Usługa (nie)dostępna dla wszystkich obywateli.

przez | 10 kwietnia 2023

Na informację o długotrwałym pobycie męża marszałek sejmu Elżbiety Witek na OIOM w Legnicy oraz na reakcje jakie wywołała można spojrzeć z wielu perspektyw. Ludzkiej, politycznej, moralnej i wielu, wielu innych. Polityczna wydaje się sama cisnąć i tak też należy oceniać reakcję E.Witek, polityków PiS i szeregu instytucji opanowanych przez PiS. Kontratak polityczny i ‘moralny’ jaki przypuszczono ze strony PiSowskiej chyba nie jest przypadkowy. Trudno bronić się przed refleksją, że PiS nie chce by ta sprawa utrzymywała się w mediach. Od oceny moralnej i jednego kluczowego pytania jednak nie sposób uciec.

Sprawa ma długą historię. Wg ustaleń mediów komercyjnych i oświadczenia pani Witek jej mąż przebywa w legnickim OIOMie dwa lata. W całej sprawie trudno o szczegóły, bo ci którzy mogliby coś więcej powiedzieć zasłaniają się przepisami i podają tylko zdawkowe informacje.

Temat budził zainteresowanie lokalnej społeczności i mediów od dawna, ale otaczało go atmosfera tabu. Fala ruszyła, gdy jedna z rodzin zarzuciła szpitalowi, że członek jej rodziny zmarł, ponieważ zbyt długo czekał na przyjęcie na OIOM, gdzie jedno z dziesięciu łóżek zajmuje pan Witek. Zasadność zarzutu to jedna rzecz, a druga – media miały alibi żeby ruszyć w końcu temat i zacząć zadawać politykom i urzędnikom niewygodne pytania. Alibi i tak nie pomogło, bo PiS natychmiast uruchomił machinę hejtu.

Z faktów jakie poznaliśmy (tekst w Onet.pl, ale jako źródło podaje się również Radio Zet) wynika, że stan męża E.Witek wymaga stałej hospitalizacji i wsparcia niektórych funkcji życiowych. To oczywiście bardzo zdawkowe określenia, bo pani Witek i całe otoczenie, które ma jakąś wiedzę na ten temat niewiele chcą mówić. Nie widzę powodu, dla którego należy ukrywać informacje w tej sytuacji. Z dostępnych danych okazało się, że przetrzymywanie kogoś na OIOMie przez ponad 30 dni, to w Polsce niebywała rzadkość. Wg danych NFZ, w ciągu ostatnich pięciu lat przypadków podobnych do opisywanego było raptem 83. Niewiele więcej przekazuje legnicki szpital. Szpital zasłania się formułką: czas przetrzymywania pacjenta na oddziale zależy od decyzji lekarza. Smaczku całej sprawie dodaje fakt, że szefową szpitala jest znajoma pani Witek.

Branie opinii publicznej na współczucie nie ma sensu, jest nieetyczne i nieuczciwe. Pytanie jest proste: co dokładnie dolega mężowi pani Witek i – przede wszystkim – czy służba zdrowia oferuje zwykłym obywatelom taką samą usługę. Pani Witek nam na to pytanie nie odpowie. Twierdzi, że to nie jej decyzja, że to decyzja lekarzy i ona nie wywierała wpływu. Na razie więc trwa spektakl milczenia lub przerzucania się ogólnymi formułkami, co tylko potwierdza, że warto wiercić dalej i przerwać tą idiotyczną zmowę milczenia.

Pozostaje nam jeszcze ocena samej pani Witek. Jej pierwsze reakcje potwierdzają, że jest świadoma wyjątkowego traktowania swojego męża. Byłoby fajnie gdyby ona i cały PiS nam udowodnił, że inni obywatele są tak samo troskliwie traktowani jak jej mąż i rodzina. Pani Witek ma dzięki temu mnóstwo czasu na poświęcanie się polityce i przypominaniu emerytom, że dzięki PiS mają m.in. waloryzację emerytur (co jest oszustwem) i że dostają dwie dodatkowe emerytury. Za 13-tkę i 14-tkę można by pewnie zwiększyć liczbę łóżek na OIOMach, ale to nie dałoby takiego efektu politycznego jak rozdawnictwo.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.