Od kilku już lat powraca systematycznie na łamy mediów temat kosztów ochrony Jarosława Kaczyńskiego. Bulwersują nas one, ale nikt nie ma odwagi zadać pytania, jak bardzo politycy mają prawo się bać o siebie. To co wyprawia ze swoim bezpieczeństwem J.Kaczyński jest już irracjonalne. Liczba ochroniarzy wokół niego, koszt ochrony, wysiłek jego politycznego otoczenia by zapewnić mu bezpieczeństwo i jak największą izolację od niebezpieczeństw, budzi niesmak. Mamy do czynienia z niezwykle lękliwym politykiem.
Funkcja polityka, osoby publicznie znanej, z natury rzeczy naraża taką osobę na niebezpieczeństwa. Ktoś, kto decyduje się na życie polityka, powinien się z tym pogodzić. Pełna, stu procentowa ochrona jest niemożliwa. Skoro apeluje się do społeczeństwa o poświęcenie, do żołnierzy o gotowość oddania życia, a policjantów i strażaków do jego narażania, to nie widzę powodów by politycy mieli być na jakichś wyjątkowych prawach. Przeciwnie, powinni być przykładem.
Lęk o swoje bezpieczeństwo u J.Kaczyńskiego, kontrastuje z jego polityczną agresją. Kaczyński to polityk, którego jedną z głównych politycznych koncepcji jest budowanie świata konfliktów, słownej agresji, ostrych politycznych i światopoglądowych podziałów. Chętnie korzysta z pomówień i kłamstw. Więc kto wie, może nadmierna i kosztowna ochrona wynika ze świadomości jak silną antypatię wzbudza. I zamiast odważnego politycznego herosa, widzimy zwykłego lękliwego polityka, który sieje konflikt i chowa się za plecami silniejszych i na koszt podatnika. Zresztą czy aby na pewno o lęk tu idzie. Bo może to zwykły polityczny cynizm.
Wydaje mi się, że ten irracjonalny lęk o siebie wynika również z poczucia niezastąpienia i misji jaką J.Kaczyński uważa, że ma do wykonania w Polsce. Pozostaje tylko pytanie, czy w to wierzy, czy skutecznie sobie wmawia. Z jego punktu widzenia, ten lęk jest może i uzasadniony. Kaczyński zbudował partie wodzowską, która po jego zejściu ze sceny politycznej, nie przetrwa.
Kosztowna ochrona każe wątpić w słynną już skromność Kaczyńskiego. Kaczyński formalnie ma opinie osoby wolnej od skłonności do luksusu. Ale co z tego skoro z pieniędzy podatników wydaje rocznie na swoje bezpieczeństwo ponad 1 mln zł. Sądzę, że funkcjonowanie w otoczeniu polityków swojej partii i znacznie skromniejsza ochrona byłyby wystarczające.