Lewica zagrała w teatrzyku PiS.

przez | 29 kwietnia 2021

Wiadomo było, że dla opozycji  głosowanie ws ratyfikacji Funduszu Odbudowy UE odbędzie się w sytuacji mocno niezręcznej i pełnej napięcia. Głównym powodem jest Zbigniew Ziobro i jego Solidarna Polska (SP). SP to jedna z dwóch małych partii, które razem z PiS tworzą rządzącą koalicję prawicową. Partia w sejmie mała, ale jej sprzeciw ws kilku regulacji dotyczących FO powoduje, że koalicja prawicowa nie będzie miała większości dla ratyfikacji Funduszu. Upór SP okazał się na tyle mocny i niebezpieczny dla rządu, że od wielu tygodni politycy prawicowi starają się odpowiednio ustawić ugrupowania opozycyjne, żeby tym nie przyszło do głowy wstrzymanie się od głosu lub stawianie warunków. W zasadzie to taki moralny szantaż. Brzmi tak: jeżeli Fundusz nie zostanie zaakceptowany, to będzie to wina opozycji, która nie wesprze rządu w imię politycznych starć z koalicją rządzącą, przy których interes Polaków i wyjście z kryzysu spada na plan dalszy. Taki przekaz jest obowiązkowym elementem wypowiedzi polityka PiS, gdy tylko pytany jest o ratyfikację lub wątpliwości SP.

Dla rządu i koalicji rządzącej sytuacja jest niezręczne i politycznie ryzykowna. Rząd, który nie jest w stanie, pomimo formalnej sejmowej większości, zapewnić sobie samodzielnego zwycięstwa w głosowanie głosami koalicji, powinien zastanowić się nad podaniem się do dymisji. Do tego skuteczny upór grupki polityków kierowanych przez Zbigniewa Ziobro, ośmiesza PiS i J.Kaczyńskiego.

Do opozycji zaś z biegiem czasu zaczęło docierać, że odpowiednie rozegranie głosowania może obnażyć brak większości koalicji prawicowej i (to wariant mało prawdopodobny) wywołać kryzys w jej szeregach na tyle duży, że pojawiała się nadzieja na jej rozpad. W dalszej kolejności mogłyby być przedterminowe wybory, osłabione rządy PiS lub jakaś forma takiego lub innego technicznego rządu. Wariantem bardziej prawdopodobnym i jak najbardziej realnym było uwarunkowanie wsparcia rządu w głosowaniu nad Funduszem wymuszeniem współdecydowania o podziale środków z w ramach Krajowego Planu Odbudowy (KPO) i nadzorowaniu realizacji uzgodnień. Chodziło o zapobieżenie selektywnemu rozdawnictwu w niejasnych okolicznościach, z czym mieliśmy do czynienia w ubiegłym roku.

Powyższy wariant wymagałby zgrania całej opozycji i – niestety – obarczony byłby poważnym ryzykiem niezrozumienia przez opinię publiczną. Stąd też, początkowo politycy opozycji milczeli lub deklarowali, że poprą rząd ws ratyfikacji by uniknąć skandalu. Z biegiem czasu jednak do opozycji zaczęło docierać, że wstępnie wstrzymując się od głosu, może doprowadzić do kryzysu koalicji prawicowej lub zmusić do negocjowania zasad podziały funduszu z KPO, a może i wymuszenia na rządzie pójścia na inne ustępstwa. Niestety sprawa jest już w zasadzie zamknięta, bo politycy Lewicy właśnie zakończyli, jak twierdzą: z powodzeniem, negocjacje z rządem ws poparcia ratyfikacji. Rząd miał pójść na ustępstwa w podziale KPO w zamian za poparcie Lewicy.

Być może wspólna akcja opozycji i tak nie doszłaby do skutku. Początkowo zabrakło odwagi do zagrania vabank z rządem. Chyba mało kto liczył, że Ziobro w swoim uporze będzie tak konsekwentny. Akcja opozycji wymagałaby koordynacji, jedności i przyjęcia ryzyka, że opozycja początkowo wstrzyma się od głosowania nad ratyfikacją co może być źle odebrane przez opinię publiczną.

Co ugrała Lewica? Dobre pytanie. Polityków Lewicy rozpierała duma z tego co zrobili, a polityków prawicowych – z tego jak wykiwali opozycję. Już z pierwszych rozmów z politykami Lewicy zaczął wyłaniać się zabawny obraz. Skoro coś w planie wydatków zmieniono, to kosztem czego, no bo KPO coś pierwotnie przewidywał? Do tego część wynegocjowanych pozycji okazuje się i tak mocno zbieżna z planami wydatkowymi rządu w ramach KPO lub wydatków z innych źródeł. Jak rząd wybuduje 75 tys. komunalnych mieszkań, skoro rocznie buduje się ich tyle co kot napłakał, a programy wsparcia budownictwa mieszkaniowego okazują się być niewypałami. Ciekaw jestem jakiej perspektywy czasowej to dotyczy. Na wiele z tych pytań uniesione sukcesem posłanki i posłowie Lewicy nie potrafili precyzyjnie odpowiedzieć ograniczając się do podawania liczb z tego co rzekomo Lewica uzyskała. Sądząc z krótkiego okresu negocjacji, politycy PiS odstawili niezłą szopkę na którą dała się złapać Lewica.

Niepokoi lub śmieszy inny stały akcent wypowiedzi polityków Lewicy. Notoryczne konfrontowanie się z PO/KO i podkreślanie samodzielności. To pachnie jakimś kompleksem, próbą wybicia się na lidera opozycji i zademonstrowanie samodzielności. Niestety wyszła dziecinada i brak doświadczenia. Słuchając i czytając przekaz Lewicy, trudno nie odnieść wrażenia, że głównym politycznym wrogiem Lewicy jest PO/KO. Podobnie było w wyborach prezydenckich. W wypowiedziach polityków Lewicy (głównie młodsza część i z Razem) wynikało, że problemem nie tyle jest PiS i A.Duda, a Trzaskowski.

Co uzyskała Lewica? Czy raczej co uzyskał PiS? Bo tak powinno brzmieć pytanie. PiS prawdopodobnie zapewnił sobie sukces w ratyfikacji. Utrzymana została koalicja prawicowa mimo poważnego kryzysu. Ograna i podzielona została opozycja. I chyba Lewica, głównie idealiści z Razem, stracili polityczną cnotę. Wpierw uniesienia emocjonalne i walka o prawa kobiet (prawo do aborcji), krytyka PO za rzekome paktowanie przed laty z Kościołem, a teraz rozmowy cichaczem z PiS, czyli z tymi którzy są odpowiedzialni za zaostrzenie prawa do aborcji.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.