Oglądałem fragmenty ceremonii pogrzebowej Pawła Adamowicza w Bazylice Mariackiej w Gdańsku. Z jednej strony przejmująca i wzruszająca ceremonia, z drugiej – nie potrafiłem oprzeć się wrażeniu, że jestem świadkiem ceremonii z elementami obłudy. Ceremonia odbywała się w, przepraszam za techniczny język – w placówce kościelnej. W placówce należącej do instytucji, która ponosi ogromną odpowiedzialność za tolerowanie mowy nienawiści w wykonaniu polityków PiS i środowisk sprzyjających tej partii.
Nie, nie o to chodzi bym próbował krytykować rodzinę P.Adamowicza i organizatorów ceremonii. Jak rozumiem P.Adamowicz był katolikiem i z woli rodziny, pogrzeb odbył się według ceremoniału katolickiego. Wola rodziny jest dla mniej święta i decydująca.
Ceremoniał katolicki odcisnął negatywne piętno na ceremonii i jej wydźwięku. Miałem wrażenie, że wielu z uczestników ceremonii pogrzebowej chciało coś wykrzyczeć i zaprotestować. Nazwać zło po imieniu i wskazać je palcem. Nie potrafiłem też oprzeć się wrażeniu, że nawet w tej ostatniej chwili Kościół powiedział: to my ustalamy warunki i to co wolno powiedzieć oraz to czego usłyszeć w Kościele sobie nie życzymy. Abp. L.S. Głódź nie miał ochoty wskazać zła. Mówił o nim niezwykle ogólnie. To zapewne ucieszyło polityków PiS, którzy mogą od soboty swobodnie i cynicznie twierdzić, że to nie do nich były kierowane słowa. Najwyraźniej politycy PiS działają na innych prawach. Raptem kilka miesięcy temu, prezydent Duda pozwolił się sobie w Kościele Św.Brygidy na kłamstwa i manipulacje.
Duże wrażenie wywarła przemowa ojca Ludwika Wiśniewskiego w trakcie ceremonii pożegnalnej. Ale i on nie odważył się nazwać źródła mowy nienawiści (w tym pod adresem tragicznie zmarłego prezydenta) po imieniu. Wszyscy dali się skrępować katolickiemu ceremoniałowi pogrzebowemu.
Jakoś uwierała mnie obecność w Bazylice obecnego prezydenta i premiera. Chyba w obawie o gwizdy woleli usiąść z tyłu. Obydwaj są czołowymi politykami odpowiadającymi za polityczną agresję i hejt oraz kłamstwa. Obydwaj milczeli i milczą o fatalnej roli TV publicznej, która miała nie mały wpływ na negatywną atmosferę wokół P.Adamowicza. Atmosfera rzekomego chrześcijańskiego pojednania i refleksji, pozwoliła pojawić się w kościele nawet takiemu kłamcy jak premier Morawiecki. Wszystko to w imię chrześcijańskiego rzekomo obyczaju. Od poniedziałku premier Morawiecki znowu po ‘chrześcijańsku’ będzie kłamał i manipulował.
Wszystko to było dla mnie jakieś takie niesmaczne. Atmosferę ostatniej drogi tragicznie zmarłego prezydenta ratowały tłumy ludzi na ulicach i przemowy rodziny oraz przyjaciół P.Adamowicza.
A może więc warto zastanowić się nad zmianą ceremoniału pogrzebowego. Może powinna to być przede wszystkim ceremonia cywilna. Nie zdominowana przez Kościół. Nie byłoby abp. Głódzia, polityków PiS oraz prezydenta. Obyłoby się bez cynizmu i ceremoniału na warunkach Kościoła. Może ojciec L.Wiśniewski śmielej wyrzuciłby z siebie to, czego nie chciał powiedzieć z Bazylice. Wtedy pożegnanie kościelne stanowiłoby odrębną część ceremonii, a o jego znaczeniu decydowałaby rodzina (całość lub część ceremonii w kościele). Niestety Kościół, jego ceremoniał i przedstawiciele odcisnęli negatywne, w moim przekonaniu, piętno na pożegnaniu prezydenta Adamowicza. Wysłuchaliśmy szeregu przemów i nadal nie wiemy, kto (które środowisko polityczne) odpowiada za mowę nienawiści.