Zamieszanie po śmierci pani Barbary Skrzypek. Wątpliwy argument ze stresem przy przesłuchaniu.

przez | 20 marca 2025

Śmierć pani Skrzypek uruchomiła prawicę. Od szeregowych członków PiS, przez J.Kaczyńskiego, po prezydenta. Posypały się zarzuty o przyczynienie się do śmierci pani Skrzypek wskutek przesłuchania. Prawica ochoczo wpisała przykre wydarzenie w rzekomą szeroką akcję ataku i marginalizowania opozycji. Nekropolityka w pełnej krasie.

Owszem, 66 lat dla kobiety to trochę za wcześnie na umieranie. Zgon nastąpił jednak trzy dni po przesłuchaniu w Prokuraturze Okręgowej w Warszawie. Lekarz stwierdzający zgon nie zidentyfikował konkretnej przyczyny zgonu. Rodzina też nie widziała powodu wszczynania alarmu i rozpoczęła przygotowania do pogrzebu. Słusznie się stało, że podjęto decyzję o sekcji zwłok. Stwierdzono (wg wstępnych wyników) ” niewydolność krążenia w przebiegu bardzo rozległego zawału tylnej ściany serca z obecnością skrzepliny i upośledzeniem drożności gałęzi okalającej lewej tylnej wieńcowej”. Brak obrażeń mechanicznych. Rodzina w ciągu trzech dni po przesłuchaniu nie dostrzegła niczego podejrzanego, ani nie otrzymywała od pani Skrzypek takich sygnałów.

Przejdźmy jednak do samego przesłuchania, bo to stres nim wywołany miał być przyczyną zgonu pani Skrzypek.

Wizyta w Prokuraturze była do przewidzenia, więc pani Skrzypek nie mogła być zaskoczona wezwaniem na przesłuchanie i mogła się do tego przygotować lub pozwolić na przygotowanie. Zapowiadano od dawna powrót do tzw. sprawy Dwóch Wież. Sama wizyta (a dokładnie czynności procesowe) nie przekroczyły pięciu godzin. W tym przerwa na odczyt zeznań. Pani Skrzypek, pytana na wstępie o swój stan, zwróciła uwagę na problemy ze wzrokiem i uczucie stresu. Niemniej zgodziła się na odczytanie jej zeznań i je potwierdziła. Do stresu trudno mi się odnieść, bo zapewne każdy go odczuwa w takiej sytuacji. Niemniej przebieg przesłuchania, tzn. poziom pytań i odpowiedzi na nie, nie wskazywał, żeby pani Skrzypek miała powody do stresu, jeśli mówiła prawdę i nic nie zatajała.
Pytanie w przesłuchaniu były dość ogólne i trudno mówić o dociskaniu pytaniami. Generalnie nie dowiedzieliśmy się wiele więcej niż wiemy z taśm. Pani Skrzypek dość często mówiła “nie pamiętam” lub udzielała ogólnych odpowiedzi i na ogół nie było to kontrowane dodatkowymi, weryfikującymi pytaniami.

To co mnie zastanawia, to postawa przesłuchiwanej przy pytaniach o udzielenie pełnomocnictwa w procesie podejmowania decyzji o inwestycji. Nagle pani Skrzypek, z osoby która mało wie i mało pamięta i tylko przygotowuje kawę dla gości prezesa, zamienia się w świadomą obywatelkę. A przy okazji wyszło na to, że piastując swoje stanowisko dość dobrze orientowała się w najważniejszych tematach życia PiS. Tych oficjalnych i tych ukrywanych przed opinią publiczną. Słysząc o zamiarach budowy Dwóch Wież, z własnej (rzekomo) inicjatywy zgłasza się do prezesa Kaczyńskiego z propozycją przekazania pełnomocnictw w tym zakresie, bo sama nie czuje się kompetentna. To jedyny fragment w treści przesłuchania, gdzie używa dość specyficznego słownictwa. Ja odniosłem wrażenie, że była wcześniej przygotowywana na przesłuchanie m.in. na ewentualność pytań o udzielania pełnomocnictw i procesu decyzyjnego.

Podsumowując. Sensacji w przesłuchaniu nie ma. Przesłuchujący wcale nie byli natarczywi i nadmiernie dociekliwi, co mnie raczej dziwi.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.