Jak wielu Polaków, i ja zapragnąłem mieć zdanie w sprawie wyczynu Anny Lewandowskiej. Wyczyn, wg relacji krytyków, miał polegać na wyśmiewaniu osób z nadwagą. Anna Lewandowska nałożyła specjalne nakładki na brzuch i pośladki i zaczęła się w tym poruszać, dodają co do tego komentarz. I opisywanie dalej o co chodziło A.Lewandowskiej jest trudne, bo ciężko znaleźć nagranie, za to internet, facebook itd. zalany jest komentarzami i interpretacjami tego co A.Lewandowska zrobiła. W tym szumie hejtu pod adresem Lewandowskiej, ciężko dojść prawdy. Jeśli dobrze zrozumiałem, A.Lewandowskiej chodziło o reakcje na komentarze pod jej adresem, a dotyczące krytyki jej wyglądu (dla jednych gruba, dla innych za chuda). Jeżeli tak, to może i forma odreagowania nieco zaskakująca. Tym bardziej, gdy weźmie się pod uwagę, że A.Lewandowska wrzuca w mediach pełno swoich fotek odkrywających taki czy inny fragment ciała i poddaje go ocenie internautów. Jak rozumiem, zdaje sobie sprawę, że jej pośladki czy brzuch nie wszystkim muszą się podobać.
Prawdy o przebierance A.Lewandowskiej i jej celu dojść trudno m.in. dlatego, że masa komentatorów zniekształca cel jaki przyświecał Lewandowskiej, a przede wszystkim skupia się na hejtowaniu tej ostatniej, dając upust frustracjom, złościom i różnym innym brzydkim odruchom. Nie inaczej przytrafiło się Paulinie Młynarskiej. Można Lewandowską, i to co robi, lubić lub nie, ale nad swoimi frustracjami warto panować. Wiem, że bogatych i tym co się powiodło finansowo się nie lubi, ale hamujmy się trochę. I nieistotne czy Anna L. zawdzięcza sukces swojej pracy czy bardziej nazwisku męża. Ma nie pracować lub siedzieć cicho tylko dlatego, że mąż jest znanym piłkarzem?
Na koncie facebookowym P.Młynarskiej odnalazłem dwa wpisy dotyczące sprawy przebieranki Lewandowskiej. Pierwszy dotyczy obrony jednej z działaczek, którą po krytyce Lewandowska zaczęła straszyć prawnikiem, a drugi to już bardziej osobiste wycieczki pod adresem tego co i jak Lewandowska prezentuje i co propaguje. Że jest bogata, jej (Lewandowskiej) przekaz jest wyidealizowany, że nie ma wiele wspólnego z życiem normalnego człowieka, że ze względu na popularność powinna uważać co propaguje itd.
Przede wszystkim jak się komuś to co robi Lewandowska nie podoba, to niech tego nie ogląda. Wątpię by Lewandowska pozwoliła sobie na kpiny z ludźmi z nadwagą. Po drugie, zaryzykuje twierdzenie, że 95% Polaków z nadwagą, ma ją przez swoje zaniedbania. Nadwaga, co już udowodniono, jest niezdrowa. Jestem przeciwnikiem wytykania ludziom ich nadwagi, ale nie widzę powodów, by ukrywać przed tymi ludźmi, że sami są sobie winni i że powinni coś z tym zrobić. Nie widzę powody, by ukrywać, że człowiek szczupły jest zdrowszy od …nieszczupłego.
No ale przejdę do P.Młynarskiej, bo po przejrzeniu wpisów na jej facebooku, można nabrać przekonania, że przygadała kocioł garnkowi, a różnica w przekazie w porównaniu z A.Lewandowską wynika co najwyżej z innej grupy targetowej i przyjętego sposoby budowania zaufania u obserwatorów konta. Oczywiście treści prezentowane przez P.Młynarską są o wiele bardziej strawne niż sztuczny i komercyjny (przepraszam, ale tak go odbieram) przekaz A.Lewandowskiej.
P.Młynarska od popularności nie stroni, co sugeruje jej liczba obserwatorów. Jeżeli ta ostatnia zbliża się do 150 tys., to z góry wiadomo, że mamy do czynienia z osobą, która stara się być zauważona. Oczywiście można powiedzieć, że skoro ciekawię piszę, to popularność robi się sama. Tylko, że dokładnie to samo można powiedzieć o działalności Lewandowskiej. Cokolwiek chciała zrobić A.Lewandowska przebierając się za osobę z nadwagą, to postawa przyjęta przez P.Młynarską ma cechy bezpodstawnego zarzutu opartego na sztucznej poprawności i przypisaniu złych intencji osobie krytykowanej.
Jeżeli kogoś bawi działalność A.Lewandowskiej, to proponuje przyjrzeć się działalności P.Młynarskiej. Na rzekomo spontanicznie prowadzonym koncie facebookowym, delikatne informacje o pisanej książce. Przypadek czy komercja? Na facebooku jest link na stronę internetową. A tam m.in. informacje o napisanych książkach, i już ze skromności zapewne dodane, że większość z nich to bestsellery.
Skoro kogoś bawi Lewandowska ze swoim duchowo-gimnastycznym przekazem, to P.Młynarska oferuje doradztwo energetyczno-emocjonalne. Jest joga, praca w kręgu nad energią, no i – oczywiście na prośbę czytelników (bo jakby inaczej) – warsztaty mocy, na których P.Młynarska bawi się w psychologa. Czytelnicy, czy raczej częściej czytelniczki, wypisują ochy i achy nad doradczo-refleksyjno-publicystyczną działalnością swojego autorytetu, czyli P.Młynarskiej. P.Młynarska jest jedną z wielu przedstawicielek świata kobiet, które mając za sobą kawał życia kreują się na psychologiczno-terapeutycznych guru. Wśród osób znanych, takich samozwańczych lekarzy dusz i ciała, to istna plaga. Jej przekaz w tym obszarze można określić jako równie banalny jak przekaz A.Lewandowskiej.
Podobnie jak A.Lewandowskiej, również i P.Młynarskiej można zarzucić korzystanie ze znanego nazwiska.
Polecam też przyjrzeć się zdjęciom swojej osoby, jakie P.Młynarska zamieściła na stronie internetowej. Wprawdzie w jednym z wpisów na facebooku dot. A.Lewandowskiej, przekazała czytelniczkom, że i ona (P.Młynarska) ma oponkę w pasie (żeby zyskać sympatię i zaufanie czytelniczek), ale na zdjęciach ze strony internetowej, prezentuje się jako kobieta bez tejże i szczupła.
A.Lewandowska nie jest bohaterem mojej bajki. Ale w krytyce Lewandowskiej zaskoczył mnie banalny hejt, sztuczna poprawność i próba przypisania złych intencji oraz wykreowania się na krytyce. Jak widać, taką samą krytykę łatwo przygotować pod adresem również i P.Młynarskiej.
Zapoznałem się z walorami jogi na stronie P.Młynarskiej i najwyraźniej nad zaadaptowaniem niektórych z nich w swoim życiu powinna popracować.