Intelektualne ucieczki T.Terlikowskiego. C.d. sprawy prof. Chazana.

przez | 27 lipca 2014

Od zwolnienia z funkcji dyr. szpitala prof. Chazana, prawicowa część publicystów uprawia nie lada ekwilibrystykę intelektualną dla wcielenia się w rolę upokorzonych i zdominowanych przez liberalny mainstream. Jestem po lekturze tekstu T.Terlikowskiego (link pod wpisem). W dużym uproszczeniu: katolicy są wypychani za poglądy  z życia publicznego, tracą pracę, nie mogą być dyrektorami szpitali czy ginekologami. Przypomina mi to tworzenie mitologii po katastrofie smoleńskiej, zamiast spojrzenia prawdzie w oczy.

Nie ma co ukrywać, że prof. Chazan i jemu podobni stworzyli sobie problem, którego nie potrafią i nie mają odwagi rozwiązać. Nadanie rozgłosu Deklaracji Wiary  i – praktycznie – zmuszanie pacjentki do noszenia i urodzenia kalekiego dziecka, które skazane była na śmierć, postawiło nas w obliczu skutków „sumienia” lekarzy-katolików. Byliśmy świadkami wzniosłych ideałów, które z drugiej strony pozwalają na niepotrzebne okrucieństwo wobec matki i dziecka. Nikt nie pytał jej o zdanie i nie zamierzał się przejmować prawem. Mało tego. W imię wyższości własnego światopoglądu nad innymi (w tym pacjentki), lekarze ze szpitala prowadzonego przez prof. Chazana, świadomie nie przekazali poprawnie pacjentce wszystkich informacji.

Wbrew słowom Terlikowskiego, nikt nie zakazuje prof. Chazanowi być dyrektorem i ginekologiem o „przekonaniach”. To raczej ginekolodzy z „sumieniem” muszą sobie odpowiedzieć na pytanie, co jest ważniejsze: ich sumienie i światopogląd czy kasa z intratnej posady w szpitalu publicznym i zawodowy prestiż. Jak na razie, to prof. Chazan mnie nie przekonał argumentem moralnym, a raczej ujawnił swój problem i fakt, że nie wie co z tym zrobić.

Jeżeli prof. w inni sposób, niż głosi prawo, interpretuje klauzulę sumienia, to niech w końcu uczciwie powie o co mu chodzi. Prof. Chazan i jemu podobni oczekują akceptacji zasady, która jest nie do zaakceptowania. Otóż oczekują, iż mają prawo ukryć przed pacjentem swojej przekonania, co w efekcie prowadzi (czasami) do dezinformacji pacjenta, z krzywdą dla tego ostatniego. Moim zdaniem lekarz z „sumieniem”, powinien uczciwie poinformować pacjenta, że może zataić przed nim niektóre informacje z przykrym skutkiem dla tego ostatniego. Dlaczego lekarze z „sumieniem” nie chcą być uczciwi, to już pytanie o moralność tej grupy. Ponadto jeżeli lekarz z „sumieniem” i jednocześnie szef placówki, podpisuje kontrakt z NFZ, to również powinien uczciwie poinformować, iż nie zamierza respektować warunków umowy.

Nikt w Polsce nie każe wykonywać aborcji, wbrew temu co twierdzą konserwatyści. Taki czy inny lekarz ze szpitala prof. Chazana mógł nie wykonać zabiegu, ale miał obowiązek wskazania pacjentce gdzie może uzyskać informacje o stanie zdrowia swoim i dziecka i dalszych drogach postępowania.

Jeżeli prof. Chazan tych warunków nie akceptuje, może zmienić profesje lub leczyć w placówkach katolickich. Może ewentualnie leczyć w placówkach publicznych, ale wtedy elementarna uczciwość nakazuje napisać na drzwiach „lekarz z ‘sumieniem’*’”. (*) oznacza, że przed pacjentką mogą zostać zatajone niektóre informacje, mimo iż pacjentka ma do nich prawo.

W Polsce można rozwijać poradnie i większe placówki w formie niepublicznej, czyli tzw. prywatne. W tym katolickie. Ryzyko jest tyko takie, że prof. Chazan może mieć mniej pacjentów oraz problem z otrzymanie kontraktu z NFZ. Tutaj zresztą pojawi się inne wyzwanie dla Kościoła i T.Terlikowskiego. Otóż popularność tego typu placówek może być dość ograniczona, ponieważ nawet część wiernych z katolickiej większości społeczeństwa może nie akceptować zatajania przed nimi informacji w imię klauzuli sumienia, tak jak rozumie ją T.Terlikowski czy prof. Chazan. To zmusi T.Terlikowskiego do przeniesienia sporu o klauzulę sumienia na inne – rzeczywiste – pole. Na razie T.Terlikowski i prof. Chazan próbują prowadzić spór z państwem, władzą itd. Udają, iż nie wie że spora część społeczeństwa ma zupełnie inne poglądy na aborcję niż on sam i prof. Chazan. Byłoby chyba uczciwiej, gdyby obydwaj skierowali swoje pretensje bezpośrednio do obywateli.

A co jeżeli prof. Chazan i jemu podobni nadal będą się upierali przy swoim pojmowaniu klauzuli sumienia i domagali prawa do karier w publicznej służbie zdrowia? Moim zdaniem nie powinniśmy się na to zgodzić. Ponadto postawiłbym prowokacyjnie inne pytanie: co jest ważniejsze dla lekarzy z „sumieniem”, ich sumienia czy kariery, zarobki i prestiż? Niby prof. Chazan kreuje się na osobę o silnym kośćcu moralnym, ale kiedy życie postawiło przed wyborem” sumienie lub kariera, to ma problem z decyzją. Wygląda na to, że pokorne życie w poradni katolickiej mu nie odpowiada. Sądzę, że ten dylemat dostrzegł również T.Terlikowski, ale na razie udaje że go nie ma.

Czy w takim razie lekarze z „sumieniem” nie będą ginekologami w placówkach publicznych? Cóż, jak rozumiem, świadomie dokonają wyboru. Można się realizować w innych specjalnościach lekarskich lub w innym zawodzie. Ja też myślałem kiedyś o wykonywaniu pewnego zawodu w branży finansowej. Niestety nie mam ochoty żyć z wciskania klientom produktów, tylko dlatego że mam „realizować plany sprzedażowe”, a z drugiej strony Polacy zaakceptowali komercyjny model doradztwa inwestycyjnego, pozornie darmowy. Ja również nie mam problemów z przyjęciem, że Kościół w swoich instytucjach zatrudnia osoby „cywilne” (nie-duchowne) które są katolikami i wypełniają wszystkie wymagane przy tym obowiązki wiernego. Ponieważ nie spełniam tych warunków, więc się  nie pcham. A może powinien zaprotestować i zażądać równouprawnienia w dostępie do tych miejsc pracy (z zakazem pytania o światopogląd włącznie)? Stąd trudno mi zrozumieć i poważnie traktować moralne dylematy prof. Chazana i T.terlikowskiego.

http://terlikowski.dorzeczy.pl/id,3674/Przykrecanie-sruby-katolikom.html

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.