Trzeba przyznać, że komisja sejmowa ds. Amber Gold, oferuje D.Tuskowi reklamę za darmo. Były premier nie musi nic robić. Nie musi prowokować sytuacji, by pojawiać się w Polsce przed obiektywami kamer. Po prostu pojawia się na życzenie komisji i ma zapewniony darmowy czas antenowy i polityczną reklamę gratis. Media wiedzą, że każde przesłuchanie D.Tuska zamienia się w szermierkę słowną między politykami PiS i byłym premierem. Niestety, politycy PiS są tu na straconej pozycji.
Gdzie więc PiS popełnia błędy w przypadku D.Tuska?
Zacznijmy od tego, że od dawna wiadomo, że sprawa Amber Gold nie ma nic wspólnego z premierem. Możemy sobie pogdybać, kiedy i która ze służb zawiodła. A i tu zalecałbym każdemu wpierw zapoznać się z faktami, a dopiero potem rzucać oskarżenia i snuć teorie.
Premier Tusk, w najlepszym wypadku ponosi tu swego rodzaju odpowiedzialność moralną, jako najwyższy urzędnik państwa. Jeżeli ktoś uważa, że za tak rozumianą odpowiedzialność moralną też się wsadza, to premierów: Szydło i Morawieckiego, należy ukarać za GetBack. Świadoma tego jest Małgorzata Wassermann, która wczoraj nie ukrywała, że celem komisji było…(!)…naświetlenie sprawy Amber Gold w kontekście działania służb państwa, co jest niczym innym jak przyznaniem się do porażki działania komisji.
Niepotrzebnie politycy PiS, na czele z M.Wassermann, budowali atmosferę napięcia i sensacji przed potyczką z D.Tuskiem. Wyszedł przy tym ogromny kompleks jaki politycy PiS, a szczególnie lider tej partii, mają na punkcie D.Tuska. Brak poważanych zarzutów oraz inteligencja i błyskotliwość byłego premiera, powodowały, że D.Tusk z dość dużą łatwością wychodził ze słownych utarczek. Słowne zaczepki dość szybko odwracały się przeciwko politykom PiS z komisji sejmowej. Nie było to trudne, bo na poziomie dowodowym ws Amber Gold, politycy PiS są bezradni, a ich złośliwości pod adresem byłego premiera były na słabym poziomie, więc D.Tusk nie miał problemu z ich odbijaniem i to ze zdwojoną siłą.
D.Tusk śmiało też kontratakował, wykorzystując błędy lub wpadki członków komisji, żeby im podokuczać. Mogła bawić pomoc polityków opozycyjnych komisji, którzy pomagali D.Tuskowi, podrzucając mu tematy do wypowiadania opinii o rezultatach pracy komisji. Przyznać jednak trzeba, że oceny pracy były trafne i dobrze, że poprzez media zostały nagłośnione. Pod trzyletnim ‘panowaniu’ PiS, aparat ścigania i sprawiedliwości nie odkrył żadnych sensacji ws Amber Gold i nie znalazł haków na działanie polityków PO-PSL w tej sprawie. Komisja sejmowa nie zrobiła ani kroku dalej.
Dla elektoratu PiS wyniki pracy komisji (jej porażka) nie mają znaczenia. Oni Tuska nie lubią i już. PiS mógł cokolwiek zyskać poprzez utratę popularności D.Tuska wśród elektoratu mu obojętnego lub wśród jego zwolenników. Obawiam się jednak, że rezultat jest odwrotny do zamierzonego. D.Tusk zaczyna być postrzegany jako jedna z postaci, która przyczyni się do porażki PiS w wyborach parlamentarnych i prezydenckich.
PiS ewidentnie przecenił polityczny efekt komisji Amber Gold jak i rzekomy talent Małgorzaty Wassermann. Ta ostatnia zapewne dołączy do grona zakompleksionych na punkcie D.Tuska.
Być może na samym początku politycy PiS mogli wierzyć, że uda się zszargać pomówieniami wizerunek byłego premiera i PO, tak jak to uczyniono w przypadku Hanny Gronkiewicz-Waltz i warszawskiej prywatyzacji. Komuś w PiS zabrakło politycznego refleksu, by w odpowiednim momencie zarządzić wyciszenie sprawy D.Tuska i utrudnić mu budowanie popularności w oparciu o nieskuteczne akcje PiS.