Wcześniej czy później, protestujący wraz z podopiecznymi i tak opuściliby budynek sejmu. I to niezależnie od efektów negocjacji z rządem. Po prostu w takich warunkach i pod taką presją mediów nie da się długo funkcjonować. Czego się dowiedzieliśmy dzięki strajkowi? Wielu rzeczy, z czego w części niezbyt miłych w tym o naszym społeczeństwie.
Teraz spór był już tylko o dodatkowe 500 zł. Biorąc pod uwagę całokształt wsparcia dla rodzin z osobami niepełnosprawnymi, nasze państwo nie jest nazbyt hojne. Rząd argumentował, że przy liczbie niepełnosprawnych jaką mamy w Polsce, 500 zł na osoby wymagające wsparcia mogłoby na skosztować rocznie nawet i 8-10 mld zł. Moim zdaniem, rząd nieco zawyżył kwotę. Jest jednak faktem, że w zależności od przyjętej definicji niepełnosprawnego i aktu prawnego, który to określa, możemy mówić o kwocie mniejszych lub większych kilku mld zł rocznie. Kiedy się to zestawi z programem 500+, który wg mnie w ponad połowie trafia do rodzin, które nie powinny tych pieniędzy dostać, okazuje się że pieniądze na niepełnosprawnych by się znalazły. Co więc wstrzymuje PiS przed przekierowaniem części pieniędzy z 500+ na niepełnosprawnych?
Niepełnosprawni i ich opiekunowie to – przepraszam – niemal studnia bez dna. Można pompować w nich pieniądze, ale efekt polityczny będzie z tego niewielki lub nawet żaden. Tymczasem program 500+ przyniósł polityczny sukces. W efekcie zamiast na niepełnosprawnych, dopompowano ‘zdrowych’ kwotą 300+ na szkolne wydatki. Dokładnie z tego samego powodu nikt w PiS się nie spieszy z przejściem na finansowanie służby zdrowia z budżetu (likwidacja NFZ) i dodanie kasy na leczenie osób starszych lub skrócenie kolejek. Ludzie lubią dostać pieniądze do ręki, a obietnice poprawy jakości leczenia nie robią większego wrażenia.
Strajk niepełnosprawnych i ich opiekunów wiele powiedział nam o polskim społeczeństwie i elektoracie PiS. Politycy PiS niezwykle cynicznie rozegrali kwestię niepełnosprawnych. Z sondaży wyszło im, że poza współczuciem, większość Polaków nie ma wiele więcej niepełnosprawnym do zaoferowania. Być może i wyszło to, że widok niepełnosprawnego i jego opiekunów proszących o wsparcie wzbudza w nas niechęć. Żądanie niepełnosprawnych odbieramy jako rywalizację o pieniądze jakie PiS rozdaje nam w ramach 500+, 300+ itd. Dodatkowo, elektorat PiS sejmowy strajk okupacyjny odebrał jako zamach na ‘dobrą zmianę’.
Wiele dowiedzieliśmy się o politykach prawicowych i polskim kościele. Politycy obecnej koalicji rządzącej nie okazali niepełnosprawnym zbyt wiele empatii. W szeregach PiS szybko musiała się rozejść informacja, że stanowczość obecna władza będzie testować akurat na niepełnosprawnych. Politycy PiS niemal natychmiast zaczęli okazywać strajkującym pogardę. Wiem, że nie ma pieniędzy dla wszystkich, ale można to było przedstawić inaczej, z odpowiednim szacunkiem dla strajkujących. A Kościół? Znowu schował głowę w piasek, bo rządzi wymarzona prawicowa koalicja.
Protest miał i swoje dobre strony. Sądzę, że protestujący przeorali naszą psychikę i został w niej jakiś ślad. Mam nadzieję, że już tak łatwo nie odwrócimy głowy na ulicy od niepełnosprawnych. Że może się zadumamy o trudach ich życia, potrzebach itd. Wydaje mi się, że protestujący na długi czas wyprowadzili nas ze strefy komfortu w jakiej wygodnie było nam tkwić.
Protest obnażył po raz kolejny cynizm polityków prawicowych i sprzyjających im mediów. Wiem, że wielu Polaków nie lubi poprzedniej koalicji, ale politycy PO i PSL podczas poprzedniego strajku nie pozwalali sobie na takie – nie waham się powiedzieć – chamstwo i brak kultury jak politycy prawicowi.
A elektorat PiS? Coraz częściej dochodzę do wniosku, że to jakiś specyficzny typ ludzi.