Tenisistka cieszy się z zegarka.

przez | 18 lutego 2021

Iga Świątek poinformowała, że dołączyła do rodziny Rolex’a. Dodała do tego dość osobistą i pełną emocji wypowiedź. Załączam wpis z jej konta na facebooku z 2021-02-16:

I am thrilled to join ROLEX family. This partnership is really inspiring for me and makes me realize how far my journey went – from being a kid and watching on TV how Roger holds the trophy with his timepiece on a wrist to having my own (timepiece, not the trophy [yet?]).

 Jestem podekscytowana mogąc ogłosić, że zostałam częścią rodziny ROLEX To dla mnie ważny moment, bo uświadamiam sobie, jak długą drogę pokonałam. Od bycia dzieciakiem oglądającym w telewizji, jak Roger podnosi trofea mając swój zegarek na nadgarstku do posiadania własnego – zegarka, nie trofeum (jeszcze?)

Wypowiedź wywołała rozmaite reakcje. O ile zasady reklamy w życiu sportowców i wynikających z niej korzyści dla obydwu stron rozumiem i z grubsza akceptuję, to opis swoich emocji, jaki Iga Świątek dodała do informacji budzi rozczarowanie.

Zapewne warto przypomnieć czym jest zegarek i ile kosztuje. Zwykły zegarek. Zegarek odmierza czas i tyle. To jego główna funkcja. Dobry zegarek tradycyjny ‘wskazówkowy’ można mieć za kilkaset złotych. Mnie wystarcza zegarek w cenie max 200 zł. Ten który mam obecnie, przed kilku laty kosztował coś rzędu 100 zł i wciąż dobrze mi służy. Odrębną kategorią są tzw. smart watch’e. W tym przypadku również za kilkaset zł można kupić naprawdę dobre, wielofunkcyjne urządzenie. Formalnie mogę sobie kupić drogi zegarek, ale nigdy nie czułem takiej potrzeby. To tylko zegarek i trudno mi go postrzegać inaczej niż przez pryzmat jego funkcji. A prestiż nie jest dla mnie żadną funkcją.

Nie wiem co to znaczy być w rodzinie Rolex’a. Być jak ludzie sukcesu (w tym sportowcy), jak ludzie bogaci, którzy mają potrzebę podkreślenia sukcesu i swojej wyjątkowości za pomocą małego urządzenia na ręce? Urządzenia, którego wartość przekracza wielokrotnie funkcjonalność? Nie sądziłem, że od dziecka do wieku nastoletniego można tak skupiać uwagę na zegarku Rolex’a i jako miarę sportowego sukcesu przyjąć możliwość założenia na rękę drogiego cacka.

Nie narzucam tutaj standardów moralnych. Staram się zrozumieć radość Igi Świątek. Proponuję tylko inną interpretację wpisu. Nie dociekam czy emocjonalny wpis I.Świątek jest faktycznie spontanicznym odbiciem jej myśli, czy przemyślanym tekstem/zabiegiem marketingowym  na prośbę Rolex’a. Zresztą…nie sądzę, by zmieniłoby to istotnie mój wpis.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.