Wałęsa to mój i nie mój bohater, ale drażni mnie jak ktoś go próbuje potraktować jak łobuza. Doceniam faceta który się postawił władzy w czasach kiedy ja miałem kilka lat i poznawałem zasady działania podwórkowej huśtawki. Na rynek pracy wszedłem już w tzw. normalnych czasach. Nikt mi sugerował zaciągania się do PZRR, a odbiorniku telewizyjnym oglądałem co chciałem. I jeżeli była w odbiorniku jakaś papka informacyjna, to raczej komercyjna niż poglądy jednej partii. Nigdy tych przemian nie przypisywałem tylko Wałęsie, ale jego rola była niemała. Wałęsa to żywy człowiek z zaletami i wadami. Przemiany w Polsce w 1989 to wynik pracy szeregu ludzi – w tym Wałęsy – i świadomość władz PRLu, że projekt „PRL” nie ma już racji bytu.
Materiały pani Kiszczak, nie zdestabilizowały mi świata. Sprawa kontaktów z SB i ewentualnej współpracy nie były tajemnicą, co wyłapywałem z wywiadów i relacji opozycjonistów z lat PRLu. Nowością, jeśli już, są konkretne zeznania i donosy przypisywane Wałęsie. Z tym, że rzetelność niektórych z nich grafolodzy już kiedyś podważyli. Mam jednak świadomość, i przyjmowałem to już wcześniej, że Wałęsa mógł na spotkaniach z SB mówić rzeczy których teraz się wstydzi i za które musiałby przepraszać. Jeżeli faktycznie komuś w życiu zaszkodził, to poszkodowany ma prawo domagać się satysfakcji, przeprosin czy po prostu publikacji tego faktu. Nie dziwi mnie jednak, że Wałęsa idzie w zaparte. Cokolwiek zrobi, odbije się na nim negatywnie. Mogę go też zrozumieć, że jego błędy na tle tego do czego się przyczynił i co później robił to małe grzechy. Ja je rozumiem i wybaczam, ale bezpośrednio poszkodowani, jak wspomniałem, nie muszą. Wałęsa po raz kolejny jest zaszczuwany i to przez osoby i środowiska, które bez zahamowania manipulują historią i ludźmi.
Moim zdaniem Wałęsa miał prawo się bać i podjąć współpracę, gdy trafił na przesłuchanie. To tylko człowiek. Materiały, które polska prawica z taką satysfakcją omawia, pokazują też i niechcący coś innego. Wałęsa już po kilka miesiącach wycofuje się z współpracy i znowu zaczyna grać na nerwach władzom stoczni. Dalej współpraca jest już raczej markowana, aż do jej zerwania. Sugestie, że Wałęsa potem mógł być przez SB sterowany i że sterowane były polskiej przemiany, to już kompletny nonsens, któremu przeczy szereg faktów.
Dzisiejsza obrona Wałęsy przez niektóre środowiska jest dla mnie godna szacunku. Bronią go ludzie, którzy – w przeciwieństwie do polskiej prawicy – przeszli z Wałęsą trudne koleje losu. Doceniali jego rolę i symbolikę jaka go otaczała za czasów opozycyjnych. Widzieli też już wtedy jego wady, ale starali się na nich nie skupiać. Po 1989 r. Wałęsa poróżnił się z częścią dawnych przyjaciół i chwilami zachowywał się w sposób nieznośny. Ja sam jego zachowanie w latach 90-tych w polskiej polityce oceniam krytycznie. Nie głosowałem na niego. Również i obywatele dali mu wtedy do zrozumienia by wycofał się z polityki.
To wtedy Wałęsa przeżył romans z polską prawicą. Zresztą L.Wałęsa zdaje się bardziej pasować do prawicy niż do środowiska G.Wyborczej, dawnej Unii Wolności czy PO. Wspomniany romans był między Wałęsą a braćmi Kaczyńskimi. Mało kto już pamięta, że rzecznikiem Wałęsy był na początku lat 90-tych Jacek Kurski. Dzisiaj działacze prawicowi niezbyt chętnie mówią o swoim epizodzie z Wałęsą. W Wałęsę zainwestowali bracia Kaczyńscy. Niestety Wałęsa jest niesterowalny i bracia Kaczyńscy z Wałęsą się pożegnali. To wtedy było słynne palenie kukły Wałęsy i słowa „agent Bolek”. Tak naprawdę podejmując współpracę z Wałęsą bracia Kaczyńscy musieli wiedzieć o wątpliwościach jakie dotyczyły kontaktów Wałęsy z SB. W szeregach opozycji nie była to jakaś wielka tajemnica. Po prostu wtedy im to nie przeszkadzało. Od tego czasu polska prawica pod przewodnictwem J.Kaczyńskiego Wałęsy nie lubi i deprecjonuje jego rolę w najnowszej historii. Prawica też śmiało posuwa się do sugestii, że Wałęsa był marionetką sterowaną przez SB, zresztą jak i spora część nie-prawicowej opozycji. Czasami wyrywają się takie opinie J.Kaczyńskiemu, a już zupełnie folgują sobie w opiniach i podejrzeniach politycy jego partii.
Współczuję Wałęsie, bo każą mu się z własnej historii tłumaczyć politycy prawicowi, którzy powinni raczej tłumaczyć się z własnej historii i manipulacji jakie wprowadzają w mediach. To właśnie ta nierównowaga którą trudno zaakceptować. Najlepszym przykładem i opisem przewrotności w ocenie historii jest niedawno oglądany przeze mnie A.Mularczyk z Solidarnej Polski. Podejrzeniom o sterowaną „nową Polskę” przez dawne służby nie było końca. Nie brakowało sugestii, że mogło być inaczej w Polsce po 1989. Ale można spojrzeć i z innej perspektywy. Perspektywy posła Mularczyka. W jego prawicowym świecie stworzonym przez J.Kaczyńskiego, poseł Mularczyk próbował za pomocą teczki z IPN wpływać na skład TKonstytucyjnego przez laty. Bawił się w banalną manipulację. Na szczęście bez efektu. A obecnie? Zapewne grzecznie się wita na korytarzach z senatorem Biereckim (tym od SKOKów) czy posłem Piotrowiczem który przed laty robił karierę w PZRR. I przed takimi ludźmi Wałęsa ma się tłumaczyć? Też bym się opierał.