Konfiguracja wyborcza opozycji. Odłóżmy ten temat.

przez | 19 maja 2022

Pompowanie tematu w ilu blokach wyborczych powinna iść opozycja do przyszłorocznych wyborów zawsze kończy się tak samo. Zarzuty o narzucanie strategii, zrozumiała zachowawczość liderów, podkreślanie różnic programowych itd. Nie ma znaczenia czy temat wywołają komentatorzy polityczni, wyniki kolejnego sondażu czy któryś z polityków opozycji. Tym razem temat wywołał Donald Tusk. Nie po raz pierwszy zresztą PO/KO robi medialną wrzutkę i nie po raz pierwszy ustami D.Tuska. Moim zdaniem to błąd tego, poniekąd doświadczonego i inteligentnego, polityka.

Nie jest odkryciem, że teoretycznie start opozycji w wyborach jednym komitetem lub maksymalnie dwoma, da najlepsze wyniki i zwiększy szansę na wygraną opozycji nad PiSem. Jednak między partiami opozycyjnymi są na tyle duże różnice i – czasami – animozje, że niemal każda publiczna wymiana refleksji na temat wspólnej listy kończy się wymianą zarzutów, pretensji oraz nieznośną zachowawczością wywołującą pełne frustracji opinie komentatorów i polityków mniejszych partii opozycyjnych. O ile PO/KO ma prawo poczuwać się do roli lidera w procesie ustalania wyborczej strategii, to absolutnie nie powinna upokarzać mniejszych ugrupowań opozycyjnych. Z natury rzeczy, mniejsze ugrupowania opozycyjne będą do ostatniej chwili podkreślać odrębność i przywiązanie do własnego programu, a ukrywać skłonność do kompromisu. To oczywiste i zrozumiałe.

Sądzę, że wszyscy liderzy ugrupowań opozycyjnych są świadomi, że pójście do wyborów w większych blokach wyborczych lub nawet w jednym istotnie zwiększa szanse na pokonanie PiS w przyszłym roku. Dla niektórych może to być wręcz szansa przetrwania.

D.Tusk musi wyjść poza interes własnego środowiska politycznego i poskromić nieco swoje ambicje. Publiczne wymuszanie integracji jest słabym i niebezpiecznym pomysłem, szczególnie że styl ‘zachęcania’ może być odebrany jako upokarzający. Na jego (D.Tuska) miejscu skupiłbym się na szukanie pomysłów na integrację, które skupiają się na wspólnym celu i szacunku dla odmienności partnerów. Potencjalni wyborcy muszą uwierzyć, że tak zróżnicowana opozycja da radę stworzyć względnie stabilny rząd.

Nie jestem też wcale pewny, czy jeden komitet opozycyjny obejmie więcej partii niż – przykładowo – dwa komitety. Może się okazać, że próba wymuszenia jednego bloku wyborczego będzie nie do zaakceptowania przez jedną z mniejszych partii opozycyjnych. Co wtedy? Co jeśli PSL czy Lewica powiedzą ‘nie’ i na dodatek nie przejdą progu wyborczego?

Temat wspólnej jednej listy powinien być zdjęty z mediów, bo jak na razie niczego dobrego nie przyniósł. Jest jeszcze na tyle daleko do wyborów, że poszczególne partie opozycyjne bardziej skupiają się na podkreślaniu swojej odrębności niż deklaracji wyborczego kompromisu.

D.Tusk już teraz powinien się raczej zastanawiać jak przekonać potencjalnych wyborców, że PO/KO wraz z – przykładowo  -Lewicą będzie w stanie zapewnić trwałą koalicję rządzącą.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.