A jednak obywatelski sprzeciw zaczyna przynosić efekty. W rywalizacji o dostęp do Krakowskiego Przedmieścia, J.Kaczyński wygrywa tylko pozornie. Dzisiaj nie mieliśmy do czynienia z pokazem siły i sprawności państwa ‘dobrej zmiany’. Zobaczyliśmy, jak bardzo jeden zacietrzewiony polityk jest w stanie podporządkować sobie państwo tylko po to by postawić na swoim i pokazać, że może wszystko. Niestety racji moralnych nie udowadnia się liczbą wyprowadzonych na ulicę policjantów i setkami metrów barierek.
Zamiast starcia z przeciwnikami, zobaczyliśmy korytarz z barierek i policjantów liczbą dorównujących uczestnikom miesięcznicy. Zobaczyliśmy lidera PiS, który próbował zapozować na twardziela. Tylko, że ten niby-twardziel chroni się za coraz liczniejszymi ochroniarzami, politycznymi lizusami, setkami policjantów i metalowymi barierkami, które za niedługo sięgną jego domu na Żoliborzu. Tego dnia oponentami byli manifestanci na czele m.in. z W.Frasyniukiem.
Miesięcznice stają się coraz droższe i coraz bardziej angażują państwo. Policja zmuszona została do podania kosztów ochrony Kaczyńskiego w trakcie miesięcznic. Koszty rosną. Do tego dochodzi ochrona prywatna, która dzisiaj, z powody niezwykłej swobody, była wyjątkowo widoczna. Inna rzecz, że panowie z ochrony Kaczyńskiego lubią być widoczni, i być może tego się od nich oczekuje.
Kaczyński wiele do powiedzenia nie miał. Dało się jednak dostrzec pewną zmianę akcentów. J.Kaczyński zaczyna wskazywać warunki zakończenia miesięcznic. Dziś już nie akcentował tak mocno prawdy o wybuchu, ale wspomniał o postawieniu pomników jako jednym z warunków zakończenia zwyczaju z co miesięcznym manifestowaniem na Krakowskim przedmieściu. Media komercyjne i ich komentatorzy, brutalnie obnażają cynizm Kaczyńskiego i całą groteskowość miesięcznic.
Miesięcznice stają się obciążeniem wizerunkowym PiS i Kaczyńskiego. I Kaczyński coś z tym będzie musiał zrobić.
Ruch przeciwko uprzywilejowaniu miesięcznic i ich zakłamaniu, staje się coraz bardziej skuteczny. Sądzę, ze pojawienie się na protestach W.Frasyniuka oraz grup dawnych opozycjonistów stanowi dla PiS nie lada orzech do zgryzienia. Jeżeli jeszcze pojawi się L.Wałęsa, to już będzie poważny problem. Dlatego zapewne barierkami i siłami policji zawczasu zabezpieczono miejsce przemarszu Kaczyńskiego i uczestników miesięcznic. A więc jednak PiS się wystraszył.