Po zakończeniu tzw. okupacji sali obrad Sejmu, nastała jakaś moda na biczowanie opozycji przez jej sympatyków. I nie chodzi mi już o prywatny wyjazd Ryszarda Petru i słynne zdjęcie z samolotu. Tu akurat liderowi Nowoczesnej się należało. Zasłużył.
To że politycy PiS twardo pozują przed kamerami, że to oni wygrali spór, nie zmienia faktu, że tak nie jest. Wykluczenie z obrad posła Szczerby z PO było fatalną wpadką marszałka Kuchcińskiego i bardzo niebezpiecznym naruszeniem zasad. Marszałek emocjonalnie się zagubił i zaliczył poważny błąd. Potem pozostało przeprosić i wycofać się z decyzji o wykluczeniu z obrad posła PO lub iść w zaparte. Poziom intelektualno-moralny w PiS jest jaki jest i PiS poszedł wariantem drugim. Warto było? Moim zdaniem nie. Marszałek ewidentnie popełnił błąd, dlatego politycy PiS w komentarzach starają się stworzyć wrażenie, że pomysł opozycji na okupację wziął się z sufitu. Błąd swojego marszałka PiS tylko potwierdził natychmiastowym wycofaniem go z mediów.
Rzekomy wielki manewr w obradami w Sali Kolumnowej skończył się ośmieszeniem i błyskawicznym zebraniem się protestujących pod Sejmem. Ogromną porażką wizerunkową było szybkie ściągnięcie policji i postawienie metalowych barier. A jedną z pamiątek jaką sprezentowano mediom stało się zdjęcie J.Kaczyńskiego za szybą samochodu gdy opuszczał teren Sejmu. To że politycy PiS potrafią kłamać bez oporów, nie zmienia faktu że burzliwą noc protestu zapamiętają na długo. Mało kto zauważył, że politycy PiS niezbyt chętnie krytykowali protestujących pod Sejmem wtedy i później. PiS boi się tłumów na ulicach. I to panicznie.
No ale miało być o opozycji.
Okupacja mównicy i fotela marszałka była jednak dużym sukcesem. Wiele w tym było spontaniczności i wahań o to co dalej. W końcu PiS zobaczył, że są granice których nie może przekraczać. A politycy opozycji przekonali się, że razem mogą wprowadzić PiS w stan poważnego dyskomfortu. Biorąc pod uwagę lekceważenie zasad kultury i prawa przez PiS w Sejmie, w końcu coś w opozycji musiało się przełamać i się przełamało.
Oceny, że opozycja niewiele ugrała nie są trafione. Nocny sejmowy protest i późniejsza okupacja były skazane praktycznie na porażkę w tym rozumieniu, że PiS publicznie słowa przepraszam nie powie. Obydwie strony sporu zachowywały się dość spontanicznie i mało kto wiedział , co będzie dzień później. W nieco lepszej sytuacji byli politycy PiS, bo to oni mają większość w Sejmie i władzę. To PiS poniósł porażkę, bo zamiast pokazać klasę i powrócić do obrad oraz przywrócić pełnię praw posłowi Szczerbie, poszedł w totalny konflikt. Niestety ci ludzie inaczej nie potrafią.
Być może efekt okupacji mógł być lepszy gdyby opozycja uzgadniała swoje posunięcia i grała razem w takich sytuacjach. Ale to raczej my, komentatorzy, nie przesadzajmy. Kukiz 15 to ugrupowanie, mówiąc najdelikatniej, dziwne i nieprzewidywalne. Kukiz 15 chcący lub niechcący wspiera PiS w jego działaniach, co doceniają politycy PiS. Konia z rzędem temu kto znajdzie krytyczny komentarz polityka PiS pod adresem Kukiz 15. Ta kurtuazja nie jest przypadkowa. PSL jak to często bywało, bez jednoznacznego zdania, gotowości do ostrzejszych protestów i z postawą koncyliacyjną. Została Nowoczesna i PO. Dwa największe ugrupowania opozycyjne, które łączy to , że …rywalizują o podobny elektorat. W takiej sytuacji o jedność miedzy PO i Nowoczesną niełatwo, mimo że w protestach o pryncypia, byłaby ona (jedność) bardzo pożądana. Można się spierać czy mamy prawo tej jedności oczekiwać czy nie i w jakich okolicznościach. Już pierwszej nocy sejmowego protestu, widać było że opozycja niekoniecznie będzie tu stroną wygraną w rozumieniu publicznego pokajania się polityków PiS za błędy.
Protest można było ciągnąć. Wystarczyło blokować salę Sejmu skromną grupą posłów, a reszta chodziłaby na obrady tam gdzie PiS by je organizował. Nawet jeśli by to miała być hala Dworca Centralnego w W-wie. Sądzę, że to PiS wtedy by odpuścił.
Może i zabrakło jedności i wiary w osiągnięcie celu. Pamiętajmy jednak, że przeciwnikiem jest ugrupowanie nierespektujące żadnych zasad. Senat zatwierdził ustawę budżetową bez poprawek, prezydent tradycyjnie nie miał wątpliwości. A marszałek Kuchciński? A marszałek Kuchciński dalej zachowywał się jak smarkacz w piaskownicy. Rozpoczął obrady od wymienienia zmarłych posłów i osób zasłużonych, po czym… obrady przerwał. Zabrakło mu klasy.
Do spornej porażki opozycji kto wie czy nie w największym stopniu przyczyniły się media. (i nie mówię tu o prawicowych). Z biegiem dni sejmowego protestu, narastało oburzenie na brak pomysłów na jego ciąg dalszy, na cele do osiągnięcia ….itd. Tylko, że mało kto proponował co dalej. Tylko banalna krytyka. Biorąc to wszystko pod uwagę, trudno się dziwić, że liderzy protestujących partii zaczęli wycofywać się z protestu. Moim zdaniem, cokolwiek byśmy o proteście nie powiedzieli, to dobrze że miał miejsce. PiS przekonał się, że jednak może wywołać protesty w zaistnienie których nie wierzył. Politycy PiS długo będą pamiętać sejmowy protest i ludzi pod Sejmem. Długo.