Ledwo nowy kandydat KO na prezydenta rozpoczął swoją obecność w mediach, od razu zaproponował zmiany w telewizji publicznej, czyli partyjnej telewizji PiS. Słowa brzmiały następująco:
„..pieniądze, które idą dzisiaj na propagandę, na partyjną telewizję, powinny zostać przeznaczone na ochronę zdrowia, na nasze szpitale …… w miejsce obecnej telewizji powstanie nowa telewizja publiczna. Bez TVP Info, bez „Wiadomości”, bez publicystyki politycznej, bez tego wszystkiego, co dzisiaj tak zatruwa nasze życie publiczne. ..”
Argument z ochroną zdrowia jest może lekko populistyczny, bo ma głównie na calu utrudnić krytykę pomysłu. No bo trudno krytykować pomysł, gdzie środki z likwidacji czegoś tam i finansowanie tegoż mają być przeznaczone na ochronę zdrowia, prawda? Ruch z jednej strony sprytny politycznie, ale i rozsądny, bo otwarcie możliwości finansowania mediów na dwa mld złotych rocznie, to zwykła polityczna łobuzerka na finansach państwa, dokonana przez polityków prawicowej koalicji przy akceptacji prezydenta.
Tak więc Rafał Trzaskowski otwarcie rzucił na stół pomysł przeprowadzenie telewizji publicznej przez proces likwidacyjny, by na gruncie starego organizmu powstała nowe publiczna telewizja. Pomysł wywołał pewne zamieszanie i krytykę. Politycy prawicowi i niektórzy opozycyjni próbowali kontrargumentować, że Trzaskowski chce pozbawić odbiorców, którzy mają tylko dostęp do TVPiS, dostępu do informacji. W przypadku polityków opozycyjnych spoza KO, był to efekt obawy, że taka zapowiedź faktycznie może wystraszyć tą część Polaków, którzy poza darmowymi kanałami z multipleksów, nie ma dostępu do niczego innego. Moim zdaniem dobrze się stało, że jeden z kandydatów postawił pod dyskusję temat reformy telewizji tzw. publicznej w trakcie wyborów prezydenckich. Rozkład argumentów w pierwszych przekazie medialnym Trzaskowskiego może nie był nazbyt precyzyjny, stąd próby krytyki i straszenia.
R.Trzaskowski powinien śmiało wykorzystywać temat zmian w TVPiS w kampanii. PAD zapewne nie będzie zainteresowany kontratakiem w tym temacie, zdając sobie sprawę, że jest mało prawdopodobne by na tym zyskał. Opozycyjni rywale w prezydenckim wyścigu, nie wydają się mieć sprecyzowanego przekazu w tym zakresie. To może być temat Trzaskowskiego. Tyle politycznej argumentacji. Najważniejsza jest jednak argumentacja merytoryczna, ponieważ faktycznie dawna TVP stała się polityczną szczujnią, przepełnioną manipulacjami i atakami na opozycję.
Po tym co z telewizją publiczną zrobił PiS, nie pozostaje wątpliwości, że blok przekazu politycznego itp. musi być wyprowadzony poza zasięg aparatczyków mianowanych przez partię rządzącą. Tą i każdą kolejną. Pomysłów jest kilka.
Do multipleksów dodajemy darmowe programy informacyjne przygotowane przez stacje telewizyjne. Kryterium może być udział w rynku. Mogą to być odrębne kanały. Można też upakować to w jednym wg wspomnianego kryterium udziału w rynku. Można stworzyć w miejsce TVPInfo program, w którym poszczególne partie dostają swoje bloki w oparciu o sondaże. Można przygotować audycje, w których nie będzie jeden prowadzący, a grupa pochodząca z różnych środowisk, stacji czy partii.
Pomysłów jest wiele. Wiem. Mam świadomość, że żaden z nich nie jest idealny, a zasady ustalania proporcji zawsze będą budzić spory m.in. o dokładność. Np. czy partia X i sympatyzujący z nią komentatorzy mają mieć 10%, 8,5% czy 11% czasu antenowego. Z obecnej perspektywy, to śmieszny dylemat. Wolę spory o przydzielony czas antenowy niż obecną, obrzydliwie manipulującą mono-telewizję.