Jan Śpiewak, działacz społeczny, najwyraźniej ujawnił gorszą część swojej populistycznej natury. Nie neguję jego wkładu w nagłaśnianie problemów związanych w prywatyzacją w Warszawie, chociaż wielu jego działań i wyrażanych ocen nie podzielam. Poważną wadą tego człowieka, wadą która podważa zaufanie do niego, jest populizm. Populizmu, przerysowań i manipulacji nadużywa w dawkach trudnych do zniesienia. Dla mnie to trochę taki medialny krzykacz, pozujący na rewolucjonistę.
Niestety, jak to się zdarza wielu rewolucjonistom, walczy z łamaniem prawa (faktycznym i rzekomym) i z biegiem czasu nabiera przekonania, że jemu akurat prawo naruszać wolno i że powinien być wybrańcem, który prawu nie podlega.
Sprawę z mecenas B.Górnikowską po prostu przegrał. Nie potrafił udowodnić swoich zarzutów. Nie był też zadowolony, gdy jedna z ogólnopolskich gazet ujawniła część szczegółów procesu. Osobom, które mają problem z oceną sprawy, proponuję lekturę informacji z utajnionego procesu i odniesienie się do ujawnionych informacji przez samego zainteresowanego. Po ogłoszeniu wyroku, J.Śpiewak nawet nie zamierza się bronić, poprzez odniesienie się do zarzutów jakie stawiał mecenas Górnikowskiej. Wie, że ostro przesadził, ale nie chce się publicznie do tego przyznać. Zamiast tego brnie w kolejne ogólne zarzuty i kreuje się na ofiarę polskiego sądownictwa. Posunął się za daleko.
Z jakichś powodów J.Śpiewak uważa, że ma prawo do publicznych pomówień, oskarżeń. Z jednej strony twierdzi, że sądy tolerowały łamanie prawa na korzyć nabywców kamienic i z krzywdą dla ich mieszkańców, a z drugiej nieoczekiwanie zaczyna się domagać by i on miał prawo do jego łamania. Sąd nie spełnił jego niepoważnych oczekiwać, więc J.Śpiewak dołączył do PiSowskiego chóru krytyków i pseudo-reformatorów prawa. Ale to nie jedyny grzech jaki popełnia.
Złość za przegraną w sądzie i przekonanie, że prawo go nie dotyczy i nie powinien podlegać zasądzonej karze, jest tak duża, że zwrócił się do prezydenta Dudy o ułaskawienie. Kilkanaście dni temu miał powiedzieć (cytat z gazeta.pl): „Zamierzam wykorzystać każdą dostępną drogę prawną, żeby zdjąć z siebie piętno przestępcy. (…) Mam nadzieję, że Prezydent zapozna się bliżej ze sprawą i sam dokona oceny tego, co znajduje się w dokumentach”. J.Śpiewak wniosek złożył, a prezydent rozpoczął procedurę i jest na etapie ściągania i zapoznawania się z materiałami sprawy. Jaki będzie rezultat, zobaczymy. Jak dotąd politycy PiS wykorzystali sprawę J.Śpiewaka i jego pretensji pod adresem sądu za niekorzystny wyrok, do przekonywania opinii publicznej, że o to mamy kolejny przykład przemawiający za reformą zdemoralizowanego sądownictwa. Politycy PiS i media im sprzyjające, poza przytaczaniem słów J.Śpiewaka, nic nie muszą robić. J.Śpiewak emituje w mediach od połowy grudnia taką falę hejtu po adresem całego polskiego sądownictwa, że wystarczy go tylko pokazywać i cytować. Przepraszam, ale dla polityków PiS, J.Śpiewak pełni rolę pożytecznego głupka. On sam zaś zapewne uważa, że to nie PiS go rozgrywa, ale on rozgrywa i wykorzystuje PiS i prezydenta. A wszystko to tylko z powodu śmiesznie małej kary w wysokości 15 tys. zł.
Niesmaczne i rozczarowujące jest to, że facet sugerujący przychylność sądów dla nabywców kamienic i akceptacje poprzednich ekip politycznych dla dzikiej prywatyzacji, sam domaga się nieformalnego traktowania i nakręca polityczną atmosferę. Czym więc się różni jego działanie i postawa od tego co krytykuje?
J.Śpiewak jest mi osobą obojętną. Obraz problemów stolicy z prywatyzacją jaki kreuje, mocno odbiega od prawdy i rzetelnego opisu. Jego medialne wystąpienia, tylko utrudniają przeciętnemu obywatelowi zrozumienie problematyki prywatyzacji w Warszawie. Nie sądziłem jednak, że facet moralnie upadnie tak nisko i dla zaoszczędzenia 15 tys. zł będzie wchodził w relacje z władzą, która łamie konstytucję i elementarne prawa.