. 

No, ale skoro mu podziękowano, to była okazja przejrzeć tematy jego felietonów, bo jedna rzecz mnie niezwykle nurtowała. Jakie poglądy na ma J.Rokita na to co działo się w Polsce pod rządami PiS. Pytanie ważne, bo każdy intelektualista (i nie tylko) nie mógł tak po prostu przejść obojętnie obok tego co się w Polsce działo pod rządami PiS. A jednak można było. Po lekturze można odnieść wrażenie, że J.Rokita żył w innej Polsce i robił co mógł, by nie komentować bieżących lokalnych wydarzeń. A jeśli już to robił, to swoje erystyczne i intelektualne popisy wznosił na taki poziom, że nie wiadomo było jakie w końcu ma poglądy. Smutne. 

Swoją drogą felietony J.Rokity są trudne w odbiorze i dlatego chciałbym zobaczyć statystyki czytelnictwa jego twórczości. Co było powodem, że J.Rokita przez kilka lat odwracał głowę od tego co się w Polsce dzieje? Poglądy zbliżone do PiS? Przekora intelektualisty? Cena za możliwość publikowania w gazetach kupionych przez prawicowych polityków? Frajda, że obrywa się dawnym kolegom? Nie wiem. Mogę się jedynie domyślać. Nie zmienia to faktu, że Jan Rokita umiejętność odwracania głowy ma wysoce rozwiniętą, co stawia pytanie: co to znaczy być intelektualistą? 

Dobrze, że J.Rokita odszedł z polityki. 

Ewa Bem versus Sanah

przez | 22 sierpnia 2024

Plotkarski światek muzyczny rozgrzała nieco wypowiedź Ewy Bem o Sanah. E.Bem pytana o twórczość Sanah odpowiedziała: To nie jest gatunek śpiewania, który mnie interesuje, już nie mówię pasjonuje. (…) To jest rodzaj takiej piosenki dziecięcej, trochę nowoogniskowej czy coś, dlatego mało jest osobowości. Jak czasami słuchamy jakiegoś przeglądu aktualności, to słowo daję, ja nie wiem, która to śpiewa, one wszystkie są takie same dokładnie (za terazmuzyka.pl) .

Ocenianie twórczości i gustów nie ma większego sensu. E.Bem niepotrzebnie dała się wciągnąć dziennikarzowi w ocenę, co też o czymś mówi. Obie panie reprezentują inny gatunek muzyczny i celują w innych odbiorców. Lepszych, gorszych? Pytanie, czy taka ocena jest nam do czegokolwiek potrzebna i czy ma sens. Równie dobrze można porównać twórczość E.Bem do wykonawców operowych i zapytać, kto reprezentuje wyższą, lepszą sztukę. Powinno paść na tych drugich. To, że E.Bem nie rozróżnia obecnych wykonawców ze względu na podobieństwo wykonań, powinienem pozostawić bez komentarza. W sumie nie musi rozróżniać, a z drugiej strony: miliony Polaków nie kojarzy twórczości E.Bem.

Ewa Bem jest wokalistką wykonującą – sorry – dość niszowe gatunki muzyczne. W zasadzie od prawie trzech dekad kojarzymy ją głównie z koncertami wspomnień w Opolu czy Sopocie. Swoją popularność zawdzięcza muzycznemu warsztatowi, dokonaniom, ale i specyfice czasów PRLu, w którym brak konkurencyjnego rynku muzycznego mieszał się z modą wśród ludzi odpowiedzialnych za media na bardziej ambitną (?) sztukę, piosenkę. Od dekad mam wrażenie, że z E.Bem i innymi wykonawcami, którzy zaistnieli przed czasami wolnego rynku w muzyce jest jak z Panem Tadeuszem Mickiewicza. Nikt tego nie chce czytać, ale odnosimy się do niego z szacunkiem, bo przypominam nam nasze młode szkolne lata i skutecznie nam wbito, że to literackie arcydzieło i basta. W Opolu i Sopocie, E.Bem, A.Majewska i inni wykonawcy z dawnej epoki oklaskiwane są na stojąco, ale na co dzień nikt ich twórczości nie słucha i raczej z niczym nie kojarzy.

O tym, że porównania jakości twórczości i występów mogą budzić niesmak przekonała się  właśnie w Opolu E.Bem. W wywiadzie E.Bem odnosi się z wyższością do twórczości Sanah, a niedługo później musiała występować na scenie z chłopakiem w białej podkoszulce na ramiączkach. Jak widać, artyści płacą różną cenę za występ przed kamerą. Pani Bem również. Czy jak kolejnym razem przyjdzie E.Bem wystąpić z facetem odzianym tylko w kuse slipki, to też wyjdzie na scenę?

Pani E.Bem życzyłbym chociaż połowy popularności i rozpoznawalności jaką ma Sanah.

Poglądy Przemysława Babiarza.

przez | 30 lipca 2024

Piątkowy komentarz P.Babiarza do ‘Imagine’ Johna Lennona to nie był przypadek. ” Świat bez nieba, narodów, religii i to jest wizja tego pokoju, który wszystkich ma ogarnąć. To jest wizja komunizmu, niestety”, miały brzmieć słowa komentatora.

Piosenka Lennona jest tylko wizją szczęśliwego i bezpiecznego świata. Wskazuje, co jest przyczyną ludzkich waśni, sporów i wojen. Próba oceniania jej przez konteksty i schematy nie ma większego sensu. ‘Imagine’ niczym się nie różni od setek innych tego typu piosenek wykonywanych przez artystów wszelakiego pochodzenia. No może o tyle, że ma ładną melodię, wykonana była przez znanego wokalistę, który zginął z rak zamachowca. Gdzie w ‘Imagine’ P.Babiarz widzi komunizm, nie wiem. To raczej wniosek pochodzący z interpretacji, która niektórym środowiskom nakazuje wsadzić ‘Imagine’ w szufladkę z napisem komunizm. Ten sam problem mamy z Marksem i Engelsem.

P.Babiarz na rożne sposoby mógł komentować ‘Imagine’. Wybrał jeden z gorszych, czym przy okazji wystawił sobie ocenę. Analiza jego wcześniejszych wypowiedzi i postaw potwierdza, że chciał tą opinię zaprezentować, bo takie ma poglądy i nie chciał tego ukrywać.

Dla mnie ten komentarz jest tylko potwierdzeniem faktu, że popularność i medialna rozpoznawalność nie ma wiele wspólnego z poziomem poglądów, szacunkiem do innych czy zwykłą kulturą. Można być znanym i lubianym sprawozdawcą, ale poglądy i skłonność do uprzedzeń na poziomie gorszym niż przeciętny człowiek.

Gdyby to była jedna wypowiedź, to może czasowe odsunięcie od komentowania i przeprosiny wystosowane przez stację telewizyjną by wystarczyły. To jednak nie pierwszy przypadek prezentowania swoich deklaracji światopoglądowych w wykonaniu P.Babiarza. Obawiam się, że P.Babiarz to kolejny przypadek człowieka świata mediów o co najwyżej przeciętnej osobowości. Miał okazje zaprezentować swój moralny kościec przez 8 lat telewizji PiS. Przez kilka lat był świadkiem świństw, przy których wątpliwości moralne związane z ‘Imagine’ to drobiazg.

Jaką proponuję karę dla P.Babiarza? Warunkiem pozostania w tv publicznej powinna być konferencja prasowa, na której będzie odpowiadał na pytania, aż do ich wyczerpania. Będzie musiał więc odpowiedzieć dlaczego firmował swoją twarzą telewizję Kurskiego, pełnej hejtu, kłamstw i nienawiści. Dlaczego tedy nie miał odwagi do tak śmiałych komentarzy? Będzie musiał wskazać gdzie w ‘Imagine’ jest komunizm i jak ocenia diagnozę przyczyn społecznych nieszczęść zaprezentowaną w ‘Imagine’. Zawsze może odmówić. TV Republika czeka.

Kibice Legii politykują. Cynizm sympatyków futbolu.

przez | 22 lipca 2024

Komentować tematy dnia codziennego każdemu wolno. Kibicom Legii niby też. Coś jest jednak nie tak, gdy trybuny stadionów zamieniane są w platformę politycznego przekazu, czy raczej hejtu i są świadectwem niewiedzy i chronicznej niechęci do edukacji.

“Refugees welcome” (Witamy uchodźców) jest formą ironii pod adresem polityki migracyjnej rządu. 

No to nie bawiąc się w niuanse, przejdźmy do kilku uwag i propozycji skierowanych do tych kibiców Legii, którzy z przekazem się utożsamiają. I od razu też uwaga: pisząc o imigrantach, nie biorę pod uwagę Ukraińców i Białorusinów.

  1. Czy kibice Legii znają statystyki dotyczące polityki wizowej i pobytu obcokrajowców w Polsce z ostatnich np. 10 lat? Wątpię :-). Bo jak by znali, to nie byłoby takiego pajacowania na trybunach. 
  2. Czas na protesty był kilka lat temu, gdy rząd PiS zaczął wydawać ochoczo wizy obcokrajowcom (nie liczę tu Ukraińców i Białorusinów). 
  3. Pytanie: czy Polacy emigrujący do innych krajów są ok.? Czy kibice Legii z taką samą niechęcią odnoszą się do swoich ziomali i członków rodzin, którzy nielegalnie zostali na na tzw. Zachodzie ? 
  4. Proponuje nie korzystać z wszelakich usług lub produktów pochodzących z procesów produkcyjnych obsługiwanych przez imigrantów. Odpadnie spożywanie niektórych produktów spożywczych, korzystanie z Ubera i podobnych wynalazków oraz korzystanie z autobusów w przypadku, gdy za kierownicą będzie imigrant itd. 

Środowiska kiboli znane są z chronicznej niechęci do edukacji i niskiego poziomu intelektualnego swojego przekazu. Pozostaje punkt czwarty, czyli konsekwencja. 🙂 

 

Dysleksja. Kolejne społeczne tabu do przedyskutowania.

przez | 20 lipca 2024

Pewien matematyk, statystyk z tytułem doktora, na portalu LinkedIn porównał wyniki egzaminów ósmoklasistów z języka polskiego dzieci z dysleksją i bez, czyli – bo już nie wiem jak to nazwać, by nie nikogo nie urazić – zdrowych. I okazało się, że rozkład wyników różnił się marginalnie. Inaczej mówiąc, dzieci zdrowe i z dysleksją miały niemal identyczne wyniki lub na tyle zbliżone, że powstaje seria pytań. Matematyk opublikował dane, które powinny być publicznie analizowane i jak mi się wydaje, chciał zasugerować pewien wniosek lub kierunek dociekań. Jednak dyskusja jaka rozgorzała pod tekstem nie zachęcała do formułowania zbyt daleko idących wniosków. Dało się wyczuć publiczną poprawność.

Proponuje publiczną poprawność porzucić.

Matematyk intrygująco postawił pytanie/problem tak: albo zbyt wiele dzieci niepotrzebnie dostaje orzeczenie dysleksji (przez co niezbyt uczciwie poprawiają sobie szanse na lepszy wynik), albo wśród zdrowych jest wielu niezdiagnozowanych dyslektyków. Dysleksja zdiagnozowana była u 15% dziewczynek i 24% chłopców.  Wygląda więc na to, że 1/5 dzieciaków do dyslektycy. A co gdyby przymusowo przebadać pozostałych?

Od kiedy diagnoza dysleksji miała wyrównywać w szkole szanse tych dzieci, przez Polskę przeszła fala orzeczeń i pojawiały się opinie, że mamy do czynienia z dyslektykami oraz dziećmi, którym dysleksję wywalczyli przedsiębiorczy rodzice, by ‘pomóc’ dzieciom w osiąganiu lepszych wyników. Moim zdaniem, prezentowane wyniki egzaminu to potwierdzają. Temat nie trafia niestety na pierwsze strony mediów, bo poprawność część mediów zamurowała na amen. A chyba warto się tym murem przesadnie nie przejmować, bo między źle rozumianą poprawnością a fałszem jest cienka granica. Podam dalej dwa przykłady.

Ciąża. Pracuję w dużej korporacji z sektora usług finansowych. Wokół mnie mnóstwo kobiet w wieku prokreacyjnym, ale spotkanie kobiety z wyraźną ciążą zakrawa na cud. Powód jest prosty. Od lat lekarze ze strachu o odpowiedzialność, ale i w odpowiedzi na społeczną poprawność, niezwykle łatwo wystawiają kobietom w ciąży L4. Tak jakby w ciągu jednej czy dwóch dekad, większość ciąż to te o wysokim ryzyku donoszenia.

Drugi przykład, to depresja. Przyznaje się do niej z dumą i otwartością co chwilę ktoś znany z mediów. Dziennikarz, muzyk, sportowiec itd. Część z opisów dojścia do depresji jednoznacznie wskazuje, że ta osoba świadomie prowadzi styl życia lub działalność zawodową radykalnie zwiększająco ryzyko depresji. Gdybym złośliwie miał podać definicję depresji, to jest to: choroba elit, sposób na wzbudzanie współczucia, moda, zniechęcenie otoczenia do oceny. Czyli mam depresję i nie możesz mnie przez to krytykować.

Nie negują faktu uciążliwości ciąży oraz nie neguję istnienia dysleksji i depresji. Proponuję jedynie, by o tym otwarcie mówić i nie bać się stawiania granic lub chociaż ich zarysów. Poprawność bywa szkodliwa. Można, i należy, uczciwie i z kulturą omawiać każdy temat.

Depenalizacja aborcji. Wiadomym było, że to nie przejdzie.

przez | 19 lipca 2024

Porażka przy próbie depenalizacji aborcji w Sejmie. Temat powoli przycicha. Rozdrapywano go w mediach ile się dało. Ponad miarę. Trochę komentatorzy, którzy żyją z komentowania dla komentowania. Ale najwięcej środowiska kobiece. Czegóż nie było. Lekceważenie praw kobiet, źli politycy PSL, brak odwagi, koniec koalicji, rozpad Trzeciej Drogi itd. Komentatorski standard ze świata anty-PiS. Teatralne rozdrapywanie własnych ran. A prawicowy politycy siedzieli, jedli popcorn i patrzyli jak nie-pisowski świat komentatorski i politycy krytykują się wzajemnie za to, co sami wykreowali. Wykreowano medialnie niemal 100% porażkę, by potem dziwić się, że nastąpiła. W finale, TV Republika podaje, że liberalizacja prawa aborcyjnego i depenalizacja nie ma społecznego poparcia w rozumieniu głosów w sejmie. Trudno się nie zgodzić.

Szanse depenalizacji były marginalne. Rachuby typu: politykom PSL może coś się odmieni, kilku polityków PiS nie przyjdzie na głosowanie, Giertych może jednak poprze i dzięki temu uzyska się (uciuła) przypadkowo kilka głosów przewagi, nie miały większego sensu, ani uzasadnienia.  

Od dawna wiadomo jaki stosunek do aborcji itd. ma PSL i politycy innych koalicyjnych partii. Tu nikt nikogo nie oszukiwał. Nie pozostawiał też złudzeń rozkład kobiecych głosów w jesiennych wyborach. Owszem, kobiety liczniej wzięły udział w wyborach. Tylko, że liczniej, oznacza frekwencję zbliżoną do frekwencji mężczyzn. Ponadto rozkład preferencji politycznie wcale nadmiernie od męskich się nie różnił.

Nie rozumiem więc, o co ten zgiełk i samobiczowanie w nie-pisowskim świecie. Ja nie jestem niczym zaskoczony.