Dudapomoc dla kolegów.

przez | 22 listopada 2015

Nie potępiam prawa łaski jako takiego. Nie mam też nic przeciwko, by prezydent miał prawo go użyć. To wentyl bezpieczeństwa, na wypadek gdyby zawiódł wymiar sprawiedliwości, ale i niezwykle odpowiedzialne narzędzie. Prezydent zaopatrzony w takie prawo staje się ostatnim sprawiedliwym. To niezwykła odpowiedzialność prawna i moralna.

Niestety poznaliśmy kilka dni temu złą stronę tego prezydenckiego przywileju. Prezydent może ratować przed wymiarem sprawiedliwości politycznych przyjaciół lub osoby powiązane z władzą. I stało się. Kilka dni temu prezydent Duda ułaskawił Mariusza Kamińskiego. Podejrzewałem, że  w razie utrzymania kary w ostatniej instancji, PiS zapewne będzie ratował człowieka z samej góry PiS i zaprzyjaźnionych z tą partią osób.

Zdumienie i oburzenie jakie wywołała decyzja prezydenta wynika z kilku powodów.

Spójrzmy kogo ratował prezydent. Kamiński to trochę taki zdegenerowany rewolucjonista, jakich wielu odnotowała historia. Wpierw przed laty, wraz politycznymi kolegami wmówił społeczeństwu, że stara władza i kraj przesiąknięte są korupcją po sam czubek. Kiedy już nasz rewolucjonista dostał władzę nad jednym ze zbrojnych ramion nowej władzy (CBA), wziął się za tropienie spisków. Kiedy brakło spisków, zabrał się za szukanie ich na siłę lub kreowanie. Efekty były żałosne. Ostatecznie wziął się za tropienie korupcji w….partii będącej koalicjantem PiS. Po utracie władzy nasz rewolucjonista trafia przed oblicze wymiaru sprawiedliwości. Jest dumny i pewny siebie. Przekonany o niewinności i o tym, że ją ostatecznie udowodni. …Ale kiedy nadarzyła się okazja, czyli pojawił się partyjny kolega który może ułaskawić, nasz rewolucjonista przestaje pozować dumę i tak po prostu i zwyczajnie ubiega się o ułaskawienie u prezydenta Dudy. Inaczej mówiąc, rewolucjonista zakomunikował nam, że jest zwolennikiem prawa, ale dla maluczkich. Wielcy „reformatorzy” prawu nie podlegają. To banalna historia których opisywano setki lub tysiące w książkach do historii.

Sam prezydent niestety na szacunek sobie nie zapracował (przynajmniej u mnie). Nie czekając na zakończenie drogi prawnej M.Kamińskiego, przerwał to wszystko i stwierdził, że uwolni wymiar sprawiedliwości od sprawy byłych pracowników CBA, w tym Kamińskiego. Dla mnie to arogancja władzy. Do tego swoją decyzją prezydent wywołał spore zamieszanie wśród prawników, którzy głowią się teraz nad tym czy prezydentowi wolno było wkroczyć w tym momencie i jakie skutki ma ułaskawienie dla M.Kamińskiego, a nawet samego prezydenta. Jak się potem okazało, nikt nawet nie udawał w otoczeniu prezydenckim (ani sam prezydent), że się zaznajomił z aktami sprawy. Wydźwięk moralny działania prezydenta jest fatalny.

…rozumiem, że prezydent uwolni wymiar sprawiedliwości od Dubienieckiego? Już raz miało to miejsce. Spokojnie spać może również senator Bierecki. Gdyby co, na wypadek problemów, jeden telefon do prezydenta i przyjaciele oraz znajomi uwalniają się go od trosk.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.