Przeglądam jeden z zaległych tygodników motoryzacyjnych z czerwca tego roku i trafiam na artykuł o tzw. nawigacjach na smartfony. A tam otwartym tekstem, że aplikacje są fajne bo zawierają informacje o fotoradarach i można dodawać informacje o fotoradarach mobilnych, kontrolach prędkości itp. Inaczej mówiąc, można się wzajemnie informować o policyjnych patrolach.
Dla mnie to głupota i polskie cwaniactwo tradycyjnie pozbawione refleksji. Radary stacjonarne są jawne i bywa że znaki uprzedzają o ich zamontowaniu. Dyskusje o sensie istnienia fotoradarów na razie sobie daruję, chociaż osobiście nic do nich nie mam. Będą mi się kojarzyć z kwotą 600 zł z tytułu trzech mandatów za przekroczenie prędkości. Ja jednak nie mam pretensji do fotoradarów i ich pomysłodawców, ale do siebie. Świadomie przekraczałem ograniczenie prędkości, w miejscach w których sam bym te ograniczenia stawiał. Fotoradary i tak były wyskalowane dość łagodnie, bo moje przekroczenia sięgały 20 km/h.
Reklamowanie jednak aplikacji nawigacyjnych m.in. z powodu możliwości ostrzegania się przed innymi formami kontroli przestrzegania dozwolonych limitów prędkości jest po prostu niemoralne i powinno być zabronione. Jest głupie i deprawujące. Taka tradycyjna polska kpina z prawa. Nie ważne czy prawo jest mądre czy złe. Ignorujemy je z zasady.
Kiedy dawno temu byłem młodym kierowcą, imponowało mi jak użytkownicy dróg ostrzegali się mrugnięciem świateł przed kontrolą drogową. Też tak robiłem. Czułem niemal dumę z przynależności do społeczności kierowców, która niby to jest mądra i zdyscyplinowana. G…… prawda. Mrugać światłami szybko przestałem jak zobaczyłem ilu idiotów i nierozsądnych ludzi jeździ po drogach.
Jadąc do pracy (warunki miejskie) 10 km w jedną stronę, nie ma bodaj dnia bym nie widział piratów drogowych, którzy udowadniają sobie swoją ‘męskość” naruszając ograniczenia prędkości śmiało o 30-40 km/k. Wymuszają przy tym (słynna jazda za zderzaniem i wychylanie się) ustąpienie im miejsce na pasie. Do tego dochodzą miłośnicy rozmawiania przez telefon, pisania sms-ów czy ustawiania nawigacji w czasie jazdy. Objawem tych ostatnich czynności są: stabilna jazda często mocno poniżej limitu prędkości czy nietrzymanie się pasa. Takich kierowców trzeba ostrożne wyprzedzać, ponieważ pochłonięci obsługą telefonu itd. nie patrzą co się dookoła nich dzieje.
Co więc chronimy ostrzegając się przed przenośnymi fotoradarami czy Policją? Chyba tylko własną głupotę i niedojrzałość. No i to polskie działanie na przekór Policji i przepisom, żeby tylko być na NIE.