Dzień z życia opozycji.

przez | 13 stycznia 2022

Spoglądam jednym okiem na relacja telewizyjną z sejmu, gdzie trwa debata ws odwołania ministra Bortniczuka. Zupełnie nie rozumiem co opozycja chce tym osiągnąć. Z przekazu biła bezradność opozycji. Wobec ministra sportu i turystyki  Kamila Bortniczuka nie ma żadnych poważnych zarzutów poza podejrzeniami, ocenami moralnymi i próbą obwiniania go za wprowadzenie do ministerstwa Ł.Mejzy. Nadzieja opozycji na to, że sprawą Łukasza Mejzy uderzy w jego ministerialnego szefa i koalicję prawicową generalnie raczej szans na sukces nie miała i nie ma. O ile niemoralne pomysły na  biznes Łukasza Mejzy słusznie budziły oburzenie i wywołały równie słuszną reakcję opozycji i mediów, to zajmowanie się K.Borniczukiem to już strata czasu.

Politycy PiS łatwo zbijali zarzuty opozycji. Zwracali uwagę, że opozycja nie ma żadnych twardych dowodów na K.Borniczuka i że zamiast pomóc w rozwiązywaniu bieżących problemów zajmuje się polityczną zadymą. Świetny materiał na ośmieszenie opozycji w wieczornych TVPiS.

K.Bortniczuk to drugoplanowa postać w polityce i minister w drugoplanowym ministerstwie. Należało poprzestać na sukcesie związanym z usunięciem z ministerialnej posady Ł.Mejzy i zamknąć temat.

Pomysłem znacznie lepiej rokującym politycznie jest powołanie w senacie komisji ds. wyjaśniania zarzutów o podsłuchy z wykorzystaniem Pegasusa. Wprawdzie komisja nie będzie mogła zmusić urzędników państwowych ani polityków PiS do stawiania się przed jej obliczem, ale może podtrzymać w przestrzeni medialnej temat inwigilacji z prawdopodobnym wykorzystaniem Pegasusa. Dla bezpieczeństwa, jakości demokracji i życia publicznego temat wymaga wyjaśnienia. Wiele wskazuje na to, że coś (tzn. zarzuty)  jest na rzeczy i mimo braku współpracy ze strony państwa i polityków PiS, można zgromadzić ciekawy materiał oraz przygotować się merytorycznie do pogłębionego śledztwa w przyszłości. Sprawa Pegasusa może i powinna też być wykorzystana do pracy nad kontrolą służb specjalnych. Sądzę, że pojawi się szereg ciekawych inicjatyw legislacyjnych do zrealizowania w przyszłości. Jest też duża szansa, że gromadzony materiał – z racji ciężaru zarzutów – zmusi jednak polityków PiS do medialnej reakcji. Już obecnie daje się zauważyć pękanie linii obrony. Już obecnie też, analiza procesu legislacyjnego w sejmie ujawniła jak sprytnie min. Ziobro z Funduszu Sprawiedliwości wsparł CBA. Może uda się dojść na co dokładnie wydano te pieniądze i czy to z tych pieniędzy zakupiono Pegasusa.

Można mieć tylko nadzieję, że komisji senackiej nie zabraknie ochoty i determinacji to śledztwa i do konstruktywnej pracy.

Pan Marek M. komentator.

przez | 31 grudnia 2021

Kto przygląda się naszym sporom o Polskę, zapewne rozpoznaje imię i nazwisko: Marek Migalski. M.Migalski w ostatnim czasie wraca na rynek komentatorski. Kocha to i lubi. To jego drugie wejście do świata mediów. Chyba mało kto już pamięta jakie było pierwsze i gdzie się wtedy ‘pozycjonował’ swoimi poglądami pan Marek. Ja dawne jego poglądy pamiętam i ze zdumieniem obserwuję jak człowiek z tytułem dok. i prof. w ciągu kilku czy kilkunastu lat zmienia postrzeganie świata. Cholera zresztą wie, jakie są jego faktyczne poglądy. Jeżeli coś jest tu stałe, to pęd do mediów, bycie rozpoznawalnym itd.

Do napisania krótkiego kąśliwego tekstu o M.Migalskim sprowokował mnie jego wpis na facebooku dotyczący obecności ministra Czarnka na pogrzebie księdza egzorcysty.

(wpis z 29 grudnia)

„Dlaczego oburzacie się, że Czarnek był na pogrzebie egzorcysty? Przecież większość z Was wierzy w te bajki o diabłach, piekle, aniołach i bogach rodzonych przez 16-letnie Żydówki. Czarnek jest tylko bardziej prostoduszny. Z kogo się śmiejecie? Z samych siebie się śmiejecie.”

Trzeba przyznać, że wpis jest śmiały i odważny. Od drugiego zdania to już ostre i mało przyzwoite żarty z wierzących. Oczywiście z wiary i przekonań nieopartych na nauce można może i kpić. Tylko, że tu już ocieramy się o naruszenie szacunku do chrześcijan. Ale nie to mnie dziwi (czy raczej rozczarowuje) najbardziej. Mało kto pamięta, że M.Migalski ostro kiedyś flirtował z prawicą. W nagrodę za medialne wsparcie i nieukrywaną sympatię, dostał się do Europarlamentu (w 2009) z list….PiS. Tak, proszę nie przecierać oczu, z list PiS. Każdy, kto zna J.Kaczyńskiego i zasady robienia kariery w jego świecie wie, że nie tak łatwo zaufanie Kaczyńskiego zdobyć. M.Migalski zdobył. Wykładowca i polityczny komentator na tyle chętnie i z przekonaniem wpierał w mediach stanowisko PiS, że został za to nagrodzony. Niewielką argumentem na obronę jest to, że do poglądów partyjnego betonu było mu daleko. Flitr i przygoda z polityką trwały do 2014 r. Ostatnie lata to próba funkcjonowania w PJN, a potem w Polska Razem, czyli na prawicy. Czynna polityka wciąż go pociągała (i chyba tak jest do dzisiaj). Szczęścia spróbował w wyborach w 2019 r. Z list Platformy Obywatelskiej (!!!) kandydował na fotel senatora. Nie udało się.

Nie wiem jakie ten człowiek ma faktycznie poglądy i który Marek Migalski jest prawdziwy. Ten z 2009 czy obecny. Zapewniam natomiast, że były czasy gdy pan Migalski na publikowanie opinii jak przytoczona powyżej sobie nie pozwalał. Inwestował wtedy w inną opcję polityczną i elektorat.

Obowiązkowe szczepienia. Szacun dla Lewicy.

przez | 24 grudnia 2021

Jest dla mnie niepojęte i niezrozumiałe, że tak po prostu obojętnie przechodzimy do porządku dziennego nad faktem, że drugi rok z rzędu zaliczymy duże kilkadziesiąt tysięcy śmierci ‘nadwyżkowych’. Drugi rok z rzędu znika z powierzchni Polski liczba ludności odpowiadająca dużemu miastu. Żeby jeszcze antyszczepionkowcy czy inni ‘wątpiący’ umierali na covid-19 odmawiając leczenia szpitalnego to może bym to jeszcze akceptował. W sumie każdy ma prawo robić głupstwa. Niestety oni, gdy zachorują, nagle oczekują pomocy i leczenia w szpitalu. Nie obchodzi ich potężny koszt leczenia ani to, że ktoś inny ma przez to utrudniony dostęp do służby zdrowia. Nie będę się już rozpisywał o paraliżu życia społecznego i ekonomicznego z powodu covid.

Ekipa rządząca jak i większość opozycji boi się postawić sprawę na ostrzu noża, czyli podjąć ostrzejsze kroki zmierzające do zwiększenia skali zaszczepienia społeczeństwa.

Moim zdaniem pierwszym krokiem w kierunku zmuszenia do szczepienia przeciwko covid, może być utrudnienie dostępu do placówek kulturalno-rozrywkowych itp. Pozwólmy więc niezaszczepionemu obywatelowi zrobić zakupy w sklepie spożywczym, ale zabrońmy wejścia do kina, restauracji itd. Biorąc pod uwagę efekty takich działań w innych krajach jestem przekonany, że poziom zaszczepienia nam wzrośnie. Dobrym pomysłem jest wyselekcjonowanie grup zawodowych, które powinny być zaszczepione obowiązkowo. Niestety działania rządu nie dość, że są spóźnione, to na dodatek poszczególni ministrowie bronią podlegającym im służb. Wygląda na to, że obowiązek szczepienia może zostać ograniczony tylko do pracowników służby zdrowia. Tak naprawdę utrudnienie dostępu do wybranych usług powinno było mieć miejsce zaraz po okresie wakacyjnym, kiedy już wiedzieliśmy, że niemal połowa obywateli nie przejawia ochoty do szczepień i cała akcja wyhamowała.

Obowiązek szczepienia to pomysł radykalny, ale wygląda na to, że niezbędny. Pomysł bardzo niepopularny społecznie. Tym bardziej więc doceniam inicjatywę Lewicy. Politycy, to tzw. liderzy opinii i powinni cechować się odwagą, bez oglądania się na sondaże i kapryśnych obywateli. Nie powinniśmy akceptować sytuacji gdy przez lekkomyślność części obywateli umierają tysiące innych.

Podpisałem apel ws. Lex TVN.

przez | 20 grudnia 2021

Generalnie zwisa mi co zrobi prezydent A.Duda ws. tzw. Lex TVN. Bynajmniej nie dlatego, że los TVNu jest mi obojętny. Przeciwnie. Traktuję tą stację jako mocny punkt na rynku mediów i istotny składnik wolności słowa.  Przeważającą część czasu poświęconego polityce i bieżącym wydarzeniom spędzam z tą stacją. Dlatego podpisałem apel o niezwłoczne zawetowanie przez prezydenta pisowskiej ustawy. Na szczęście jest to apel, a nie prośba, bo nie widzę powodu by o cokolwiek się prezydenta prosić. Powinien od razu zapowiedzieć odrzucenie ustawy.

No ale prezydenta A.Duda, jak to on, wydał buńczuczny przekaz w tej sprawie, z którego kompletnie nic nie wynikało. W tradycyjnie teatralnej pozie i podniesionym stanowczym głosem…, przypomniał jakie ma w tym przypadku uprawnienia i ile tygodni ma na decyzję. Czyli nic nie powiedział. No, żeby nie było, że jestem złośliwy, prezydent przypomniał, że postąpi zgodnie z zapowiedziami. O ile rozumiem, chodziło o zasadę poszanowania własności, poszanowanie konstytucji i itd.  Że nie szanuje konstytucji, to już wiemy. Jeżeli szanuje własność, to powinien na dzień dobry zapowiedzieć odstrzał Lex TVN. Prezydent nie musi niczego analizować, bo zapisy ustawy i jej intencje są znane. Prezydent akceptuje też sposób ustanawiania prawa przez PiS. Już tylko za to, Lex TVN powinna być odrzucona.

Raczej nie ma sensu snuć scenariuszy tego co będzie. Sytuacja już na tą chwilę jest na tyle absurdalna, że możliwe jest wszystko. Najprawdopodobniejszym rozwiązaniem jest przesłanie ustawy do tzw. Trybunału J.Przyłębskiej. Mnie zaczyna kręcić najbardziej perwersyjne rozwiązanie: podpisanie ustawy przez prezydenta. Po prostu jestem ciekaw co będzie dalej.

Ze swojej strony jestem w stanie jedynie zapewnić, że ewentualne zakończenie działania TVN w Polsce (w rozumieniu koncesji) nie spowoduje przeskoczenia na TVPiS. Tą ostatnią telewizję pozostawiam ludziom  o skromniejszych wymaganiach intelektualnych.

Na zakończenie. Ustawa powinna być odrzucona i żadna to łaska ze strony prezydenta. Przeniesienie ustawy do Trybunału Przyłębskiej, będzie aktem tchórzostwa. Podpisanie zaś, aktem głupoty i podległości.

W mojej bańce smutek.

przez | 13 grudnia 2021

Przyznam, że moje zaskoczenie nie ma końca. Piotr Kraśko przez sześć lat jeździł bez prawa jazdy. I prawdopodobnie jeździłby dłużej gdyby nie kontrola drogowa (już nie wnikam z jakiego powodu była).

Zastanawiam się na co liczył przez te kilka lat? Może mówić o cudzie, że dopiero teraz to wyszło na jaw. Gdybym wpadł na taki pomysł, to każdego ranka budziłbym się przerażony z obawy, że zatrzyma mnie Policja, ktoś doniesie mediom albo ktoś znajomy zapyta: masz prawo jazdy? to prowadź, bo ja się źle czuję. P.Kraśko chyba zapomniał, że jest reprezentantem stacji, która nie jest lubiana przez rząd i prawicowe media. Piotr Kraśko jeździł bez prawa jazdy? toż to gratka dla prawicowych dziennikarzy.

Tak po ludzku, to po prostu rozczarowujące. Dorosły gość, występujący w obronie demokracji, prawa, sądów i Trybunału Konstytucyjnego, tak po prostu jeździ bez prawka. Moim zdaniem TVN powinien mieć do niego spore pretensje z powodu wystawiania na szwank wizerunku stacji.

Ciekaw jestem ilu ludzi o tym wiedziało. Rodzina, znajomi z pracy, pracodawca? Z czego wynikała pewność P.Kraśki, że nikt go nie sprawdzi, że nie ujawni opinii publicznej? Szczeniacka naiwność, czy poczucie (uzasadnione?) bezkarności. Nie jestem kierowcą idealnym, ale w Polsce trzeba się trochę postarać, żeby mieć dwa razy odebrane prawo jazdy za przekroczenie limitu punktów.

Nie rozumiem ludzi, którzy bronią tego człowieka. Bo miły, bo wykształcony, bo coś tam… Dla mnie to jednak poważne naruszenie i lekceważenie prawa oraz zaufania jakim został obdarzony. TVN powinien go przejściowo wycofać z pierwszej linii na poślednie dziennikarskie stanowisko. A jak się nie podoba, to szerokiej drogi.

Tygodnik Newsweek ostro o wątpiących w wirusa, czyli o siewcach głupoty.

przez | 9 grudnia 2021

Tytuł jest ostry: Siewcy głupoty. Na okładce kilka znanych z mediów postaci: dziennikarz, prawnik, piosenkarka oraz muzyk i twórca programów radiowych i telewizyjnych. Ludzie z zupełnie różnych światów. Łączy ich jedno: każdy na swój sposób przyczynia się do propagowania i uwierzytelniania bzdur o covidzie (będę z wygody używał uproszczonej nazwy trapiącego nas wirusa).

Przyłączam się do tych, którzy słowo „głupoty” na okładce tygodnika uważają za poważne i nieakceptowane przekroczenia barier dobrego smaku i tolerancji dla różnorodności opinii i przekonań. Mogę czyjeś opinie oceniać jako głupie, ale taką ocenę staram się zostawić dla siebie, rodziny i wąskiego kręgu zaufanych znajomych. Napiętnowanie się publicznie ocenami nie pomaga w społecznej komunikacji. Na tej samej zasadzie, osoba niewierząca w istnienie świata nadprzyrodzonego nie określa publicznie mianem „głupek” osoby wierzącej.

Nie będę odrębnie opisywał przypadków czterech osób z okładki Newsweeka w kontekście propagowanych przekonań o covidzie. Poglądy każdej z nich (i przyjęta medialnie rola) to niezwykle ciekawe przypadki, pokazujące nam ‘bogactwo’ poglądów wszelakich covidowych prześmiewców.

Celem, jak przyjmuję, autorów artykułu było m.in. zwrócenie uwagi na negatywne skutki wygadywania bzdur, relatywizowania i trywializowania zagrożenia jakie stanowi dla społeczeństwa covid przez osoby o dużej rozpoznawalności medialnej, cieszących się zaufaniem i tzw. odruchowym autorytetem. Przy czym jako autorytet i zaufanie rozumiem, to zdobyte wskutek piastowanych funkcji, drogi zawodowej, wykształcenia czy podziwianych talentów itd. Ci ludzie muszą być szczególnie uwrażliwieni na to co mówią lub co uwiarygadniają. Wielu Polaków ma ograniczoną umiejętność zdobywania i weryfikacji wiedzy, więc idą na skróty, czyli wsłuchują się w głos ludzi znanych z telewizora, radia lub internetu. To moim zdaniem nakłada ogromną odpowiedzialność za wypowiadane słowa. Wielu z covidowych niedowiarków szuka u celebrytów potwierdzenia i uwiarygodnienia swoich poglądów i je niestety znajduje.

Nie ma co ukrywać, że cztery osoby z okładki propagują (lub przyczyniają się do tego) nieprawdę, kłamstwa i manipulacje dotyczące covid. Mniejsza o motywacje takiego działania. Dlatego ich działania mamy prawo i obowiązek nazwać po imieniu. Ci ludzie powinni być napiętnowani i powinni się spotkać z ostracyzmem w życiu społecznym.

Jest oczywiście pewne ‘ale’. W przypadku znanego prawnika, manipulowanie danymi o covid (czy raczej manipulowanie czytelnikami) i relatywizowanie zagrożenia wirusem odbywa się przede wszystkim poza mediami publicznymi, na prywatnych kontach społecznościowych. Jedyne co można robić to nie uwiarygadniać go poprzez zapraszanie do mediów. Złośliwie napiszę coś takiego: jeżeli ten człowiek z przekory i nieodpowiedzialności manipuluje informacjami dot. covid, to czy świadcząc usługi prawne zachowuje się tak samo? Czy w komentarzach prawnych wygłaszanych publicznie też tak manipuluje?

Cynizm wysokiej próby, czyli jak PiS okiwał antyaborcyjną Fundację.

przez | 2 grudnia 2021

Komitet Inicjatywy Ustawodawczej “Stop Aborcji” zebrał  130 tys. podpisów pod niezwykle restrykcyjnym projektem antyaborcyjnym i przedłożył go w sejmie. Projekt został przygotowany prze Fundację “Pro-prawo do Życia”. Sejm mógł inicjatywę zlekceważyć i powinien był tak uczynić. Po prostu wystarczyło tylko publicznie ogłosić, że tak restrykcyjny i nieludzki projekt nie będzie procedowany. Politycy koalicji prawicowej wpadli na niezwykle sprytny pomysł politycznego wykorzystania inicjatywy.

Projekt dostał szansę na publiczne przedstawienie, czego dokonał Mariusz Dzierżawski znany z radykalnych antyaborcyjnych poglądów. Prezentacja i uzasadnienie wraz z opiniami klubów poselskich odbyły się wczoraj.

Początkowo było sporo obaw. Dopuszczając projekt pod dyskusję w dość krótkim czasie od jego złożenia, PiS podkręcił temperaturę politycznego show jakie nam przygotował. Pojawiły się obawy, że PiS w restrykcjach antyaborcyjnych przekroczy kolejną barierę lub przynajmniej będzie długo grillować medialnie temat. Media światopoglądowo liberalne i politycy partii opozycyjnych o tym odcieniu odegrali swoją rolę, co oczywiście nie jest zarzutem pod ich adresem. Po prostu zbliża się pewne wydarzenie (ważna debata) odnoszące się do tematu wywołującego społeczne napięcia, więc w mediach coraz więcej było nerwowych komentarzy.  W tym komentarzy o gotowych do wsparcia skrajnego projektu politykach PiS. Niby wszyscy jakby wierzyli, że PiS tak daleko się nie posunie, ale z tą partią nigdy nic nie wiadomo, więc obawy były.

PiS zrobił tym czasem PR-owo i politycznie fantastyczny zwrot. Oczywiście fantastyczny z perspektywy PiS, bo był to cynizm najwyższej próby.

Po wyjściu na mównicę Anity Czerwińskiej (przedstawiała stanowisko PiS), pewnie wszyscy przybliżyliśmy uszy do głośników naszych telewizorów. A.Czerwińska oceniła projekt Fundacji “Pro-prawo do Życia” ja skrajny i biegunowo przeciwstawny liberalnym pomysłom opozycji. Stwierdziła, że PiS nie pozwoli tak traktować Polek, nie pozwoli ich straszyć i że nie akceptuje skrajności. Oceniła, że tak skrajny projekt może się przyczynić do niepokojów społecznych. A.Czerwińska w imieniu swojego klubu zawnioskowała za odrzuceniem zaostrzenia prawa antyaborcyjnego.

Trzeba przyznać, że PiS niezwykle sprytnie wykorzystał projekt Fundacji “Pro-prawo do Życia”. Do momentu debaty pozwolił by media budowały napięcie, by nagle zaprezentować się jako obrońca kobiet w porze wieczornego prime time’u. Zapewne część gazet zdążyła jeszcze dołączyć materiał o szlachetności PiS przed puszczeniem ich do druku. Do debaty politycy PiS byli niezwykle wstrzemięźliwi w wypowiedziach na temat projektu i starali się go traktować z szacunkiem. Z jakim, to się właśnie przekonaliśmy.

M.Dzierżawski pewnie nie miał nadziei, że prezentowany przez niego projekt ma jakiekolwiek szanse. Wątpię jednak, by przypuszczał jak cynicznie wykorzysta go PiS dla poprawy wizerunku i zaprezentowania się jako obrońca kobiet i przeciwnik skrajnych rozwiązań antyaborcyjnych i kar. Został przez PiS potraktowany jak zabawka.

Najwyraźniej badania społeczne potwierdziły, że warto taki manewr zrobić, bo korzyści przekroczą wizerunkowe straty. To pozwoli zetrzeć częściowo wizerunek antyaborcyjnie skrajnej partii, jaki pojawił się rok temu. Poznaliśmy przy okazji na jakich pozycjach zamierza okopać się PiS w naszym narodowym aborcyjnym sporze. Rok temu dowiedzieliśmy się, że jest gotów przejść na bardziej skrajne pozycje, a teraz wiemy gdzie zamierza się zatrzymać w szukaniu tejże skrajności.

Jest i druga strona konfliktu o aborcję. Wczorajszy ruch potwierdza, że PiS był zaskoczony stratami wizerunkowymi po decyzji TK sprzed roku. Na to wszystko nałożyła się niedawna śmierć młodej kobiety w Pszczynie. Pan Dzierżawski pełnił tu tylko rolę pożytecznego…… Prezentując projekt Fundacji prowokacyjnie spoglądał na lewą stronę sali sejmowej. Teraz już chyba wie, że powinien był na prawą. Bo to prawej stronie dał się okiwać i wykorzystać.

Pani, która rozczarowała.

przez | 25 listopada 2021

Pani, która rozczarowała to Barbara Kurdej-Szatan (dalej BKS). Chociaż, kto wie, czy aby większy problem nie jest po  mojej stronie niż tej pani. Ja chyba liczyłem na to, że mamy do czynienia z ciekawą osobowością, człowiekiem odważnym. Skąd mi się to wzięło? Sam nie wiem. Chyba po ostrym wpisie BKS o zachowaniu funkcjonariuszy SG chciałem uwierzyć, że kolejna osoba ze świata mediów ma odwagę zaprotestować przeciw niegodziwości obecnej ekipy politycznej. Tymczasem błyskawicznie się okazało, że charakter i osobowość tej pani są odwrotnie proporcjonalne do popularności.

Już sam wpis o działaniu SG wydał mi się nieco niepokojący. Oburzenie było uzasadnione, ale forma wpisu sugerowała, że BKS dokonała go pod wpływem silnych emocji tracąc nad sobą panowanie. Przypuszczałem, że wpis zostanie skorygowany, ale zawarta w nim zasadnicza ocena nie ulegnie zmianie. Myliłem się.

BKS jak tylko ochłonęła z emocji, błyskawicznie sobie uświadomiła, że walka o wartości może ją kosztować utratę niektórych kontraktów. Nie myliła się. Zmieniła front. Niestety nie pomogły idiotyczne przeprosiny ani zabawne tłumaczenia, że to nie o funkcjonariuszach SG był wpis a konkretnym przypadku i tylko o scence z komentowanego filmu. I że jakieś tłumaczenia swojego zachowania chciała przedstawić opinii publicznej wcześniej, ale prezes TVP ją ubiegł nie dając jej szansy. Niestety nic nie pomogło. Nawet celebrycki wywiad z panią Mołek okraszony łzami. Ruszyła lawina. TVP zerwała współpracę, a zakończenie współpracy z kilkoma innymi instytucjami (w tym Play) jest już tylko prawdopodobnie kwestią czasu.

Nie interesowałem się nadmiernie karierą BKS. Trzeba przyznać, że jest to pani wielu talentów i w ostatnich latach stała się twarzą bardzo rozpoznawalną (dla szerokiej publiczności głównie za sprawą reklam). Trochę była to już kariera w stylu: jestem rozpoznawalna z powodu, że jestem rozpoznawalna. Teraz dopiero, tuż przed tym wpisem, przejrzałem facebookową aktywność BKS na jej koncie. Przepraszam, ale banalnością konta jestem wręcz zaskoczony. Zwykłe celebryckie wpisy i zdjęcia. Zdjęcia oczywiście sztuczne i pozowane. Koniecznie z przypiętymi uśmiechami. Nie brakowało tej zwykłej tzw. komerchy. Już nawet takiej, gdzie własne dziecko wykorzystywane jest do reklamy kosmetyków. Smutne.

J.Kurskiemu za jedno możemy tu być zapewne wdzięczni. Poddał BKS brutalnemu testowi na charakter i osobowość, no i wyszło jak wyszło. Błyskawicznie poznaliśmy hierarchię wartości kolejnej celebrytki. Jednak ważniejsze są kontrakty, kariera i … no dobra, nie będę się już wyzłośliwiał.

No dobra. Jest news.

przez | 21 listopada 2021

Polityk z mojej bańki politycznej, na którego liczę, zrobił szczeniackie głupstwo i został ukarany. Przeciwnicy Tuska i PO mają zabawę. Ja mniejszą J. Zewsząd padają pytania, jak się teraz czują sympatycy Tuska i Platformy. Jak się czują ci, którzy widzą w nim nadzieję i – rzekomo – traktują go jak autorytet?

No więc głupio mi? I tak i nie.  Donald Tusk niedaleko Mławy miał przekroczyć dopuszczalną prędkość. Zamiast maksymalnie 50 km/h pędził 107 km/km. No fakt, gruby grzech. Próbowałem dociec, w którym dokładnie to było miejscu. Czy to ma znaczenie? Niewielkie, ale ma. Ponieważ nie udało mi się zaspokoić ciekawości, to przejdźmy do dalszych rozważań.

D.Tusk raczej nie miał i nie ma skłonności do pozowania na autorytet (w szczególności moralny). I tej też zasady trzymał się i trzyma w działalności politycznej. Pytanie stawiane przez przeciwników Tuska: jak teraz postrzegacie swój autorytet, też jest z lekka nietrafione, ponieważ elektorat głosujący na PO raczej nie ma skłonności do traktowania polityków jak bogów i zbawców narodu. PO miało już okazję tego doświadczyć.

Na tle win i grzechów ludzi ze świata polityki i – szerzej – ludzi z wszelakiego świecznika oraz zwykłych Polaków, to co zrobił Tusk nadzwyczajnym grzechem nie jest. Nie będę się rozpisywał, co robią zwykli Polacy i jak często, że już o politykach nie wspomnę. Nie wierzę w ludzi bez grzechu. Wierzą natomiast, czy raczej oczekuję, że z grzechów wyciąga się wnioski. Mam więc nadzieję, że D.Tusk z tego wydarzenia wnioski wyciągnie. Jeżeli nie i nadal będzie miał ochotę na tak drastyczne łamanie przepisów drogowych, to będzie oznaczało, że wniosków nie wyciąga i – jeśli o mnie chodzi – za recydywę, mogą go nawet wsadzić wtedy do więzienia.

Nie wiem jeszcze na kogo będę głosował w przyszłych wyborach. Bardzo możliwe, że na PO czy KO, tak jak w ostatnich latach. Wyczyn D.Tuska nie jest dla mnie powodem, do rezygnacji z głosowania na ta partię i być może na niego, gdyby tylko on był w tej partii na liście do głosowanie w moim okręgu wyborczym.

Doceniłbym to, że od razu bez ceregieli się przyznał i nie szukał głupich wymówek, co robi większość polityków i zwykłych obywateli w takich sytuacjach. Słowa przepraszam od niego nie oczekuję. Po prostu nie lubię jak ktoś świadomie grzeszy i potem przeprasza.

Zmarł pewien dziennikarz.

przez | 18 listopada 2021

Zmarł Kamil Durczok. Ja zwykle w takich przypadkach wielu ludzi (w tym przypadku głównie ze środowiska mediów) wiedzione polskim zwyczajem czuje, że trzeba cos napisać i że nie wypada krytykować człowieka, który odszedł lub można to ewentualnie zrobić, ale w sposób bardzo ostrożny I robi się problem, bo kariera (a raczej droga) zawodowa K.Durczoka oraz życie osobiste były dość pokręcone. Do tego, sam K.Durczok oceny nie ułatwiał, ponieważ chętnie wplatał w swój wizerunek akcenty emocjonalne.

Biografem K.Durczoka nie jestem. Nie upieram się więc, że jestem autorytetem w ocenie jego drogi zawodowej i prywatnej. Niemniej odnotowywałem jego obecność jak wielu ludzi obcujących z mediami.

Być może największym problemem tego człowieka była jego ambicja i to, że doprowadziła go ona na szczyty. W wieku średnim należał do czołówki komentatorskiego świata. Zaszczyty, nagrody, zawodowy sukces. Nie należałem do jego fanów. Nie odpowiadał mi jego styl przekazu. Zbyt łatwo brnął w wizerunek chłodnego dziennikarza ostro odpytującego polityków. Przy czym ostrość koncentrowała się nie tyle na merytoryce, co na sposobie traktowania gościa w studiu. To zresztą wada bodaj większości tzw. medialnych liderów opinii, w tym dziennikarzy.

Karierę przerwał artykuł w tygodniku Wprost. Poszło o nieopłacone mieszkanie jakiejś pani, ale smaczku dodawało to, że w mieszkanie przypadkowo lub nie był K.Durczok. Dziennikarze z Wprost dołożyli informację o znalezionych w tymże mieszkaniu narkotykach i lawina ruszyła. O ile wspomniany artykuł można ocenić jako chamskie wtargnięcie w cudze prywatne życie (część zarzutów oparta o przypuszczenia), to potem robiło się już gorąco. Przypomniano zarzuty o mobbing podwładnych w TVN i wykorzystywanie pozycji zawodowej do nieprzyzwoitych zalotów skierowanych do koleżanek z pracy. Miarka się przebrała. Za porozumieniem stron, K.Durczok z TVN odszedł. Trudno ocenić wiarygodność zarzutów, bo do mediów niewiele się przedostało. Durczok molestowaniu zaprzeczał, ale co do mobbingu, to ….twierdził, że zawsze był wymagający, a przy tym jest (był) cholerykiem. Trochę się więc jakby przyznawał.

Po odejściu z TVN starał się światu i sobie udowodnić, że wróci do świata mediów i potwierdzi swoją wartość jaką osiągnął w dziennikarstwie informacyjnym. Nie udało się i być może nie mogło. Odbierałem go jako komentatora od spraw codziennych. Od polityki po reakcje na newsy dnia. Brakowało mi w nim merytoryki w wybranych dziedzinach życia. Komentować wydarzenia, że świata polityki jest dosyć łatwo.

Przez kilka ostatnich lat uporczywie starał się wrócić do świata mediów, ale nie udało mu się potwierdzić sukcesu sprzed lat, ani potwierdzić swojej wartości w jaką sam chyba nazbyt mocno wierzył. Jego ostatnie wpisy dostępne na facebooku, to impulsywne i pełne emocji komentarze do wydarzeń krajowych. Brak w nich chłodnej analizy i śladów zgłębienia tematu. Teksty pisane na kolanie.

Jakby miał mało problemów i wyzwań, to uporczywie karmił media swoim wzlotami i upadkami w życiu prywatnym. Alkohol, depresja, choroby, podrobienie podpisów żony na dokumentach, nadrabianie związkiem z młodą kobietą i nieznośna maniera przypominania jakim to on jest twardym Ślązakiem walczącym o swoje i potrafiącym się podnieść po każdym upadku.

Niesamowite jest dla mnie to, jak wielu miał i ma fanów. Nie brakowało ludzi, którzy cenili jego dziennikarstwo i potrafili wybaczyć mu wszystkie grzechy. Ludzi, którzy uwierzyli w mit ciągłego wstawania z kolan. Z kolan, na które spadał na ogół na własne życzenie.

Może i można powiedzieć, że życie prywatne i droga zawodowa K.Durczoka nie odbiegały tak naprawdę od szlaków życiowych wielu innych ludzi mediów. On miał tylko więcej pecha. Razi mnie jednak przypisywanie wyjątkowości ludziom,  którzy a i owszem dzięki własnemu uporowi i ambicji zaszli bardzo wysoko, ale nie zauważyli, że to w znacznym stopniu efekt fali, która ich poniosła a nie ponadprzeciętnego warsztatu pracy, wiedzy itd.