Jarosław Kaczyński ogłosił w ubiegłym tygodniu, że zjednoczenie prawicy staje się faktem. Potwierdzeniem mają być wspólne listy wyborcze w wyborach samorządowych PiS, Solidarnej Polski (Zbigniew Ziobro) i Polski Razem (Jarosław Gowin). „Zjednoczenie polskiej prawicy jest faktem , faktem ważnym i warto to przypominać” powiedział w czwartek Kaczyński.
Pytanie tylko kto ma przypominać jeśli nie sami zainteresowani z J.Kaczyńskim na czele. Jako pierwszy przemawiał Kaczyński, a potem liderzy dwóch mniejszych koalicjantów. Nie było widać żadnej radości. Krótkie standardowe przemowy smutnych panów. Lider dominującego w koalicji PiS robił wrażenie jakby przebywanie w obecności liderów dwóch małych partii mu uwłaczało. Liderzy dwóch małych partii byli jakby niepewni swego losu. Pewnie szczególnie musiało ich zaboleć przywołanie przez Kaczyńskiego porównania do AWS.
Przemowy całej trójki były krótkie i bardzo ogólne. Nikt się nie cieszył, nikt nie wskazywał na bogactwo w różnorodności. W tym w różnorodności programowej.
Kaczyńskiego cała ta koalicja mocno uwiera. Kolejne wybory, eurowybory, uświadomiły mu sytuację w jakiej się znajduje ‘jego’ prawica. Wciąż dobre wyniki w sondażach, ale nie na tyle duże by gwarantować mu rządzenie samodzielnie. Na dodatek Kaczyński robi ogromny polityczny błąd, medialnie wojując i ośmieszając PSL. A PSL to jedyna partia z która PiS byłby w stanie rządzić. Niestety polityka robienia z PSL wroga, to jeden w największych politycznych błędów PiS i jej lidera.
Dwie małe partie Ziobry i Gowina, PiS lekceważył tak długo jak się dało. Ziobryści byli wręcz demonstracyjnie ośmieszani w mediach przez polityków PiS jeszcze przed wyborami. Teraz politycy tacy jak J.Brudziński z trudem powstrzymują się przed złośliwymi komentarzami pod adresem polityków z SP Z.Ziobry. Gowin i jego ugrupowanie byli przez PiS oszczędzani, ale głównie dlatego że i J.Gowin unikał komentowania działań i wypowiedzi polityków PiS.
Eurowybory, jak kilka wcześniejszych wyborów, postawiły J.Kaczyńskiego w niezręcznej sytuacji. Kolejna porażka, która mogła być zwycięstwem gdyby obecna koalicja powstała wcześniej. Dwie małe partie zebrały łącznie 7% prawicowych głosów. Jeżeli Kaczyński myśli o wygraniu wyborów samorządowych i przyszłorocznych, to nie ma już czasu na błędy. Porażki prawicy w przyszłorocznych wyborach to już będzie wieczny blamaż Kaczyńskiego.
Kaczyński sam nie wierzy w tą koalicję i chyba marzy o wygranej bez niej. Nie ma już czasu jednak na eksperymenty. Może gdyby był dziesięć lat młodszy. Ale nie jest.
Apel o to, że warto przypominać (rozgłaszać?) radosną nowinę o zawartej koalicji jest jakby skierowany do mediów, by to one wmawiały od rana do wieczora, że o to jesteśmy świadkami epokowego wydarzenia na prawicy. Dlaczego tego nie robią politycy PiS i lider partii. Politycy PiS, co ciekawe, mówiąc o prawicy zdają się mówić my-PiS. Polityczne przystawki nie są zbyt często przypominane. A jeśli już, to raczej dość sucho i krótko. Że jest jakaś prawicowa kolacji pod wodzą wielkiego Jarosława i tyle. Potwierdzeniem jest strona internetowa partii, gdzie brak informacji o czwartkowym wydarzeniu.
Na miejscu Kaczyńskiego zainwestowałbym w koalicjantów, okazywanie im szacunku oraz wspieranie gospodarczej i światopoglądowej różnorodności na prawicy. Współpraca z Ziobrą i Gowinem wcale nie oznacza prostego zsumowania wyniku trzech koalicjantów, co już pokazują sondaże. Na przyciągniecie majowych wyborców patii Gowina i Ziobry, Kaczyński musi ciężko zapracować.
Zdaje się, że Kaczyński nie będzie w stanie przeskoczyć samego siebie, czyli swoich słabości i błędów. Żeby wygrać nie ma co czekać na błędy rywali (PO i PSL), ale to już jego problem a nie mój. Na scenie politycznej zaszła spora zmiana. Zastąpienie Tuska przez Ewę Kopacz, jej ciepły polityczny wizerunek oraz dobre politycznie expose (co nie zmienia faktu, że dość populistyczne), pokazały że pokonanie PO może być bardzo trudne.