Umiera kolejna gwiazda i znowu ten sam komentatorski kicz zmieszany z obłudą.

przez | 28 grudnia 2016

Nikt nie lubi gdy ludzie, których znamy odchodzą. Ja też nie. I nie ma znaczenia czy są to ludzie z sąsiedztwa czy ktoś kogo znamy tylko z teledysków lub kinowego ekranu. Drażni mnie to, że nie mam na to wpływu i że ktoś znowu przypomina mi o przemijaniu.

Ale i drażnią mnie banalne i schematyczne reakcje, przepełnione obłudą gdy przedwcześnie odejdzie jakaś znana gwiazda. Wymieniamy parę muzycznych czy kinowych przebojów, dzięki którym gwiazda stała się znana. Bywa, że faktycznie gwiazda ma ogromny artystyczny dorobek. Bywa.

Natychmiast ze zmarłej gwiazdy robimy kogoś wyjątkowego. Z wielkich artystów, robimy drobnych zagubionych ludzi, których rzekomo showbiznes wyrwał niemal wbrew ich woli z ulicy. Stawali przed kamerami lub mikrofonami by robić karierę, ale po ich śmierci mówi się że artyści byli skromni i wręcz sparaliżowani nieśmiałością. Podobno bali się wielkiego świata i go unikali, ale ten zły świat oszałamiającej popularności, kasy i używek, kazał im imprezować, ćpać i chlać wódę. Kazał im robić skandale i pod wpływem używek kazał im trafiać do więzień i na łamy plotkarskich pisemek. Podobno wszyscy dookoła ich wykorzystywali, …wbrew ich woli.

Jest już banalnym standardem robienie z przedwcześnie zmarłych gwiazd osób zagubionych i samotnych, którym ogromne pieniądze nie dawały rzekomo szczęścia również w życiu osobistym, a używki miały być ratunkiem przed niszczącym światem showbiznesu i izolacją. Niestety jakoś nikt nie chce powiedzieć dlaczego ci artyści po prostu nie usunęli się do szarego życia, by spokojnie je przeżyć. A może prawda jest brutalna: dokładnie o takim życiu, pełnym luksusu, popularności, skandali i zbytków, marzyli. Nikt tym ludziom nie kazał ćpać i wykańczać organizmów. Nagle przymykamy oczy na skandale, banalną komercję jaką wokół siebie nakręcali. Okręcamy tych ludzi mnóstwem romantycznych wątków i teorii.

A może dajmy sobie trochę luzu i dystansu. To co przypisujemy tym ludziom i historie jakie kreujemy, więcej mówią o nas, naszych marzeniach i potrzebach niż o tzw. gwiazdach, które czasami poza talentem aktorskim czy muzycznym i zwykłym ‘kopciuszkowym’ szczęściem, kompletnie niczego więcej w sobie nie mają.

Przypisujemy tym ludziom nie wiadomo jakie cechy, bo nie przyjmujemy do wiadomości, że przeważająca większość z nich jest do bólu zwyczajna , żeby nie powiedzieć gorzej.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.