W temacie Wałęsy, Kościół też sobie nie poradził.

przez | 2 lutego 2017

Kolejna edycja dyskusji nad Wałęsą, to idealna chwila na wejście przedstawicieli Kościoła na scenę i gromkie rzucenie: miarkujcie się z ocenami, kto bez winy niech rzuci….. itd. Tymczasem polityczni reprezentacji katolicyzmu rzucają żółcią na prawo i lewo, a Kościół praktycznie milczy. Spojrzałem na stronę internetową Gościa Niedzielnego. Od góry informacja o wywiadzie z Krzysztofem Wyszkowskim, m.in. rzekomych teczkach Wałęsy w Moskwie. Dalej jeden z publicystów GN o upadku Wałęsy. A wszystko tylko dlatego że pewien zazdrosny Wieki Strateg z PiS, nie cierpi Wałęsy. Wałęsa od lat był już na politycznej emeryturze, ale złość J.Kaczyńskiego jest tak silna, że postanowiono Wałęsę mieszać z błotem i przyrównywać do zero-jedynkowych schematów moralnych.

 

Chyba więcej chrześcijańskiej pokory dla Wałęsy mają jego dawni opozycji znajomi, z którymi drogi mu się rozeszły w latach 90-tych. Mimo ostrych sporów z dawnych lat i niezabliźnionych ran, potrafią po latach bronić Wałęsy przed niewybrednymi pomówieniami i żądaniami. To jest dla mnie pokora. Przyjmuję teczki i najnowsze opinie IPN za niemal pewnik. Scenariusz mi pasuje. Ale proszę ten scenariusz życia L.Wałęsy dobrze przeczytać zanim rzuci się prostymi ocenami typu zdrajca lub bohater.

Młody robotnik ze zwykłej rodziny i po zawodowej szkole, z kiepskimi ocenami na świadectwie, zatrudnia się w Trójmieście w jednej ze stoczni. Jako jeden z niewielu w społeczeństwie potrafi się zbuntować. J.Kaczyński  prowadził w tym czasie spokojne życie inteligenta z wyższym wykształceniem.

Za udział w strajku bierze się za Wałęsę aparat represji. Początkowo się wystraszył i poszedł na współpracę lub ją symulował w mniejszym czy większym stopniu. Dość szybko współpracę kończy i nabiera odwagi, co kończy się wyrzuceniem z pracy. Kilku wysoko postawionych obecnych działaczy PiS prowadzi wtedy grzeczne życie jako członkowie PZPR. Po kilku latach Wałęsa zostaje internowany, a po J.Kaczyńskiego nikt nie przyszedł. W znacznie młodszym wieku współpracę podejmuje Jerzy Zelnik. Przyznaje się dopiero gdy teczka zostaje ujawniona. Tłumaczy że był młody, głupi, bał się i nic nie rozumiał. Dla niego, za prawicowe sympatie, prawica ma wiele wyrozumiałości.

Los L.Wałęsy to dobry przykład na kościelne przypowieści o walce, o odwadze, lęku i jego konsekwencjach, o grzechu oraz o wstaniu z kolan. Przepraszam za ten patos, ale wiele chyba nie przesadziłem i to mimo, że sympatykiem Wałęsy nie jestem.

Teraz gdy wielu ludzi chce zeszmacić Wałęsę i wyzywa od zdrajców, właśnie teraz powinien pojawić się głos Kościoła. I nie chodzi mi o schowanie teczek. Przeciwnie. Prawda powinna być ujawniona, a wątpliwości wymienione i w jak największym stopniu wyjaśnione. Kościół powinien zniechęcić ludzi do łatwych oskarżeń i ocen. A może nawet, zamiast przypowieści o kamieniu, zapytać kto co wtedy robił lub co robili nasi rodzice..  

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.