Polityk z mojej bańki politycznej, na którego liczę, zrobił szczeniackie głupstwo i został ukarany. Przeciwnicy Tuska i PO mają zabawę. Ja mniejszą J. Zewsząd padają pytania, jak się teraz czują sympatycy Tuska i Platformy. Jak się czują ci, którzy widzą w nim nadzieję i – rzekomo – traktują go jak autorytet?
No więc głupio mi? I tak i nie. Donald Tusk niedaleko Mławy miał przekroczyć dopuszczalną prędkość. Zamiast maksymalnie 50 km/h pędził 107 km/km. No fakt, gruby grzech. Próbowałem dociec, w którym dokładnie to było miejscu. Czy to ma znaczenie? Niewielkie, ale ma. Ponieważ nie udało mi się zaspokoić ciekawości, to przejdźmy do dalszych rozważań.
D.Tusk raczej nie miał i nie ma skłonności do pozowania na autorytet (w szczególności moralny). I tej też zasady trzymał się i trzyma w działalności politycznej. Pytanie stawiane przez przeciwników Tuska: jak teraz postrzegacie swój autorytet, też jest z lekka nietrafione, ponieważ elektorat głosujący na PO raczej nie ma skłonności do traktowania polityków jak bogów i zbawców narodu. PO miało już okazję tego doświadczyć.
Na tle win i grzechów ludzi ze świata polityki i – szerzej – ludzi z wszelakiego świecznika oraz zwykłych Polaków, to co zrobił Tusk nadzwyczajnym grzechem nie jest. Nie będę się rozpisywał, co robią zwykli Polacy i jak często, że już o politykach nie wspomnę. Nie wierzę w ludzi bez grzechu. Wierzą natomiast, czy raczej oczekuję, że z grzechów wyciąga się wnioski. Mam więc nadzieję, że D.Tusk z tego wydarzenia wnioski wyciągnie. Jeżeli nie i nadal będzie miał ochotę na tak drastyczne łamanie przepisów drogowych, to będzie oznaczało, że wniosków nie wyciąga i – jeśli o mnie chodzi – za recydywę, mogą go nawet wsadzić wtedy do więzienia.
Nie wiem jeszcze na kogo będę głosował w przyszłych wyborach. Bardzo możliwe, że na PO czy KO, tak jak w ostatnich latach. Wyczyn D.Tuska nie jest dla mnie powodem, do rezygnacji z głosowania na ta partię i być może na niego, gdyby tylko on był w tej partii na liście do głosowanie w moim okręgu wyborczym.
Doceniłbym to, że od razu bez ceregieli się przyznał i nie szukał głupich wymówek, co robi większość polityków i zwykłych obywateli w takich sytuacjach. Słowa przepraszam od niego nie oczekuję. Po prostu nie lubię jak ktoś świadomie grzeszy i potem przeprasza.