Przegrana a Senegalem. Znowu męczymy się z naszym napompowanym ego.

przez | 20 czerwca 2018

W Senegalem nie wyszło tak jak miało wyjść. Zaskoczony byłem nieporadnością naszej reprezentacji w I połowie. To wyglądało tak jakby grupa 11 facetów po raz pierwszy spotkała się na murawie i dopiero pięć minut przed meczem poznała zasady gry w piłkę nożną.

Druga połowa już wyglądała lepiej. Bywały mecze, kiedy prezentowaliśmy lepszy poziom. Niemniej to co zobaczyliśmy w II połowie to była mozolne rzemiosło bez umiejętności narzucenia własnego stylu i z kiepską skutecznością. Fatalny błąd z wycofaniem piłki dobił chyba nas wszystkich.

Oczywiście po meczu zaczęły się żarty z drużyny, kpiny i złości. Takie tradycyjne nasze narodowe emocjonalne wzloty i upadki. W przypadku piłkarzy, z kochania i uwielbienia, błyskawicznie przeskakujemy w złość, hejt i potępienie. Który to już raz przeżywamy taką sytuację. Doprawdy wypadałoby się czegoś w końcu nauczyć. Nie chciałbym być w skórze piłkarzy i selekcjonera, jeżeli kolejny dwa spotkania zagramy tak jak z Senegalem.

Zostawmy w spokoju drużynę narodową. Ci ludzie grają ze sobą tak jak potrafią. Problem jest przede wszystkim w nas i w mediach, które wpisują się w nasze oczekiwania. My najwyraźniej mamy problem z rzetelną oceną poziomu jaki prezentuje nasza drużyna. 

Drużyna narodowa jest jaka jest. Jest wypadkową zagranicznych sukcesów wąskiej grupy piłkarzy i słabego poziomu naszej krajowej piłki. Eliminacje do MŚ pokazały na co nas stać. Mamy drużynę, która potrafi pokazać nienajgorszy futbol w trzech na pięć spotkań. Niemniej wśród tych trzech lepszych spotkań, są takie gdzie narzucamy styl i gramy z fantazją i polotem, ale i takie w których męczymy się z przeciwnikiem i ze sobą, ale dzięki uporowi wygrywamy.

Moim zdaniem nasza aktualna pozycja w rankingach FIFA jest mocno zawyżona.

Wielu z kibiców ulega nadmiernym uniesieniom,  wierze w ponadprzeciętność naszej drużyny i hurraoptymizmowi. Skłonnością do przeceniania naszej drużyny i piłkarzy sami sobie robią krzywdę. Ale już to co wyprawiają media, to…. szkoda gadać. Kreowanie obecnego selekcjonera na super osobowość i osobą niemal świętą. A to po prostu zwykły człowiek, który jako selekcjoner ma ograniczoną możliwość wyboru. Tuż przed mistrzostwami dołączamy do tego jeszcze patriotyzm i dumę. Atmosfera tak puchnie, że nikt w telewizyjnym czy radiowym studio nie ma odwagi  zwątpić lub przypomnieć jaki poziom reprezentujemy na boisku.

Nasze przywary w ocenie narodowej drużyny dobrze widać przez pryzmat oceny Lewandowskiego. Jego skuteczność, liczona bramkami, jest oczywiście bezdyskusyjna. Jest jednak pewne ‘ale’. Pozycja i skuteczność tego piłkarza na stadionach ligowych, to w dużym stopniu efekt drużyny, która gra na niego w okolicach pola karnego przeciwnika. W drużynie narodowej nie ma tak silnego wsparcia jak w macierzystym klubie. Indywidualne umiejętności, choć wysokie, nie pozwalają mu na samodzielne akcje czy skuteczną walkę o piłkę. W takich sytuacjach wypada dość przeciętnie. Nie zamierzam krytykować Lewandowskiego. On gra tak jak potrafi najlepiej i chwała mu za to. Gorzej natomiast jest z całym otoczeniem, czyli kibicami i mediami, które o skupiają się na zaletach tego piłkarza, o wadach nie chcąc mówić.

Wczorajszy mecz naszej drużyny był nieudany. I to pomimo, iż rywal był w naszym zasięgu. Piłkarze przypomnieli nam swoje gorsze strony jakie przecież znamy z ostatnich lat. My chyba zbyt szybko chcieliśmy o tym zapomnieć.

Mam nadzieję, że w kolejnych meczach pokażemy to na co nas stać. To co udało nam się zaprezentować w większości meczów eliminacyjnych. A kibicom i mediom życzyłbym więcej realizmu.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.