I nie ubolewam z tego powodu, bo cały ten pomysł z rejsem jest po prostu niepoważny. Obawiam się też, że i M.Kusznierewicz sporo wizerunkowo stracił na tej inicjatywie. W pełni zresztą zasłużenie.
Celem inicjatywy finansowanej przez Polską Fundację Narodową (PFN) było uczczenie 100 rocznicy odzyskania niepodległości i promocja Polski. W tym celu podjęto się nabycia i dostosowania do naszych potrzeb jachtu za ok. 5 mln zł. Pozostała część środków miała pokryć koszty 2-letniego rejsu, udział w regatach i zawijanie do stu portów na całym świecie. Łącznie koszt takiej promocji oszacowano na kilkanaście do nawet dwudziestu mln zł (w tym koszt nabycia jachtu).
Skuteczność promocji Polski za pomocą jachtu wymalowanego w narodowe kolory, spotkań w portach na całym świecie, prelekcji czy udziału w regatach jest mikroskopijna w porównaniu z deklarowanymi pieniędzmi. Wizerunek Polski budują polscy artyści, sportowcy, przedsiębiorcy, polskie firmy, politycy i nasi rodacy za granicą.
Obok bezmyślnego wydawania publicznych pieniędzy przez PFN na rejs, razi mnie również postawa pomysłodawców. Nie żebym się czepiał, ale….też chętnie bym gdzieś wyskoczył na koszt państwa. Na przykład za pieniądze Fundacji kupię samochód za 100 tys. zł, przemaluję w barwy narodowe i będę jeździł po stolicach Europy, brał udział w wyścigach itd. Wyżywienie i hotele na koszt Fundacji. Oczywiście nie żebym myślał o sobie. Oficjalnie promocja kraju, jego sukcesów i szkolenie motoryzacyjnych kadr czyli kolegów z pracy. Państwo będzie miało ‘promocję’, a ja frajdę, doświadczenie, ciekawsze CV i sporo miłych wspomnień.
M.Kusznierewicz chyba zauważył, że wizerunkowo wiele stracił. Więcej w tym promocji własnej osoby i swojej działalności niż kraju. Musiał mieć świadomość, że zgłasza się do Fundacji, która jest krytykowana za sposób działania, upolitycznienie i wyciąganie pieniędzy z publicznych spółek. Musiał mieć też świadomość, że trafi pod ostrzał mediów i że będzie mu przypomniane wspieranie PO przed laty. Teraz dawne mieszanie się do polityki ocenia jako błąd, ale mimowolne (lub świadome) wpieranie ‘dobrej zmiany’ już mu nie przeszkadza? Przepraszam, ale ciśnie się pytanie o kręgosłup moralny.
M.Kusznierewicza pamiętamy jako sportowca z sukcesami, ale chyba jeszcze bardziej jako niezwykle medialnego, elokwentnego i inteligentnego faceta. Tak go chcieliśmy postrzegać. Z opisu jego działalności wynika, że w prowadzeniu biznesu i projektów wiele jeszcze się musi nauczyć. Potwierdza to też wymiana medialnych ciosów między PFN i Kusznierewiczem o to z czyjego powodu zerwano współprace i kto pokryje poniesione koszty. Najwyraźniej niezbyt dobrze określono zasady współpracy i sposób jej zakończenia.
Reakcji PFN się nie dziwię. Tumult medialny robił się zbyt duży i również PFN stawiał w fatalnym świetle. Już nawet Krystyna Pawłowicz kpiła z żeglarskiej formy promocji Polski i dość szybko zaczęła wypominać Kusznierewiczowi jego dawne polityczne sympatie. W tym przypadku K.Pawłowicz muszę przyznać rację. PFN i Kusznierewicz sami się prosili.