Jakiś taki niesmak mi pozostał po lekturze artykułów, wpisów internetowych i komentarzy po śmierci Jana Kulczyka. Zmarł człowiek, ale jego nieszczęściem było to, że był bogaty. Tak jakby bogatemu nie można było oddać tyle szacunku i zadumy, jaką częstą obdarzamy innych którzy odchodzą, nawet jeśli są nam zupełnie obcy. Przy bogaczach wychodzi z nas zazdrość, nieufność, silne domniemanie, że jak bogacz, to kradł. A jak kradł, to zaduma się nie należy. Przepraszam za archaiczne słowo ‘bogacz’, ale doskonale ono pasuje do reakcji komentatorów. Komentarz Dawida Wildsteina, (http://www.se.pl/wiadomosci/polska/syn-wildsteina-ostro-o-smierci-jana-kulczyka_653660.html) pasuje do mojego opisu wzorcowo.
Zastanawiam się, dlaczego kiedy umiera ktoś z rodziny lub sąsiad, zachowujemy się inaczej. W końcu częstokroć o krewniakach czy sąsiadach niewiele wiemy. A może dranie, a może złodzieje..? A może dręczyli swoje żony i oszukiwali na podatkach. Ciekawe, że takie detale w chwili ich śmierci nas nie interesują. Nie jesteśmy wtedy skłonni do podejrzeń. A nawet jeśli słyszeliśmy, że facet miał grzechy na sumieniu, to od razu sobie tłumaczymy, że na tle całego życia to drobiazg był i że trzeba spojrzeć na całe życie człowieka by go oceniać a nie tylko na wybrane fragmenty.
O J.Kulczyku wiem tyle ile podawały media. Przedsiębiorca, inwestor, człowiek sukcesu. Może i powinienem go nie lubić, tylko pytanie dlaczego? Nie mam powodu i nie chcę iść na łatwiznę. Spróbuje więc eksperymentalnie napisać coś innego, jakby to był mój sąsiad lub krewniak.
Facet w życiu wiele osiągnął, co zaczęło budzić zazdrość. Osiągnął to jednak ciężką pracą i życiem w atmosferze stałego biznesowego ryzyka. Media najczęściej pisały o nim z chłodną obojętnością lub źle. Niejednokrotnie w atmosferze podejrzeń. Warto jednak zaznaczyć że do więzienia nie trafił i to nawet w czasach gdy ta czy inna władza popisywała się zatrzymanie takiego czy innego biznesmena.
Wbrew pozorom nie wszystko mu w biznesie wychodziło o czym się czasami zapomina. Każdy z nas móże ryzykować. Każdy może się bawić w bogacza i kupić akcje na giełdzie. Mało kto jednak to robi, bo brak nam wiedzy, jesteśmy zbyt leniwi by ją dobywać, bo nie chce nam się ryzykować. Wolimy narzekać.
W kilku ujawnionych przez media przypadkach działania J.Kulczyka budziły obawy o zgodność z prawem czy chociaż moralnością. Na tle tego co robił i do czego doszedł, nie było to wbrew pozorom zbyt częste. Był człowiekiem i jak każdy miał praw popełniać błędy. Ale były też przypadki ratowania upadających zakładów czy sprowadzania inwestorów do polski. Nie ma też co ukrywać, że za granicą udało mu się wytworzyć markę ze swojego nazwiska. Dawał pracę. On i jego rodzina pomagali potrzebującym. Że to komercyjne? A nawet jeśli, to ważne że było. Ktoś potrzebujący skorzystał.
Bogacze są potrzebni i trudno robić im wyrzut z tego że są. By inwestować i ryzykować, trzeba mieć kapitał. Sorry. Możemy zabrać cały zysk bogaczowi i rozdać ludziom takim jak D.Wildstein. Tyko czy oni potrafią inwestować i tworzyć miejsca pracy? Oj wątpię.
Że żył w luksusie o jakim wielu z nas marzy? Miał prawo żyć i się w luksusie pławić. Równie dobrze można na lotnisku zapytać przeciętnego Polaka czy wydając kilka tysięcy na zagraniczne wakacje, nie zastanawiał się czy mógłby wypoczywać skromniej a resztę oddać potrzebującym. Reakcji mogę się tylko domyślać. Polakowi krytykującemu poziom życia J.Kulczyka zadałbym pytanie: krytykujesz bo faktycznie widzisz gdzie indziej biedę, czy krytykujesz bo tyle nie masz, a jak byś miał to też byś się w luksusie pławił.
Hm?
A może Jan Kulczyk dobrym człowiekiem był..