Zegarkowa afera posła Nowaka. Inne spojrzenie.
No może dziwnie to zabrzmi, ale gościa trochę mi żal. Skandal w mediach i wylot z polityki (być może na zawsze) w atmosferze skandalu ….. tylko z powodu zegarka? Z jednej strony ten zabawny zegarek, a z drugiej święte oburzenie mediów, angażowanie sądów i autorytetów…. Czy my aby nie przesadziliśmy? Mnie bardziej razi otoczka całej sprawy niż poseł Nowak i jego zegarek.
Spójrzmy na to z innej strony.
Nie ma co ukrywać, że media dają czytelnikom i widzom banalną populistyczną papkę, bo taką papkę ludzie lubią. A już wyjątkowym i smakowitym kąskiem jest celebryta lub polityk, który coś przeskrobał, zrobił coś moralnie nagannego w społecznym odczuciu. A już absolutnym gwarantem sukcesu jest zejście na temat majątku lub pieniędzy. To jeżdżenie po naszych niskich instynktach.
Dziennikarze Wprost wiele się nie wysilali. Po tzw. prowokacji dziennikarskiej ze znanym polskim byłym tenisistą, zaserwowali spektakl z zegarkiem. Poszło o zegarek który z racji wysokiej wartości powinien był być wykazany w oświadczeniu majątkowym. Początkowo było zabawnie, bo poseł Nowak miał zmieniać podobno zegarki jak odzież. Nowak przyparty do muru nie potrafił ponadto precyzyjnie wyjaśnić okoliczności zakupu, co przejściowo wywoływało obawy czy aby nie był to prezent od jakiegoś biznesmena.
Wpadka to wpadka i nie ma co jej usprawiedliwiać. Zegarek należało wpisać do oświadczenia i już.
Ale…
Zegarek mimo iż drogi, nie stanowił bynajmniej jakiejś istotnej pozycji w majątku posła i małżonki. Biorąc pod uwagę dochody małżeństwa, trudno uwierzyć by poseł Nowak chciał coś ukryć. Było to więc albo zapominalstwo czy niechlujstwo lub niewpisanie drogiego zegarka by uniknąć złośliwych komentarzy.
Proponuję wyrywkowo przejrzeć oświadczenia posłów. Uderza dość schematyczne opisywanie majątku. Dom, mieszkanie i (o czym dalej) samochód. Czasami oszczędności i ewentualnie kredyty dla wzbudzenia współczucia. Rubryka mienie ruchome powyżej 10 tys. zł należy raczej do często pomijanych. Trudno uwierzyć, by ludzie przez lata świetnie zarabiający (posłowie) nie mieli w domach przedmiotów o wartości powyżej 10 tys. zł. Nieszczęście posła Nowaka polegało na tym iż miał taki przedmiot na sobie.
Jeżeli dziennikarze Wprost naprawdę chcieli złapać dobry temat, to nie trzeba było się daleko rozglądać. Jest intrygującą ciekawostką, że część posłów wykazuje leciwe i dość przeciętne samochody w oświadczeniach. Tymczasem przy okazji stłuczek itp. wydarzeń, okazuje się że poruszają się innymi samochodami (żony, brata, rodziców i co bądź). Właśnie problemy z policją ma jeden z prawicowych posłów (wczorajsze doniesienie). Na zdjęciu z miejsca zdarzenia super bryka, a w oświadczeniu….ośmioletni Fort Fiesta. Że już nie wspomnę o samolocie Palikota.
Poseł Nowak stał się łatwym celem mediów, polityków oraz kpin Polaków.
A potem cały ten cyrk z powagą sądu. Miesiące postępowania i pokazywane przez media odczytywanie wyroku i uzasadnienia, gdzie pani sędzia wystawiła uzasadnienie jakby chodziło o rozbiory Polski a nie zegarek (a jakaż duma przy odczytywaniu!). Pełna pompa i radość z poniżenia skazanego za ukrywanie zegarka, którego nie ukrywał. Poczułem się jak przy słynnej sprawie z batonikiem.
Ktoś może powiedzieć, że chodzi o zasadę. Być może. Sąd zrobił co do niego należało. Pozostaje jeszcze nakręcona przez media i polityków atmosfera i przyklejona opinia polityka który oszukał, wobec czego oczekiwano że Nowak honorowo odejdzie z polityki. Tak tez w końcu (przymuszony) zrobił.
Ja mam jednak wrażenie, ze byłem świadkiem żałosnego spektaklu wykreowanego przez media i polityków, gdzie opinia publiczna była tylko armatnim mięsem bez którego spektakl nie mógłby się odbyć. Polakom spektakl też się pewnie podobał, no bo bogatego i zadbanego elegancika pokarało.
Mnie po sprawie Nowaka pozostało poczucie zażenowanie zachowanie mediów i polityków. Poseł Nowak to niekoniecznie moja bajka, ale byliśmy świadkami zaszczuwania polityka oraz demonstracji powagi państwa i moralności w sprawie ……o zegarek.
Niepokoi mnie też łatwość z jaką można wyeliminować kogoś z polityki za drobiazg, kiedy tuż obok prawicowi politycy nie maja najmniejszej ochoty dyskutować o SKOKach.
Po prostu odnoszę wrażenie, że więcej w tym było dziennikarskiej zabawy niż walki o zasady i moralność.