W ramach ochrony wizerunku Kaczyńskiego i partii, politycy PiS starają się za wszelką cenę drwić z doniesień Gazety Wyborczej, obracać w żart i deprecjonować ich znaczenie. Sprawa nie jest błaha, bo opublikowane do tej pory wypowiedzi Kaczyńskiego ewidentnie wskazują, że współpraca między nim (w imieniu spółki Srebrna) a austriackim biznesmenem miała miejsce. Nagrania zawierają też słowa J.Kaczyńskiego, że austriackiemu biznesmenowi zapłata się należy.
A sam Kaczyński? Jak to zwykle on, ukrywa się przed mediami, straszy sądem i ustami polityków PiS próbuje przeczyć faktom. Kampania dezinformacji jest nieco niespójna i chwilami nerwowa. Politycy PiS sami sobie przeczą.
Problemem PiS w tym przypadku jest brak możliwości ‘ukarania’ grzesznego polityka, jego usunięcia lub wymiany by nie wpływał destrukcyjnie na postrzeganie partii przez opinie publiczną. J.Kaczyński jest twórcą, kręgosłupem i filarem PiS. Partia to on. To radykalnie ogranicza możliwość reakcji na nagrania publikowane przez Gazetę Wyborczą.
Partia (PiS) jest praktycznie bezradna w takiej sytuacji. Jestem przekonany, że politycy PiS są świadomi obciachu i zagrożenia jakie wywołał swoją niefrasobliwością J.Kaczyński. Kaczyński do błędu się nie przyzna.
W takiej sytuacji medialny kontratak wizerunkowy, którego celem jest obrona wizerunku J.Kaczyńskiego jest jedynym możliwym wyjściem. PiS brnie więc w zaprzeczenie temu, co słyszymy na taśmach i w odwracanie znaczeń. Czy to pomoże? Zobaczymy. Nie ma co jednak ukrywać, że wizerunek J.Kaczyńskiego został poważnie nadwątlony.