Trzeba przyznać, że Piotr Kraśko spotkał się z wyjątkową wyrozumiałością ze strony macierzystej stacji. Mowa o TVN oczywiście. Można przypuszczać, że stacja przed decyzją o przywróceniu P.Kraśki na pierwszą linię, zbadała również nastawienie widzów. Wygląda na to, ze osobowość P.Kraśki i klimat jaki roztacza, wciąż cieszą się uznaniem istotnej części widzów TVN. Powrót P.Kraśki przed kamery odbywa się stopniowo. Jednym z kulminacyjnych punktów był udział Piotra Kraśki kilka dni temu w programie DDTVN prowadzonym przez parę Dorota Wellman – Marcin Prokop. To miało być oczyszczenie, wyznanie win, przeproszenie i wzbudzenie współczucia w jednym. Ustawką i reżyserowanym spektaklem pachniało na odległość. Owszem, padały ostre pytania, ale i wiele wypowiedzi Kraśki pozostało bez oceny lub po prostu padały przygotowane pytania o jego zdrowie. Piotr Kraśko pozwalał sobie na wątpliwej jakości relatywizacje i próby budzenia współczucia zdrowotnymi przejściami i moralnym przekazem. Piotr Kraśko przyznał się do depresji, która to dolegliwość staje się już standardem u celebrytów, którzy próbują ratować swój wizerunek.
Moim zdaniem warto się zastanowić, czy aby TVN i Piotr Kraśko nie przekroczyli bariery dobrego smaku i zasad. Ta sama uwaga tyczy się tej części widzów, którzy podzielają decyzję stacji. Jesteśmy świadkami spektaklu, który ma wprawić widownię w stan współczucia i niemal odpowiedzialności za dotychczasowe i dalsze losy zawodowe Piotra Kraśki. Zrobił się z tego spektakl upadku człowieka i dowartościowania widowni możliwością podniesienia kciuka do góry w finałowej scenie.
Czy TVN słusznie postępuje?
Piotr Kraśko przez kilka lat nie rozliczał poprawnie podatków i również przez kilka lat prowadził samochód po utracie prawa jazdy. W DDTVN kwestie podatkowe tłumaczył nieprawidłowościami po stronie rozliczającej go firmy. Po doliczeniu odsetek i kolejnych ujawnionych faktur uzbierało mu się 850,0 tys. zł zaległości podatkowych. Jakim cudem można nie zauważyć takiej kwoty? Jakim cudem można tak lekkomyślnie podchodzić do rozliczania podatków? Trudniej komentować jazdę bez uprawnień. Czy ten człowiek nie zdawał sobie sprawy z awantury jaka wybuchnie w mediach po ujawnieniu tych faktów? P.Kraśko to od lat czołowa twarz TVN i wygląda na to, że tą twarzą chce pozostać. Stacja zdaje się na to zezwalać mimo, iż wiarygodność TVN została poważnie nadwątlona.
Postać P.Kraśki jest mocno przeceniania w TVN. Sądzę, że kojarzymy go głównie z prezencją, klasą i wysoką kulturą. Uosabiał coś czego w mediach wielu z nas szuka. Jego przygodę w programach komentatorskich (polityka, gospodarka itd.) uważam za nietrafioną. Komentarze były na ogół powierzchowne, banalne, nacechowane sztuczną emocjonalnością. Widać było, że P.Kraśko nie poświęca zbyt wiele czasu na pogłębianie wiedzy w tematach, które komentuje. Po ujawnionych grzechach prawno-podatkowych, nie wyobrażam sobie by znowu swoim emocjonalnym uniesionym głosem utyskiwał na naruszaniem prawa w Polsce.
Nie rozumiem stacji TVN w uporze nad powrotem P.Kraśki na pierwszą linię. P.Kraśko po prostu ośmieszył TVN, która to stacja zrobiła go jednym ze swoich filarów. Na prawicy jest teraz niezły – uzasadniony – ubaw i kpina z walki o praworządność w TVN.
Czy P.Kraśko faktycznie jest taką osobowością, o którą warto walczyć? Jeżeli faktycznie P.Kraśko ma taką wartość dla mediów, to dlaczego nie odszedł do konkurencji? Dlaczego tak usilnie chce wrócić przed kamery TVN? A może jego wartość rynkowa wcale nie jest tak duża? Miejsce gdzie wraca i kiepski styl w jakim to robi sugerują, że wartość rynkowa jego osoby była i jest mocno przeceniana i ma on tego świadomość.
Samego P.Kraśkę można zrozumieć, przyjmując oczywiście jego perspektywę. Facet był medialną osobowością, zarabiał na wizerunku monstrualne pieniądze i chce tak żyć dalej. Przywracanie P.Kraśki przed kamery stawia pytania o standardy moralności w TVN i w świecie celebrytów. Doprawdy nie można mu było znaleźć miejsca gdzieś z drugiej strony kamery? W Warszawie nie znalazłby pracy? A może po prostu i banalnie, chodzi o poziom życia do jakiego wielu celebrytów chorobliwie się przywiązuje.