Pani, która rozczarowała to Barbara Kurdej-Szatan (dalej BKS). Chociaż, kto wie, czy aby większy problem nie jest po mojej stronie niż tej pani. Ja chyba liczyłem na to, że mamy do czynienia z ciekawą osobowością, człowiekiem odważnym. Skąd mi się to wzięło? Sam nie wiem. Chyba po ostrym wpisie BKS o zachowaniu funkcjonariuszy SG chciałem uwierzyć, że kolejna osoba ze świata mediów ma odwagę zaprotestować przeciw niegodziwości obecnej ekipy politycznej. Tymczasem błyskawicznie się okazało, że charakter i osobowość tej pani są odwrotnie proporcjonalne do popularności.
Już sam wpis o działaniu SG wydał mi się nieco niepokojący. Oburzenie było uzasadnione, ale forma wpisu sugerowała, że BKS dokonała go pod wpływem silnych emocji tracąc nad sobą panowanie. Przypuszczałem, że wpis zostanie skorygowany, ale zawarta w nim zasadnicza ocena nie ulegnie zmianie. Myliłem się.
BKS jak tylko ochłonęła z emocji, błyskawicznie sobie uświadomiła, że walka o wartości może ją kosztować utratę niektórych kontraktów. Nie myliła się. Zmieniła front. Niestety nie pomogły idiotyczne przeprosiny ani zabawne tłumaczenia, że to nie o funkcjonariuszach SG był wpis a konkretnym przypadku i tylko o scence z komentowanego filmu. I że jakieś tłumaczenia swojego zachowania chciała przedstawić opinii publicznej wcześniej, ale prezes TVP ją ubiegł nie dając jej szansy. Niestety nic nie pomogło. Nawet celebrycki wywiad z panią Mołek okraszony łzami. Ruszyła lawina. TVP zerwała współpracę, a zakończenie współpracy z kilkoma innymi instytucjami (w tym Play) jest już tylko prawdopodobnie kwestią czasu.
Nie interesowałem się nadmiernie karierą BKS. Trzeba przyznać, że jest to pani wielu talentów i w ostatnich latach stała się twarzą bardzo rozpoznawalną (dla szerokiej publiczności głównie za sprawą reklam). Trochę była to już kariera w stylu: jestem rozpoznawalna z powodu, że jestem rozpoznawalna. Teraz dopiero, tuż przed tym wpisem, przejrzałem facebookową aktywność BKS na jej koncie. Przepraszam, ale banalnością konta jestem wręcz zaskoczony. Zwykłe celebryckie wpisy i zdjęcia. Zdjęcia oczywiście sztuczne i pozowane. Koniecznie z przypiętymi uśmiechami. Nie brakowało tej zwykłej tzw. komerchy. Już nawet takiej, gdzie własne dziecko wykorzystywane jest do reklamy kosmetyków. Smutne.
J.Kurskiemu za jedno możemy tu być zapewne wdzięczni. Poddał BKS brutalnemu testowi na charakter i osobowość, no i wyszło jak wyszło. Błyskawicznie poznaliśmy hierarchię wartości kolejnej celebrytki. Jednak ważniejsze są kontrakty, kariera i … no dobra, nie będę się już wyzłośliwiał.