Maltański fotel

przez | 13 listopada 2015

W sporze o wyjazd na Maltę na nieformalne spotkanie szefów państw UE i zaproszonych, prezydent  Duda wygranym nie jest. Daruje sobie frazesy że o Polskę tu chodzi a nie o spory, bo i tak wracamy do sporu o to kto miałby jechać. Prezydent jeszcze nie dorósł do wyjścia poza banalny spór PiS z PO. Padł też ofiarą swoich doradców.

 

Sytuacja była faktycznie niecodzienna. Premier E.Kopacz formalnie piastowała swoją funkcję i to ona powinna była formalnie pojechać na Maltę. Obecność prezydenta na Malcie w świetle orzeczenia TK po sporze D.Tusk – L.Kaczyński sprzed lat wskazywała, iż formalnie musiałby przedstawić stanowisko uzgodnione z rządem. A dokładnie, nie mógłby wyjść poza wytyczne rządu. Jak widać dla prezydenta sytuacja była moralnie (ambicjonalnie?) nie do przyjęcia. E.Kopacz słusznie domagała się spotkania z prezydentem lub ustalenia zasad jej udziału na szczycie na Malcie lub wpisania tego w kalendarz politycznych wydarzeń (dymisja starego rządu i zaprzysiężenie nowego). Mam wrażenie, ze pracownicy prezydenta (i on sam) dali się zaskoczyć i sugestie iż prezydent nie został poprawnie poinformowany o spotkaniu na Malcie są niepoważne jak na kogoś kto deklarował działania na rzecz zwiększenia znaczenia Polski na arenie międzynarodowej, ze szczególnym uwzględnieniem UE. Tłumaczenie się, że prezydent nic nie znalazł w skrzynce na listy lub emailowej jest zabawne i sugeruje że prezydent i jego otoczenie nie wiedzą co się dookoła dzieje. Tak naprawdę to sam prezydent powinien się zwrócić do premier Kopacz o informacje na temat przyjętej strategii na maltańskie spotkanie i zadeklarować chęć spotkania zdając sobie sprawę z niezręczności sytuacji (ostatnie dni starego rządu). Na takim spotkaniu mógł spytać jak ustalić politycznych kalendarz by E.Kopacz pojechała na Maltę lub zaproponować swój udział w tym wydarzeniu.

Spotkanie na Malcie dotyczyło polityki imigracyjnej (i jakimś stopniu przyszłości strefy Schengen), w którym to temacie zarówno prezydent jak i PiS zapowiadali prezentowanie polskiego silnego głosu. Zlekceważenie maltańskiego spotkania i nieułatwianie pracy premier Kopacz jest niepoważne. Nie da się istnieć na międzynarodowych politycznych salonach nie bywając na nich. A może po prostu prezydent wie, że zarówno on jak i PiS prezentują w temacie imigrantów politykę obciachu. Zaczyna to przypominać prowadzenie pozorowanej silnej polityki zagranicznej, …ale w Polsce i na pokaz. Zarówno PiS jak i prezydent L.Kaczyński już to kiedyś pokazywali.

Wpadka prezydenta ma swoje początki w demonstracyjnym unikaniu spotkań z rządem i premier Kopacz od początku piastowania funkcji prezydenta. Co zresztą E.Kopacz dobrze rozgrywała. I już od początku taka polityka była poważnym błędem prezydenta. Po prostu w imię dbania o jakość polityki należało się spotykać z premier Kopacz w kluczowych sprawach. Wtedy spotkania ws maltańskiego szczytu nie byłoby dla prezydenta takie bolesne i medialnie nie byłoby wydarzeniem wartym uwagi.

Oczywiście brak polskiej delegacji na Malcie nie jest tragedią. Ale i poświęcenie tego spotkania tylko dlatego że polityczna duma prezydenta i PiS nie pozwalała (a wręcz zakazywała) szukać rozwiązania, nie najlepiej świadczą o kompetencjach prezydenta Dudy wymaganych na piastowanym stanowisku.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.