O antyzwiązku PR-ru z myślistwem.

przez | 6 kwietnia 2015

No, przepraszam, ale chciałem trochę podokuczać obecnemu prezydentowi. Chodzi o jego hobby, myślistwo. Podokuczam, podokuczam, ale i tak najprawdopodobniej zagłosuje na B.Komorowskiego w najbliższych wyborach prezydenckich.

Widać, że prezydent się męczy kiedy dziennikarze zmuszają go do potwierdzenia, że zarzucił polowania. Zadeklarował to, to znaczy jego sztab wyborczy, przy poprzednich wyborach prezydenckich. Sztabowcy dali się zaskoczyć, a prezydent cierpi. Przeciwnicy prezydenta mają radochę i z uporem przypominają: zadeklarował, to niech nie strzela. A że prezydent jest mało przekonujący w twierdzeniach o porzucenia myślistwa, to tym bardziej przykuwa uwagę i pytanie o jego dawne hobby wciąż pada. Wersje przyczyn porzucenia hobby przed laty są dwie. Pierwsza, że media się uczepiły, druga: że rodzina napierała.

Faktycznie, hobby (myślistwo), B.Komorowski miał niecodzienne i trochę już niemodne. Rzekłbym: passe. Szukanie frajdy w zabijaniu zwierząt, zdaje się być trochę nieeleganckie (do tego cała ta groteskowa chwila otoczka). Szczególnie w czasach, gdy kładzie się nacisk na jakość życie zwierząt i przetrwanie wielu
gatunków. Przyznam, ze sam nie rozumiem, co fajnego jest w zabijaniu zwierząt
dla zabawy. Może miało to sens w dawnych czasach, kiedy łączono zabawę i towarzyskie spotkanie z zaopatrzeniem kuchni. Dzisiaj w najbliższym markecie można kupić niemal wszystko. Co bardziej wybredni znajdą dziczyznę w restauracjach.

Oprócz zabijania dla zabawy, pojawił się zarzut iż ówczesny prezydent ma ziemiańskie maniery i elitarne hobby.  Tego sztabowcy Komorowskiego znieść już nie mogli. Szybko więc ustalono,…..tzn. przyszły prezydent podjął decyzję, że porzuca hobby. Dzisiaj można na to patrzeć z wielu perspektyw.

Generalnie sztab Komorowskiego dał się wtedy zaskoczyć i podjął decyzję pod wpływem paniki. Rezygnacja z hobby miała tylko sens wtedy, gdyby ówczesny kandydat dał się przyłapać na zabijaniu dla samego zabijania. Natomiast jeżeli wszystko było zgodne z prawem i myślistwo służyło np. celom kulinarnym czy był tzw. konieczny odstrzał, to nie widzę w myślistwie niczego przesadnie gorszącego. W końcu konsumpcja upolowanego dzika niewiele się różni moralnie od konsumpcji wieprzowiny. To czy zabijam zwierzę sam czy robi to za mnie ubojnia, znaczenia chyba nie ma.

Moim zdaniem sztab Komorowskiego mógł przed laty zachować zimną krew. Ludzie miewają różne i czasami dziwne hobby. Wystarczyło pokazać że szukanie jakichś porównań czy przeniesień pomiędzy uprawianym hobby a polityką czy moralną postawą prezydenta nie ma sensu i jest chybione. To lepsze niż zmuszanie prezydenta do udawania, że właśnie doznał moralnego olśnienia. Zresztą prezydent sam się z tego do dzisiaj śmieje. Jak widać, warto pozostać sobą niż ulegać PRowcom.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.