Sejm zaakceptował Fundusz Odbudowy. To była partia szachów dobrze rozegrana przez koalicję prawicową.

przez | 8 maja 2021

Nie udało się opozycji dobrze rozegrać głosowania nad Funduszem Odbudowy (dalej FO). Na dodatek relacje między partiami opozycyjnymi są gorsze niż przed głosowaniem. Szkoda, bo można było nieźle zagrać na nosie koalicji prawicowej i pokazać, że nie jest ona takim monolitem. Była też okazja pokazać, że mimo różnic, koalicji prawicowej nie uda się rozgrywać opozycji. Kto zawinił? Należę do tych, którzy wskazują Lewicę.

Trzeba przyznać, że okoliczności nie były łatwe. Polska, jak pozostałe kraje UE, musiała zaakceptować FO. Blokada, co oczywiste, nie wchodziła w rachubę. Dlatego też ugrupowania opozycyjne zaznaczały, że co do zasady są za ratyfikacją FO. Tylko, że przed pierwszym i ewentualnie kolejnymi głosowaniami w sejmie mógł się rozegrać szereg scenariuszy w obszarze politycznym i ekonomicznym, korzystnych dla opozycji. Skala korzyści mogła być różna, czyli mała lub duża, ale sukces był na wyciagnięcie ręki. Opozycję czekała tylko niełatwa partia politycznych szachów z koalicją rządową.

Z biegiem tygodni okazywało się, że Z.Ziobro nie żartuje. On i jego partią nie zagłosują za FO i tyle. Niewykluczone, że gdyby opozycja zapowiedziała wstrzymanie się od głosowania nad FO, to PiS czekało ośmieszenie. Albo pierwsze głosowanie pokazuje, że rząd nie ma większości co byłoby obciachem i groziło dalszym zaostrzeniem konfliktów w koalicji rządzącej, albo Z.Ziobro błyskawicznie dogaduje się z PiS. W tym drugim wariancie, któraś ze stron (lub obydwie), czyli Ziobro i Kaczyńki, musiałaby ustąpić. Nie twierdzę, że mielibyśmy przedterminowe wybory, ale koalicja rządząca byłaby poważnie nadwątlona. Opozycja miałaby spore medialne używanie, które PiSowi trudno byłoby przykryć nieuczciwymi oskarżeniami o blokowanie ratyfikacji FO.

W wariancie, gdy Ziobro nie ustępuje, opozycja powinna była trzymać jednolity front i zażądać udziału w podziale i nadzorowaniu podziału FO dla Polski za poparcie FO. Dowód, że rząd musi być nadzorowany w tym zakresie jest, bo nie jest już tajemnicą, że część wsparcia dla jednostek samorządowych poszło wg klucza partyjnego, czyli tam gdzie rządzi PiS. Ewentualnie można też było zażądać ustępstw w innych obszarach (sądy, aborcja itd.).

Możliwy był  i wariant niełatwy medialnie dla opozycji. Czyli, Ziobro się upiera, a rząd szantażuje opozycję oskarżeniem o brak poparcia i przesuwa kolejne głosowanie do ostatniej chwili bez jakichkolwiek ustępstw. Ok. , ale i tu był polityczny zysk: konflikt PiS z Ziobrą oraz jego konsekwencje. Wystarczyłoby, by przedstawiciele opozycji zadeklarowali medialnie, że dali rządowi szansę na zademonstrowanie czy ma większość. Wparcie powinni byli uwarunkować współdecydowaniem nad wydatkowanie funduszy. Jednocześnie należało zadeklarować publicznie, że jeżeli rząd pójdzie na zwarcie, to opozycja ostatecznie zaakceptuje bezwarunkowo FO.

Realizacja scenariuszy jak wyżej, wymagałaby jednak zimnej krwi, determinacji, opanowania i współpracy opozycji. I to niestety zawiodło. Być może Z.Ziobro zaskoczył opozycję swoim uporem i zabrakło czasu na wypracowanie nowej formuły postępowania i uzgodnienia ruchów. Być może obawiano się (częściowo słusznie), że opinia publiczna nie zrozumie działań opozycji.

Sytuacji przede wszystkim nie sprostała Lewica. Czy raczej nie wytrzymała ciśnienia. Przewagę wziął partykularny interes tego ugrupowania. Pojawiła się okazja na poprawę sondaży, prezentację niezależności i – co robi się już trochę niesmaczne i coraz mniej zrozumiałe – zademonstrowanie antypatii do PO/KO. Lewica przystąpiła do dyskusji z rządem, zyskując doprawdy dość kosmetyczne zmiany w strukturze wydatków ratyfikowanych dla Polski funduszu. Politycy Lewicy z jednej strony zdawali się autentycznie wierzyć w sukces swojego ruchu, ale z drugiej strony mieli chyba poczucie opozycyjnej nielojalności. Zapewne dlatego od pierwszej chwili politycy Lewicy kłamliwie wmawiali, że uratowali fundusze dla Polski i Europy i dodatkowo realizowali program Lewicy. To wierutna bzdura, bo każde z ugrupowań opozycyjnych deklarowało, że bez względu na rozwój wydarzeń w sejmie i wyniki negocjacji z rządem, ostatecznie i tak poprze FO.

Co zyskał PiS i koalicja rządząca? Więcej niż się spodziewali. Kaczyński nie ustąpił Ziobrze, Z.Ziobro pozostał przy swoim, Morawiecki odniósł sukces już w pierwszym głosowaniu. W gratisie dostali pokłóconą opozycję i uniesionych wątpliwym sukcesem polityków Lewicy. Na dodatek Lewica straciła jakby swoją moralną cnotę. Weszła we współpracę z PiS, który to jesienią ograniczył prawo do aborcji. Jeżeli była jakaś szansa na wcześniejsze wybory lub zmniejszenie skali negatywnego działań PiS, to właśnie się oddaliła.

..ale przynajmniej na Lewicy wylatują korki z szampanów i panuje poczucie sukcesu i prezentacja najnowszych sondaży. Na Lewicy wszyscy są dumni, że PO/KO traci a Lewica rzekomo zyskuje. To że koalicja prawicowa odzyskuje poparcie i na drugiej pozycji umacnia się Hołownia, który jest chyba bardziej konserwatywny niż PO/KO, do Lewicy chyba nie dociera.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.