Otrzymane stopnie wojskowe są dożywotnie. Do czasu kiedy nie wejdzie w życie tzw. ustawa degradacyjna. Wyjątkiem obecnie są trzy przypadki: zrzeczenie się obywatelstwa polskiego, odmowa złożenia przysięgi lub prawomocny wyrok dotyczący utraty praw publicznych albo
degradacja żołnierza. W ramach rozliczania z przeszłością, politycy prawicowi dodali w projekcie czwarty przypadek: chodzi o osoby, które w latach 1943-1990 sprzeniewierzyły się polskiej racji stanu. Pomysłodawcy w uzasadnieniu nie ukrywają, że chodzi o oficerów i podoficerów, którzy we wskazanych latach ‘utrwalali władzę ludową’, m.in. z naruszeniem prawa i
dopuszczając się zbrodni. Ta więc czwarty powód degradacji jest w zamyśle pomysłodawców
świadomie dedykowany konkretnej grupie osób. W istotnym stopniu jest to ustawa wycelowana w Jaruzelskiego, Kiszczaka itd.
Można więc z góry powiedzieć, że kadra oficerska i podoficerska z grona Wyklętych, której zdarzało się dokonywać zbrodnie na ludności cywilnej, tolerować je lub zlecać, degradacji nie podlega. Żeby było zabawniej, im bardziej PiS Wyklętych gloryfikuje tym częściej historycy mówią nam o krętych ścieżkach wielu Wyklętych. Wielu z nich miało epizody służby w MO, brało więc udział w utrwalaniu władzy ludowej. Na ich wyczyny, jak rozumiem, oczy przymykamy.
Nie ma wątpliwości, że wielu ‘mundurowych’ odpowiedzialnych w latach 1943-1990 za utrwalanie władzy ludowej zachowało się haniebnie. Ocena moralna ich działań nie nastręcza większych wątpliwości.
Czy nie przeszkadza mi, że ci ludzi formalnie mają nadal przypisany tytuł generałów, pułkowników itd.? Może i mocno uwiera, ale degradacje wolałbym ograniczyć do wąskiego grona przestępców. Chodzi o zasadę, by w miarę możliwości trzymać się z daleka od formy kary, jaką jest degradacja. Działania PiS są bardzo dobrym przykładem wyjaśniającym dlaczego. Jednych karzemy utratą stopnia, w przypadku innych – odwracamy głowę, tylko dlatego że walka z ‘komuną’ rzekomo usprawiedliwia zabijanie niewinnych ludzi.
Wydaje mi się więc, że więcej dystansu wykazała opozycja, które wcale nie broni dawnych generałów LWP. Proponuję raczej zwrócić uwagę, że opozycja nie nalegała do tej pory, by pozbawiać stopni oficerskich Wyklętych, którzy popełniali zbrodnie.
Dość ciekawe, moim zdaniem, jest spojrzenia na pomysł PiS z perspektywy przypadku W.Jaruzelskiego. To postać, która jeszcze przez lata będzie wzbudzała kontrowersje i skrajne oceny. Niemal co roku, w rocznice stanu wojennego, robione są sondaże i zależnie od brzmienia pytania, stan wojenny wciąż spotyka się z akceptacją lub zrozumieniem 20%-40% ankietowanych. Nie mam jednak wrażenia, by z Jaruzelskiego ktoś robił w Polsce bohatera i by
tak był odbierany przez społeczeństwo. W najlepszym przypadku traktowany jest jako tzw. postać tragiczna.
Gen. Jaruzelski ostatecznie zaakceptował, że nie da się ciągnąć istnienia PRLu i usiadł do stołu
negocjacyjnego. Warto pamiętać, że wbrew pozorom, opozycja w drugiej połowie lat 80-tych nie była już tak silna jak kilka lat wcześniej. Mniejsze też już miała poparcie w społeczeństwie. Ostatnie doszło do wielkiej zmiany i w okresie przejściowym prezydentem był Jaruzelski. Jaruzelski akceptował zmiany ustroju politycznego i gospodarczego. Dziwnie to pewnie zabrzmi, ale gospodarkę wolnorynkową wprowadzał w Polsce m.in. Jaruzelski. W.Jaruzelski postanowił nie trwać na siłę na stanowisku prezydenta.
Wobec powyższego, w dość dziwnej sytuacji postawili się zwolennicy pozbawieni go stopnia jako aktu symbolicznego. Tylko, że w notce o W.Jaruzelskim zniknie tytuł wojskowy sprzed nazwiska, ale pozostanie tytuł….. prezydent RP. I co ? PiS wymyśli kolejną ustawę by pozbawić Jaruzelskiego tego tytułu??
Rozprawa moralna z systemem w wykonaniu polityków i publicystów prawicowych wygląda cokolwiek wątpliwie, cynicznie, a chwilami zabawnie. Wśród działaczy PiS są byli oficerowie i podoficerowie LWP, działacze PZPR. A sam Kaczyński kilka lat temu niezwykle pochlebnie wyrażał się o Edwardzie Gierku. Tytułował go mianem patrioty. A już zupełnie niecodziennie rozliczanie z przeszłością wygląda w przypadku Jana Pietrzaka.
Służył w LWP, był członkiem PZPR i ZMP. W latach 60-tych kształcił się Wyższej Szkole Nauk Społecznych przy KC PZPR. Jak widać, obecny bard i kabareciarz prawicy był unurzany w PRLu bynajmniej nie po kostki. Ale jemu wybaczamy.
Kiedy podejmuje się temat degradacji i moralnych ocen warto przypomnieć odległą już wprawdzie historię, czyli kadrę oficerską II RP. Wiele wielkich postaci walk i wojen z lat 1918-1920 i 1939, karierę wojskową zaczynało w armiach naszych zaborców. Wielu z tych ludzi świadomie podejmowało się kariery wojskowej w armiach zaborczych na długo przed I WW. jeżeli stosować zero-jedynkową ocenę, to za podejmowanie służby wojskowej w armii zaborczej powinniśmy po latach degradować.